CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

niedziela, 22 marca 2015

28. I will faint..

Aloha :3
Musze wam powiedzieć, nie mam pojęcia co będzie dalej.. Jak na razie :) Wszystko wyjdzie z czasem, a do tego zbliżająca sie MATURA, muszę wziąć sie ostro za naukę więc rozdziały będą pojawiać sie rzadziej, ale nie jest to przeszkodą do KOMENTOWANIA :D !! 

____________________

V: Jak sie czujesz? - podszedł do mnie.
J: Działo sie coś w restauracji? - zignorowałam jego pytanie.
V: Nieee... - przeciągnął, on coś ukrywa!
J: Czego mi nie mówisz? - spojrzałam w jego oczy
V: Nic konkretnego, tylko...
- zamilkł - ...Niall przyszedł, pytał o Ciebie. - moje nerwy sięgły zenitu. Przeszłam z Viktorem w bardziej ustronne miejsce.
J: Powiedziałeś mu coś? - zapytałam zła
V: Poza tym, że w dniu postrzały go zjebałem, to nie... Wczoraj wpytywał czy wiem, jak sie czujesz. Nie chciał mnie słuchać, pewnie dzisiaj też przyjdzie. - westchnął zrezygnowany.
J: Jak to?
V: Przychodził codziennie. Może powinnaś powiedzieć mu prawde. Przestraszy się i sam spierdoli... - spojrzał w moje oczy.
J: Oszalałeś? - oburzyłam się
V: Daj mu szanse... Może będzie trwał przy Tobie... - zastanawiał się.
J: Szanse? Co Ty pierdolisz, Vik?! Żeby żył tak jak ja?! Nie mogę na to pozwolić... Dobrze wiesz że mam dość kłopotów na głowie.  - byłam wściekła, do tego zaczęło kręcić mi sie w głowie. Złapałam sie za nią i usiadłam na jakiejś skrzynce.
V: Dobrze sie czujesz? - uklęknął przy mnie.
J: Nie. - mruknęłam - Te leki były bardzo silne, a ja przedawkowałam dopuszczalną ilość na dobę... - powiedziałam prawdę, Viktor patrzał na mnie ze strachem w oczach.
V: Może zawiozę cie do lekarza? - spytał cicho.
J: Nie, odprowadź mnie do auta. - chłopak pomógł mi wstać i poszliśmy do mojego gabinetu. Zostawiłam fartuch, zabrałam torebkę i kluczyki i wyszliśmy. Na dworze nie była dzisiaj zbyt piękna pogoda i zaczynało padać. - Zajmiesz sie wszystkim ? - mówiłam z trudem.
V: Tak. - uśmiechnął sie.
J: Wieczorem będzie pewnie niezły ruch, wiec jakbyś sobie nie radził to dzwoń. 
V: Dam rade. Jak zawsze.
N: Nathalie!! - usłyszeliśmy Nialla. Odwróciłam sie do niego i puściłam Vikiego, by stanąć samodzielnie. Wyprostowałam się uważając by sie nie wywrócić, zawroty głowy nie ustępowały.
J: Nie zbliżaj sie! - powiedziałam z wrogością w oczach.

N: Musze wiedzieć czy nic ci nie jest. Jak sie czujesz..? - pytał cicho, miał w oczach smutek.
J: Chcesz by nic mi sie nie działo? - podeszłam do niego, blondyn od razu złapał mnie za dłoń i przytulił do siebie.
N: Chce byś była bezpieczna. - powiedział cicho, zauważyłam że Vik odszedł kręcąc przy tym głową. Zdrajca z niego!
J: Jeżeli tego naprawde chcesz to dlaczego wciąż tu jesteś? Nie widzisz że to jest zbyt niebezpieczne dla ciebie?! - powiedziałam cicho, czułam że słabnę.. - To wszystko dzieje się, bo jesteś przy mnie...
N: Chce, żebyś była przy mnie... - jego sława dudniły w mojej głowie,  zamknęłam 
mimowolnie powieki i czułam jak odpływam...

*oczami Nialla*
J: Nathalie! - powiedziałem trochę głośniej, dziewczyna bezwładnie leżała w moich ramionach. Wziąłem ją na ręce, potrząsając lekko. Zemdlała?! Wyglądała słabo, do tego była nienaturalnie blada. Zaniosłem ją swojego auta, ułożyłem delikatnie na tylnym siedzeniu i ruszyłem do siebie. Nie miałem pojęcia gdzie ona mieszka, więc nawet nie miałem innych opcji... Szybko znalazłem sie w swoim domu, zaniosłem ją do sypialni i położyłem ostrożnie na łóżku. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Liama, przyjaciel obiecał że zaraz będzie. On z nas najbardziej będzie wiedział co robić. Kilkanaście minut później był już w sypialni. - Wiesz co może jej być? - zapytałem
L: Myślę że jeszcze jest mocno osłabiona po tamtym postrzale. Spójrz na jej bladą skóre. - stwierdził. - Na pewno chcesz żeby tu została? Ci ludzie, co ją postrzelili, pewnie będą szukać wszystkich co mają z nią jakikolwiek kontakt. - spojrzał na mnie w wymowny sposób. On myśli że takie coś mnie wystraszy?!

http://38.media.tumblr.com/abc7894d268cca967a942d6974699c67/tumblr_mj0ar2oJtf1qiolaso1_250.gif 
J: Chce! Nie interesują mnie konsekwencje... - powiedziałem pewnie, przyjaciel uśmiechnął sie lekko i wyszedł z domu. I co ja miałbym teraz robić?! Nie mam pojęcia ile dziewczyna będzie spać, i w jakim stanie jest jej rana. Poszedłem do niej i tak by jej nie obudzić położyłem sie na boku, przodem do niej. Poprawiłem mokry ręcznik na jej czole. Wyglądała tak spokojne, była w tym momencie taka niewinna i bezbronna. Tak bardzo pragnę zbliżyć się do niej, patrzeć na nią bez żadnych konsekwencji. Już kilka razy powiedziała mi, że to dzieje się przeze mnie. Mam ogromne poczucie winy, ale dalej chce się w to pakować. Najbardziej czego pragne, to móc być z nią. Czuje że jest warta wszystkiego, nawet narażania życia. Nie odpuszczę, nie po tych wszystkich staraniach. Zadałem sobie wiele trudu by przy niej być, więc nie odpuszcze... Przykryłem ją szczelnie kołdrą i sam starałem sie zasnąć. Brunetka miała w nocy wysoką gorączkę, pociła sie, miała dreszcze i chyba złe sny bo, rzucała sie na łóżku. To było coś strasznego, usilnie przytulałem ją do siebie, by nic jej sie nie stało. Nad ranem sie uspokoiła, a ja mogłem odespać. Jednak gdy tylko przekręciła sie na drugi bok, ja otwierałem oczy. Jeszcze nigdy sie tak o nikogo nie martwiłem! Co ona ze mną robi?! Obiecałem sobie, że z gangsterską nigdy nie będę miał nic wspólnego, a tymczasem Nathalie została postrzelona bym ja sam nie dostał. Nie zdawałem sobie sprawy, że naraziłem się jakiemuś gangsrerowi. Nathalie musiała coś wiedzieć, skoro zachowała zimną krew. Inaczej była by tak samo zaskoczona jak chłopaki. Nigdy sie jej za to nie zdołam odwdzięczyć! Daje mi to też inny dowód. Zależy jej na mnie i nie jestem tylko nachalnym chłopakiem z tym samym nazwiskiem. Muszę dla niej znaczyć o wiele więcej! Może kiedyś poczuje do mnie to samo co ja do niej?! 
Wstałem przed południem, wykonałem wszystkie poranne czynności i zszedłem na dół zrobić śniadanie. Nie wiem czy Nathalie sie obudzi, ale zaniosłem jej kilka naleśników z nadzieniem do sypialni. Zostawiłem to na szafce i wróciłem na dół. Czuwałem przy Niej, wycierałem jej pot z czoła i szyi. Mamrotała coś niezrozumiale, czyżby kolejny koszmar? Chłopaki dzwonili i pytali sie jak sie trzymam, ale to nie ja mam kłopoty, tylko Nath. jak Oni mogą pytać tylko o mnie! Wieczorem znów ułożyłem sie koło niej, nie miała dreszczy więc spokojnie zasnąłem... Rano gdy sie obudziłem jej już nie było, wyskoczyłem z łóżka jak poparzony i zacząłem szukać jej po całym domu. Nigdzie jej nie znalazłem, ale czego mogłem sie spodziewać? Nie zostawiła żadnej wiadomości, nic, kompletnie nic. A ja sie tak staram, walczę o jej względy, a ona w środku nocy znika.
...
_________________________

Hmm.. Myślę, że znów 9 komów!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!

http://media.tumblr.com/tumblr_m953irNOXB1rv240t.gif

Naat

10 komentarzy: