CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

środa, 11 marca 2015

18. Fuck!!!! :/

Hejo :* 
Brakuje jednego koma.. :(
Myślicie że Louis będzie pomagał w przyszłości Nath?!
______________________


Wyszłam stamtąd bardzo szybko, gdy byłam już blisko zakrętu widziałam, jak podjeżdża tam samochód jednego z Sokołów. A więc szybko kochany Bill sie dowie,. Nie interesowało mnie to, najważniejsze że ona już nie zagraża Niallowi. Wzięłam telefon i chciałam zadzwonić do niego, ale na wyświetlaczu widniał inny numer.
J: Halo?!
- odebrałam bez uczuć.
Lou: Kim Ty jesteś? - usłyszałam głos Tomlinsona.
J: Skąd masz mój numer? - odruchowo spojrzałam w lusterko wsteczne, miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje.
Lou: Jestem Louis Tomlinson, takie rzeczy przychodzą mi z łatwością. - stwierdził - Chyba należą mi sie jakieś wyjaśnienia. - powiedział jakby ostrzegawczo.
J: Czyżby?! - zakpiłam
Lou: Przychodzisz do mnie, wypytujesz o Lucy, a potem uciekasz?! Coś mi tu nie pasuje... -

zatrzymałam sie na czerwonym świetle i czekałam na zielone.
J: Lepiej się mną nie interesuj... - ostrzegłam go. Zdenerwowałam sie i zauważyłam, że po drugiej stronie w swoim białym Range Roverze, siedzi Louis i patrzy sie właśnie na mnie.
Lou: Musze bo, mamy ze sobą coś wspólnego... - widziałam jak sie uśmiecha.
J: Niby co takiego?! 
Lou: Obojgu nam zależy o Niallu, wiec musimy pogadać. - jego cwaniacki uśmieszek nie znikął.
J: W porządku. - mruknęłam i rozłączyłam sie. I w tym samym momencie włączyło sie zielone światło. Ruszyłam i widziałam jak Tomlinson zawraca i jedzie za mną. Podjechałam pod restauracje i wysiadłam z auta. Brunet szybko mnie dogonił i weszliśmy do środka. - Jesteś głodny? - zapytałam z grzeczności, na co się zaśmiał.
Lou: Nie, dzięki. 
J: Chodź. - powiedziałam oschle i poszłam w kierunku swojego biura. Usiadłam na swoim miejscu, a Louis zajął fotel przede mną. 
Lou: No, no, no... Naprawdę jesteś grubą rybą, taki lokal. Sława na cały Londyn, jak nie kraj... - stwierdził. - To dowiem sie, kim jesteś? - powiedział, a jego mina stała sie nadzwyczaj poważna.
J: Szefem kuchni. - odpowiedziałam z oczywistością.
Lou: To już wiem, ale chyba jest coś bardziej ciekawego w twoim życiu.. - zasugerował.
J: Skąd te podejrzenia?! - zapytałam spokojnie.
Lou: Hmm... Takich ludzi wyczuwam na kilometr.
J: Jakich ludzi? - rozsiadłam się wygodniej.
Lou: Niebezpiecznych... a Ty do tego krwawisz i nie wygląda to na zwykłą ranę... - wskazał na ramie. Kurwa! Całkowicie o tym zapomniałam! I nawet nie czułam! Spojrzałam na ramie i nie było dużo krwi, ledwie plamka. - Więc?! - ponaglał mnie
J: Jestem byłym Sokołem. - powiedziałam szybko i bez wiekszych uczuć. Louis najpierw wyglądał jakby się zastanawiał nad moimi slowami, a potem był wyraźnie zaskoczony i może nawet troche przestraszony... Zaśmiałam się krótko. - Jeżeli piśniesz komuś choć słówko, o tym, to bez względu na twoich przyjaciół, podzielisz losy Lucy! - zagroziłam, przez co mina Tomlinsona nie była najlepsza - 
Lou: Spokojnie, wiem kim Oni są i lepiej, żeby Niall się nie dowiedział. - mruknął.
J: Wiem, że coś poważnego może sie wydarzyć i muszę to kontrolować, więc lepiej nie zaczynaj mi przeszkadzać! - mówiłam wściekła.
Lou: Myślisz że mogą chcieć śmierci Nialla? - zapytał cicho, on sie o Niego bał.
J: Nie wiem... - skłamałam, doskonale wiedziałam, że chcą go zabić -  ...i panuje nad sytuacją. - uspokoiłam go, chyba?! - Utrzymaj to w tajemnicy, nikt nie może się dowiedzieć, że go bronie! - postawiłam sprawe jasno. - Rozumiesz?!
Lou: Tak, ale obiecaj, że w razie czego dasz mi znać.. - powiedział troskliwie.
J: Raczej nie skorzystam, ale będę pamiętać.. - wstałam z miejsca, gdy Louis zrobił to samo. - Zachowuj sie jak wcześniej, żeby nic nie zauważyli. - doradziłam i chłopak wyszedł z mojego biura, a ja mogę jechać do domu opatrzyć ranę. Lucy zostawiła pamiątkę, ale jest to mało ważne, najważniejsze że Niall jest bezpieczniejszy niż wczoraj.. 
W domu znalazłam sie w przeciągu kilkunastu minut, zrobiłam porządek z bronią w samochodzie, poukładałam je na swoje miejsca w zbrojowni i w końcu mogłam iść pod prysznic. Kojąco gorąca woda oblewała moje ciało, podrażniając ją w miejscu rany. Wytarłam ciało, opatrzyłam ranę. Okazało się to tylko draśnięcie. Ubrałam sie w luźniejsze ubrania. Po całym dniu można mocno zgłodnieć, zrobiłam sobie szybko sałatkę i zajadałam sie nią przed tv, gdy zadzwonił mój telefon. Serce zabiło szybciej, ale gdy zobaczyłam kto dzwoni od razu sie uśmiechnęłam.
J: Tak? - odebrałam grzecznie
N: Możesz mi to wyjaśnić?!

...
_________________

I jak? 
Myślę że zasługuje na min 6 komów.. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

8 komentarzy:

  1. O w mordę *-* Akcja coraz bardziej jest ciekawsza *-* Kocham te ff i ten rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. super!!!!!!!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm Niall jest zły ? Wow nowość :) Nie mogę się doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy rozdział, czekam na następny:) Ciekawe co sie stało Niall'owi?

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja nie mogę Lou się i wszystkim dowiedział!!
    Ciekawe czy będzie pomagał Nath
    O Niall się troche wściekł
    Tak czy unaczej kocham tego bloga
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    Życzę weny weny i jeszcze raz weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie ciekawi! Zaczyna się coraz więcej dziać ♥ Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń