CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

sobota, 7 marca 2015

14. Chance for you!!

Słoneczka :3
Mam dla was wiadomość, a mianowicie ANONIMKI też mogą już komentować..
Tak jak na blogu z imaginami :*
A teraz rozdział, 14 już <3

Małe objaśnienie.. :)
J: - ja (Nath)
F: - Filiphe
V: Viktor
____________________________

F: Strzelaj, nic Ci nie powiem.. - odpowiedział z lekkim przerażeniem, dobrze wiedział że to zrobię, ale najpierw muszę wyciągnąć od niego jakiekolwiek wiadomości. Odsunęłam sie od niego i stanęłam przed nim.
J: Zrobimy inaczej...
- zaśmiałam sie, wyjęłam z kieszeni zdjęcie. Nikt  jak dotąd o niej nie wiedział. - Kochasz ją? - pokazałam mu zdjęcie jego małej córeczki, w oczach Filiphe pojawił sie wielki strach.
F: Skąd o niej wiesz?! - zezłościł sie i zaczął sie jeszcze bardziej miotać.
J: Ja wiem wszystko... Może przed resztą udało Ci sie ją schować, ale zapomniałeś chyba o mnie. - zaśmiałam sie - Wiec jak? Chcesz by ona zginęła. Wystarczy jeden mój telefon.. - blefowałam, nigdy nie zabiłabym bezbronnego człowieka, a co dopiero dziecka.
F: Proszę Cie nie rób jej krzywdy... - zaczął płakać kiedy wyciągnęłam telefon.
J: Mów kto dał ci zlecenie! - warknęłam kolejny raz.
F: Bill, płaci za tego chłopaka więcej niż za niejednego mafioza... -- wysypał się - Nie rób jej nic złego.. - błagał, wiedziałam że pęknie.

J: Dziękuje.. - podziękowałam ze złowrogim uśmiechem i zaczęłam wychodzić. - A i jeszcze jedno.. - odwróciłam sie go Niego - Chyba nie chcesz by ktoś sie o niej dowiedział, prawda?! - chłopak skinął przestraszony głową - To nie będziesz polował więcej na Nialla, rozumiesz?! Jeżeli znów dowiem sie, że masz coś z tym wspólnego na twoich oczach, zabije twojego dzieciaka!! - zagroziłam i zostawiłam go tak związanego. Byłam wściekła, pierwszy raz zostawiłam kogoś żywego, nigdy tak nie robiłam i chyba muszę nad sobą popracować. Mam nadzieje, że Filiphe sie ogarnie i zaszyje sie gdzieś ze swoją małą pociechą. 
Wróciłam do pałacu i od razu zalogowałam sie by sprawdzić komputer Billa. Na razie nic nowego nie było, ale to tylko kwestia czasu. Zapewne dowie sie że blondyn żyje i pośle kolejnego morderce, ale będę przygotowana. Chciałam trochę odpocząć od śledzenia i postanowiłam, że wybiorę sie do mojego lokalu sprawdzić jak sprawuje sie Vik. Wzięłam w miarę szybki prysznic, ubrałam sie dość ładnie i klasycznie. Szybki elegancki makijaż i ukochane buty, uwielbiałam modę i zawsze starałam sie wyglądać idealnie. Zabrałam kluczyki od Audi i pojechałam zabierając wszystko co potrzebne. W restauracji byłam chwile później, weszłam do kuchni i zaczęłam wszystko obserwować, każdy kucharz wiedział co ma robić, był porządek i nawet było cicho. Poszłam do biura i zaczęłam przeglądać dochód z ostatniego tygodnia, Vikuś sie dobrze sprawił i niezłą sumkę
zarobiliśmy. Chwile później wszedł do mojego biura, był zaskoczony moją obecnością tu, ale i ucieszony.
V: Nath! - rozłożył ręce w geście przytulenia mnie, zaśmiałam sie i wstałam by przytulić sie do bruneta. 
 
J: Aż tak sie stęskniłeś? - zaśmiałam sie
V: No wiadomo.. - przytaknął z szerokim uśmiechem - I jak? - spojrzał na mnie znacząco.
J: Dobrze, wszystko pod kontrolą.. I widzę, że dobrze sobie radzisz... Co tam jest tak cicho? - zapytałam z uśmiechem.
V: No wiesz, przypomniałem im, że pracują dla najlepszego szefa kuchni na świecie i jak nie będą sie słuchać, to wystarczy jedno moje słowo i wylatują. - powiedział z oczywistością.
J: Niegrzeczny jesteś. - zaśmiałam sie
V: Uczę sie od najlepszych. - ukłonił sie lekko.
J: Czubek jesteś! Dobra, a teraz na poważnie, postaram sie być częściej w restauracji, ale nie wiem ile jeszcze pożyje. - usiadłam za biurkiem i oparłam sie o oparcie fotela.
V: Co ty mówisz?! - usiadł po drogiej stronie mebla. - Przecież ty jesteś Nathalie Horan.
J: No właśnie, Horan.. - mruknęłam
V: Czyli chodzi o Nialla... - uśmiechnął sie
J: Vik to nawet nie jest śmieszne! Wiesz w jakie bagno sie przez niego wpakowałam?! Teraz każdy w moim otoczeniu ma przejebane! - podniosłam głos. - Nawet Ty... - powiedziałam to prawie szeptem, nie chciałam by Viktor znów miał jakieś problemy w tej 'branży'.
V: Znam Cie i nie pozwolisz by twoim bliskim stała sie jakaś krzywda więc nie martwię sie..
J: I chwała ci za to. On nie może się o tym wszystkim dowiedzieć...
V: Niall? - uniósł brwi
J: Tak, on jest za słaby, za bezbronny i przede wszystkim, niewinny.. - wymieniałam - Uwzieli się na niego przeze mnie. Po prostu będę działać cicho, a on będzie bezpieczny. - zamyśliłam sie
V: Wiesz że długo tego nie ukryjesz, z tego co wiem to jego kumple czymś podobnym sie zajmują. - zauważył
J: Wiem i dlatego muszę być ostrożniejsza niż zwykle...
...

_______________

Chyba trochę krótszy niż zwykłe, ale i tak zadaje sie do komentowania <3
5 komów i będzie kolejny rozdział <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!
+szukam kogoś kto zna sie dobrze na blogerze :)




Naat

10 komentarzy:

  1. świetne piszesz *×*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały jak zawsze ❤ Kocham! Czekam na kolejny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja pierdole *_* cudowny *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże zakochałam się w tym blogu *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow *,* ten rozdział jest cudowny
    Cały ten bog jest cudowny
    Zawsze jak zobaczę że dodałaś nowy rozdział to na moim ryjku pojawia się tak wielki banan że sobie nawiet nie wyobrażasz
    Nie mogę się noczekać na następny rozdział
    Życzę weny weny i jeszcze tysiąc razy weny
    <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne *_*
    Szybko next!!

    OdpowiedzUsuń