CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

poniedziałek, 22 lutego 2016

113. Our last night..

Cześć!!
Przepraszam!!
Działo sie dużo! Przy ostatnim rozdziale pisałam że wróciłam, a tu odwalam wam miesięczną przerwę.. Przepraszam!! Ale musze wam powiedzieć, wróciłam do kraju, zamierzam jak na razie być w Polsce, do tego problemy z byłym chłopakiem i niesamowite uczucie z moja największą miłością!!
Oczywiście Horan zawsze będzie ważny, ale mój Misiek jest najważniejszy :* :* :*

Objaśnienie:
J: - ja (Nath),
N: - Niall,
Lou: - Louis,
Z: - Zack

Przypomnienie: Midnight Memories - restauracja Nathalie. 
_________________________

J: Zrób wszystko, żeby mnie z tego wyciągnąć albo dowiedzą się jak głębokie masz kieszenie! -zagroziłam
Z: Szantażujesz mnie?! - też sie denerwował. Wiem, że to jego słaby punkt. 
J: Ostrzegam Zack... - wyszłam szybko z pokoju, a jeszcze szybciej z posterunku. Nie zamierzałam na razie wracać do pałacu! Musze wymyślić plan awaryjny, w razie jakbym została skazana... Nie mogę znów zostawić Nialla samego. Zatrzymałam sie pod Midnight Memories i wybrałam numer do Louisa... Oczywiste jest to, że musiałam długo czekać aż odbierze. - Tomlinson? - odezwałam się gdy w końcu to zrobił.
Lou: Nie wierze, że to Ty. - mruknął zły.
J: Słuchaj, nie chodzi o mnie.
Lou: Ale to jednak Ty dzwonisz! - nie był zadowolony.
J: Chodzi o Nialla... - nie daj się sprowokować Nath.. - Mógłbyś zając się Niallem, jeśli się do Ciebie jutro odezwie? Wiem, że aktualnie nie masz nic do roboty... 
Lou: Co, kurwa?!  - wkurzył się - Oszalałaś? Czy ja Ci wyglądam na niańkę?! On jest dorosły! - co za kretyn!
J: Tomlinson skup się! Nie mówie, że tak się stanie! Wiesz, że Bill miał wielu w swojej armii. Teraz kiedy go nie ma, mogą się mścić! - zaczynałam krzyczeć. - Musze być pewna, że będzie bezpieczny...
Lou: A Ty?! - oburzył się.
J: Ja... - zmieszałam sie. On nie może wiedzieć, czemu sama nie mogę sie tym zająć - Ja muszę załatwić pewną sprawę. Zgadzasz sie, kurwa, czy nie?! - warknęłam na Niego
Lou: Tak. - mruknął, mimo złości jaką zdążył u mnie wywołać, ucieszyłam się. Jeśli naprawdę zamknął mnie w areczcie to Niall powinien być z przyjaciółmi. Może nawet ucieszy się, że spędzi z nimi czas. Ja będę mogła cierpliwie czekać aż Zack załatwi mi zwolnienie. Nie wierze że mogę pójść za kratki. Nie po to policjant dostawał tyle w łapę, bym teraz siedziała!
    Wróciłam do pałacu, Niall siedział w salonie i miał dziwną minę. Zignorowałam to i poszłam od razu do biura, muszę zamknąć pewne sprawy. Ledwo zdążyłam usiąść za biurkiem i blondyn pojawił się w drzwiach.
J: Coś się stało? - zapytałam, gdy tak stał i patrzył.
N: Miałem pytać o to samo... - wszedł głębiej do pomieszczenia - Mam wrażenie, że coś się dzieje.. - usiadł w fotelu.
J: Czemu tak sądzisz? - uśmiechnęłam się sztucznie.
N: Mnie nie oszukasz. - skomentował, czyżby aż tak doskonale mnie znał?! - Widze, że coś Cię męczy... - zamilkł
J: Wróciłam właśnie z komisariatu. - Nialla oczy się rozszerzyły - Chcą, żebyśmy przyjechali jutro na przesłuchanie w sprawie śmierci Billa.
N: Co Oni chcą wyjaśniać, obroniłaś nas... - blondasek wiedział co jest na rzeczy.
J: My o tym wiemy, ale jest możliwość, że do czasu rozprawy sądowej zamknął mnie w areszcie. - przyznałam
N: Co? - zdenerwował się.
J: Tak to właśnie jest, jeśli policja ma układy z mafią... Myślałam, że kupiłam sobie Zacka, ale zaczynam w to wątpić.   
N: Mogę coś zrobić?
J: Możesz. - odpowiedziałam mu od razu - Powiedz im prawdę. - czemu mój głos drżał?! Nie chciałabym go kolejny raz zostawiać, a uciec od tego nie mogę. Znajdą mnie prędzej czy później, a tak może Zack coś wymyśli!!

N: Oczywiście, że powiem. Mówisz poważnie z tym aresztem? 
J: Tak Niall. Jeśli okaże się, że tam trafie. Od razu skontaktuj się z Louisem. On wie co ma robić... Spędzaj czas z przyjaciółmi... Ale uważaj na siebie. - to nie był rozkaz, brzmiałam najłagodniej jak tylko potrafiłam
N: Mogę się wtedy z nimi spotkać? Nie będzie mi nic groziło? Może lepiej jak zostane tu... - byłam zaskoczona jego postawą
J: Lepiej bądź przy nich, nawet się przeprowadź... 
N: Jesteś pewna? - pytał jakby pragnął bym zmieniła zdanie.
J: Tak. - powiedziałam cicho. Niall chwile posiedział i wpatrywał sie we mnie, w końcu wstał, podszedł do mnie i przykucnął, odwracając moje krzesło przodem do Niego. Jego ciepłe dłonie spoczęły ma moich kolanach, głębokość jego oczy była nieskończona. Cisza pomiędzy nami była tak znacząca, że oboje wiedzieliśmy w jaki sposób ten dzień może sie skończyć. Blondyn złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przeszliśmy do sypialni, zatrzymaliśmy sie przed łóżkiem i to było to czego pragnęłam. Stał za mną, jego palce muskały moją skore na karku, odgarnął włosy i poczułam jego gorące wargi na ciele. Pierwszy dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa, zaraz po nim kolejny i jeszcze jeden. Odwróciłam się przodem do Nialla i złączyłam nasze usta. Żadne z nas nic nie mówiło, wiedzieliśmy czego chcemy... Pocałunek nie był nachalny, całowaliśmy się powoli, namiętnie i bez jakiegokolwiek stresu. Nigdy wcześniej takiej atmosfery między nami nie było. 
Jego dłonie na moich biodrach, moje palce w jego włosach. Poczułam jak narzeczony delikatnie kładzie mnie na łóżko, a zaraz potem zaczął pozbywać się mojej dzisiejszej garderoby. Leżałam przed nim w samej bieliźnie, chciałam pomóc i jemu się rozebrać, ale odsunął moje ręce. Z cwaniackim uśmiechem ściągnął swoją każdą część ubioru. Czemu wciąż czułam delikatne onieśmielenie? Obdarowywał moje ciało setkami drobnych pocałunków. Od podbrzusza kierował się w górę, gładząc moje uda rękoma. Pragnienie było coraz większe, a wiedziałam że będzie doprowadzał mnie do szału.
N: Wiesz jak bardzo Cie kocham, prawda?
...

____________

Jeszcze raz was przepraszam!! 
Chociaż 5 komów? Się da się? :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat