CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

sobota, 28 lutego 2015

9. Beginning danger..

Hejka :*
Widziałam, po komentarzach, że spodobał sie ostatni rozdział..:)
Ten będzie trochę taki przejściowy.. Ale liczę, że równie mocno wie spodoba :D

_______________________

Mała dziewczynka bawiła sie z chłopcem w jej wieku. Malec miał brązowe włosy i piękne, niebieskie oczy. Wygłupiał sie z dziewczynką, bawili sie świetnie, śmiali, przytulali... Jak prawdziwi przyjaciele!
D: Niall obiecasz, że zawsze będziesz o mnie pamiętał? - mała brunetka spytała głosem pełnym nadziei.
C: Zobaczysz, że jeszcze zostaniesz moją żoną. - zaśmiali sie razem, chłopiec podszedł do dziewczynki i ucałował jej policzek. - Obiecuje! - przyrzekł.
~ ~ ~
Nagle rozległ sie przeraźliwy dźwięk, otworzyłam oczy i zorientowałam sie że to budzik... Ciężka była ta noc, przeczesałam ręką włosy i wyszłam z łóżka. Czułam sie koszmarnie, co to były za sny... Ten chłopiec, mimo, że miał imie Nialla, to i tak wydawał mi się dziwnie znajomy... 
Kolejne dni mijały mi monotonnie, nie spotykałam sie z nikim, załatwiałam różne sprawy, zbierałam informacje. Blondyn przez ten czas wcale sie nie odzywał, nie pojawiał w restauracji. Miałam już nadzieje, że sobie odpuścił i da mi spokój... 
Wychodziłam właśnie na spotkanie z klientem. W moim lokalu ma odbyć sie przyjęcie zaręczynowe jakiejś
ważnej osobliwości. Chcieli bym na to spotkanie pojechała do nich.
J: Vik, zbieraj sie ! - krzyknęłam gdy wchodziłam do swojego gabinetu. Brunet skinął głową i poszedł sie przebrać. Nienawidziłam sie spóźniać, więc szybko przebrałam sie w bardziej odpowiedni strój. Zabrałam dokumenty i poszłam do szatni w której przebierał sie Viktor. - Streszczaj sie młody! - uśmiechnęłam sie widząc, że zapina już ostatnie guziki od koszuli.
V: Jestem od Ciebie o kilka miesięcy starszy... - pokazał mi język, czasami zachowuje sie jak nastolatek, ale dzięki temu mnie rozwesela. A ja od kilku dni, szczerze się nawet do niego nie uśmiechałam. - Dobra, może być? - zaprezentował mi sie.
J: Widzę, że moje nauki nie poszły w las. - zaśmiałam sie i wyszliśmy.
V: Czym dzisiaj przyjechałaś? - zapytał po chwili.
J: Porsche.. - powiedziałam obojętnie.
V: Którym? - dopytywał.

J: Białym.. - spojrzałam na Niego, w jego oczach pokazały sie iskierki podekscytowania.
V: Mogę być dzisiaj twoim szoferem? - jego umiejętność dobierania słów jest wprost powalająca.
J: Nie wyglądasz jak szofer. - uśmiechnęłam sie i ze zrezygnowaniem skinęłam głową na znak zgody. Podałam mu kluczyki i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, zajęliśmy swoje miejsca i ruszyliśmy. Gdy wyjeżdzaliśmy zauważyłam na parkingu przy restauracji znajomy Range Rover. Zdenerwowałam sie bo myślałam, że Horan sobie odpuścił! Vik doskonale wiedział gdzie jechać, więc zajęłam sie jeszcze raz przeglądaniem dokumentów. To musi być
ważna rodzina skoro miejsce spotkania wybrali oni. Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu, zabrałam torbę i poszliśmy do szklanego budynku. - Co powiesz na małą przejażdżkę później? - zapytał uśmiechając sie.
J: Zobaczę w jakim będę nastroju po rozmowie. - mruknęłam i weszliśmy do pomieszczenia w którym stał przystojny mężczyzna. Przywitał nas uśmiechem i wymieniliśmy uściski dłoni. Rozmowa przebiegała na czysto formalnym etapie, sprawy zawodowe zawsze traktuje poważnie. Mężczyzna chce by to już jutro sie wszystko odbyło, czyli dał nam mało czasu, ale postaram się to wszystko zorganizować.
V: To co? Krótka wycieczka? - uśmiechnął sie zachęcająco, gdy opuściliśmy budynek.
J: Nie wiem czy mamy na to czas. Słyszałeś, że to wszystko już na jutro. - zgasiłam jego entuzjazm. Vik ze smutkiem, ale sie zgodził i wróciliśmy do restauracji. Zauważyłam, że przed wejściem czekał blondyn. - Jedź stąd! - mruknęłam do mojego kierowcy.
V: Coo? - zdziwił sie - Daj spokój... Mamy mnóstwo roboty, a Ty chcesz
stąd jechać tylko dlatego, że przyszedł Niall?! - wjechał mi na ambicje, spiorunowałam go wzrokiem i wysiadłam z auta. - Może on po prostu przyszedł z przyjaciółmi na kolacje. - dogonił mnie.
J: Oby. - powiedziałam bardziej do siebie i z obojętnością przeszłam obok blondyna.
N: Poczekaj! - złapał mnie za rękę zmuszając do zatrzymania sie. Aż paraliżowało mnie ze złości!
J: Czego?! - warknęłam

N: Chciałem zapytać co u Ciebie? Ostatnio nie rozstaliśmy sie w najprzyjemniejszej atmosferze.  - powiedział z lekkim uśmiechem, myślę że starał sie mnie jakoś uspokoić.
J: Myślałam, że wyraźnie dałam Ci do zrozumienia, że nie chce Cie już nigdy wiecej widzieć! - powiedziałam oddychając uspokajająco.
N: To że mnie nie lubisz, tylko nie motywuje. - kolejny uśmiech który sprawiał że miękłam...
J: Co Ty ze mną robisz?! - szepnęłam do siebie - Posłuchaj Niall... - spojrzałam w jego oczy i przez chwile zapomniałam, co miałam powiedzieć. Jego hipnotyzujące tęczówki wytrąciły mnie z równowagi, nawet nie wiem kiedy znalazłam sie w ramionach blondyna. - Zwariowałeś?! - próbowałam się wyswobodzić.
N: To Ty sprawiasz, że chce być blisko Ciebie... - szepnął - ..Jeszcze nigdy na nikim mi tak nie zależało, a przecież wcale Cie nie znam... Bądź pewna, że będę sie starał aż mnie polubisz, a może nawet pokochasz... - mówił patrząc mi w oczy, przysunął sie i złożył czuły pocałunek w kąciku moich ust. Zaraz potem go nie było, a ja stałam zamurowana! Jak mogłam sobie na to pozwolić, rozejrzałam sie po parkingu i weszłam do środka... Jestem pewna, że jakiś Sokół to widział.
Pogrążyłam sie w przygotowaniach do tej uroczystej kolacji, tak bardzo, że blondyn wyleciał mi z głowy.
V: Nath... ? Już późno, jedź do domu. - spojrzałam na zegarek, było już po północy. Vik patrzał na mnie z niesamowitą troską.
J: Musze wszystko przygotować...
V: Już na dzisiaj dużo zrobiłaś. Jutro też mamy dzień, a i tak tylko drobne szczegóły zostały do skończenia. Jesteś naprawdę w tym dobra... - uśmiechnął sie i pomógł mi ściągnąć fartuch. Zamknęliśmy lokal i pojechałam do domu, pomimo zmęczenia, ale udało mi sie wziąć przed snem szybki prysznic. Rzuciłam sie na łóżko i od razu zasnęłam.. 
Ranek przyszedł za szybko, ale cieszyłam sie że już jest. Kolejny sen z małymi dziećmi, intrygował mnie coraz bardziej... Nie miałam pojęcia dlaczego śnią mi sie te dzieci.
Dni leciały mi na ciągłym unikaniu blondyna, kolacja zaręczynowa klienta była idealna i taka jaką sobie zamarzył. Niestety skomplikowało sie wszystko gdy zauważałam coraz częściej w obecności Nialla podejrzane twarze. Sokołów było coraz więcej i nawet nie kryli się z tym, że go obserwują. To znaczyło że Irlandczyk jest w wielkim niebezpieczeństwie i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Codziennie wieczorem szperałam w komputerze Billa, szukałam czegokolwiek co by było z nim związane. Niestety niczego nie znalazłam, i mam nadzieje, że to mnie obserwują a nie blondyna. Przecież on sobie nie poradzi, jest taki bezbronny i niewinny. Czemu ja nie mogę mieć normalnego życia i z nim być, chodzić na randki, zakochać sie bez żadnych strasznych konsekwencji?!

...

________________________



I jak? 
Podoba sie? 
Myślę że w następnym będzie sie działo o wiele więcej :D
I liczę na minimum 5 komentarzy!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!





Naat

czwartek, 26 lutego 2015

8. No, only not it...

Aloha kochani ;*
Mam kolejny rozdział.. 8 już.. :)
Ale mam też wielką prośbę.. Mianowicie, mogłybyście gdzieś udostępniać, nie wiem polecić tego bloga?! Taka moja ogromna prośba.. :*

Przypomnienie:
j: - ja ( Nathalie),
N: - Niall,
B: - Bill,
C: - chłopiec,
D: - dziewczynka
______________________

J: Nic nie rozumiesz. Najlepiej będzie jeśli sie już nie spotkamy. - odsunęłam go od siebie, na bezpieczną odległość.
N: Nie lubisz mnie, czy po prostu kogoś masz?! - spojrzał na mnie z bólem. Myślisz że kogoś mam?! przecież jeśli z kimkolwiek sie pokaże to zaraz go zabiją! ..odpowiedziałam w głowie.
J: Mam kogoś i.. - to dla twojego dobra Horan - ..nie lubię cie. - powiedziałam szybko, otworzyłam auto i wsiadłam do niego. - Najlepiej będzie jak zapomnisz. 
- zamknęłam drzwi i odjechałam. Co sie ze mną dzieje?! Będąc przy nim zaczynam odczuwać zapomnienie już przeze mnie uczucia, nie mogę ich czuć! Wszystko stanie sie trudniejsze, a ja przecież i tak już mam skomplikowane życie! 
Wjechałam na swoją posiadłość myśląc o tym co przed chwila miało miejsce, przez Nialla staje sie słaba! A słabości nie ma w moim słowniku, tak jak strachu, miłości, czy szczęścia z drugą osobą!.. Byłam tak zmęczona, że tak jak stałam położyłam sie w swoim łóżku, zasnęłam od razu.
Ranek przyszedł niesamowicie szybko, z czego zadowolona nie byłam. Marzyłam by dzisiejszy dzień był spokojny i nikt mnie nie denerwował, bo chyba ktoś dzisiaj zginie! Humor mi nie dopisywał od samego postawienia nóg na podłodze. Bez kawy i żadnego śniadania pojechałam do restauracji, na nikogo nie patrzałam, nic nie mówiłam, zabrałam sie od razu do pracy. Udało mi sie unikać jakiegokolwiek kontaktu z pracownikami, czy klientami... Zaszyłam sie w swoim biurze i skupiłam na budżecie restauracji. Pomimo wielkich zarobków to koszty i tak są spore, musimy jakoś je ograniczyć. Po południu 
zabrałam kilka dokumentów i pojechałam do domu, postanowiłam to na spokojnie rozwiązać. Może jak zajmę głowę pracą to zapomnę o tym co mnie rozprasza. Po kilku godzinach spędzanych nad papierami przeniosłam sie do salonu, gdzie jeszcze słońce wpadało przez okna. Było tu naprawdę cudownie, siedziałam tak i wpatrywałam sie w przestrzeń przed sobą. Kilkanaście minut później rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu, wzięłam go do reki i sprawdzając kto dzwoni odebrałam. Moje nerwy wzrosły na najwyższy poziom, ale chciałam zachować zimną krew.
J: Myślałam, że po tamtym razie już nigdy nie będę mieć z Tobą kontaktu. - powiedziałam oschle gdzy tylko odebrałam. 

B: Skoro tak to czemu wciąż masz mój numer?! Mówiłem Ci, nie da sie z tym skończyć. - jego zimny i stanowczy głos sie nie zmienił.
J: Czemu chcesz!? - spytałam ze złością.
B: Niall Horan, mówi Ci to coś? - czyli już wiedzą, że blondyn przebywał w moim towarzystwie. To oczywiste, że zainteresował się nim, przeze mnie. Podobnie miałam z Vikim, ale przekonałam ich że będę go pilnować i pod kilkoma warunkami dali mu spokój...
J: Nic! - skłamałam, skoro się o Nim dowiedzieli, to znaczy, że Bill wciąż mnie obserwuje?!
B: Kilku moich Sokołów za nim jeździ od kilku dni... - przyznał, wiedziałam że wie wszystko na jego temat.
J: I co w związku z tym? - starałam sie brzmieć obojętnie.
B: Łączy Cie z nim coś?! - jego głos, niby spokojny ale wiem, że pragnie na mnie zemsty.
J: Nie. - odpowiedziałam krótko. Nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi, tylko dźwięk przerwanego połączenia. Teraz mam pewność że Bill i jego banda będą na Niego polować. Chcąc zemścić sie na mnie. Dlaczego się tym tak przejmuje?! Znów ściągnę na siebie to całe bagno! Ale Niall nie jest niczemu winny, a ja za mało sie starałam by go zniechęcić. Kurwa mać!! W błyskawicznym tempie
znalazłam sie w biurze i wystukałam specjalne hasła bym mogła dostać sie do komputera Billa. Nic w nim nie było! Nic co byłoby związane z Niallem. Uruchomiłam swoje wtyczki i dojścia i pozbierałam wszystkie informację o blondynie, dosłownie wiedziałam już o nim wszystko.. Od miejsca urodzenia do wczorajszego wyjścia z kumplami do kasyna. Co, oprócz tego, że Horan przebywał w moim towarzystwie, może być powodem zainteresowania Billa, jego osobą?! Chłopak pochodzi z Irlandii, z tego co wiem, a mało wiem na temat swojego wczesnego dzieciństwa, to ja też pochodzę z

Irlandii... Czyli kolejne powiązanie ze mną... Oby gangster sobie go odpuścił i pozwolił mu żyć swoim własnym życiem.. 
Odłożyłam wszystko, cały życiorys Nialla schowałam do teczki i podpisałam ją jego imieniem, przeniosłam sie do sypialni, zabrałam piżamę i poszłam wziąć kąpiel. Trochę relaksu mi sie przyda! Przyjemność skończyłam jak woda zaczynała robić sie zimna, ubrałam sie i położyłam w swoim wielkim łóżku.. - I co ja mam teraz z Tobą zrobić?! - spytałam sama siebie otwierając teczkę Nialla. Jego życie może i było kolorowe, ale znudziłam się po godzinie i odleciałam do krainy Morfeusza.

~ ~ ~
 N: Nathalie... Ja... ja... - jąkał sie - ... Ja Cie kocham.. - wyszeptał ze szklanymi oczami.
J: Nie możesz! - warknęłam na Niego. - Mnie nikt nie może kochać! Rozumiesz?!! - krzyczałam, czułam jak w moich oczach zbierają sie łzy. Czułam to samo, tylko nie mogłam  się do tego przyznać.
N: Ale ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie... - mówiąc wszystko patrzał w moje tęczówki.
J: Nie! - pomimo moich sprzeciwów blondyn podszedł do mnie i wpił sie w moje usta, napierał na nie i czekał aż odwzajemnię. Poddałam sie i pogłębiłam pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy. Jego usta przy moich to wspaniałe uczucie!
N: Ja wiem, że dla Ciebie to też coś znaczy. - przerwał pocałunek i oparł swoje czoło o moje, patrząc mi w głęboko oczy.
J: Nawet nie wiesz jak bardzo. - przyznałam szeptem. W pewnym momencie usłyszałam odgłos wystrzału i na twarzy Nialla pojawił sie grymas bólu i przerażenia.
N: Naprawdę Cie kocham... - powiedział prawie niesłyszalnie i opadł na ziemie. Za nim stał Bill i cała jego armia, każdy z nich celował w martwego blondyna. Zostawili mnie przy nim...
J: Nieeee..!! - upadłam na kolana 
~ ~ ~

Mała dziewczynka bawiła sie z chłopcem w jej wieku. Malec miał brązowe włosy i piękne, niebieskie oczy. Wygłupiał sie z dziewczynką, bawili sie świetnie, śmiali, przytulali... Jak prawdziwi przyjaciele!
D: Niall obiecasz, że zawsze będziesz o mnie pamiętał? - mała brunetka spytała głosem pełnym nadziei.
C: Zobaczysz, że jeszcze zostaniesz moją żoną. - zaśmiali sie razem, chłopiec podszedł do dziewczynki i ucałował jej policzek. - Obiecuje! - przyrzekł...
~ ~ ~ 
...
_________________________


Kochani i jest 8 rozdział.. :)
Nie zwiodłam? 
Liczę na minimum 5 komów!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!!!!!!!!




Naat

wtorek, 24 lutego 2015

7. Me and.. alone?!

Aloha ;*
Kochani zasmucona jestem faktem, ze warunek nie spełniony..
Ale okay.. :) 5 komów było to i teraz będę wymagać 5 opiń :*
Kochani, zapraszam..
______________________________

~ Oczami Nath.. ~
J: Jutro, o 11pm wejdziesz do restauracji i usiądziesz przy stoliku. - powiedziałam stanowczo. Przez chwile nie docierało do Niego co powiedziałam, sama byłam zaskoczona swoimi słowami!
N: Dzięki!
- ucieszył sie, podszedł szybko do mnie i musnął wargami mój policzek. Nie zdążyłam nawet zareagować. Chłopak jeszcze szybciej pobiegł w stronę swojego samochodu. - Do jutra!! - krzyknął i wsiadł do czarnego Range Rovera. Patrzałam jak odjeżdża, dopóki nie zniknął mi z pola widzenia.
J: Kurwa, co ja zrobiłam?! - powiedziałam na głos. Byłam wściekła, za to, na siebie!! Przecież mogę wyrządzić mu wiele krzywd! 
Pojechałam do domu, co chwile klnąc na siebie. Przygotowałam się do spania, powtarzałam sobie w myślach, że nic stać mu sie nie może! To tylko jedno spotkanie. Podobał mi sie fakt, że tak bardzo o to zabiegał. Przygotowałam menu na jutrzejszy dzień. Bardzo szybko uporałam sie z kartą dań i wysłałam listę składników i produktów które będą potrzebne. Powędrowałam do swojej sypialni i wyjrzałam przed jej okno, księżyc był w pełni i cały widoczny przed to okno. Podeszłam do szyby i wpatrywałam sie w krajobraz, jest tu bardzo ładnie a ja nawet
nie zdążyłam spokojnie pospacerować po swojej posesji. Obejrzałam tylko śmigłowiec i to na szybko, z resztą. Kiedyś będę musiała poświecić na wszystko kilka dni, ale to dopiero jak uspokoi sie sytuacja w Midnight Memories i z Niallem Horanem. Muszę go jakoś przekonać, że nie może sie ze mną widywać. Z takim zapałem jakim przychodził codziennie do restauracji to będzie ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko da sie zrobić...
Kolejny dzień, ciężka, ale przyjemna praca minęła mi bardzo szybko i nim sie spostrzegłam musieliśmy sprzątać po całym dniu.

V: Nath? - brunet pojawił sie koło mnie.
J: Hm? - spojrzałam na Niego wyczekująco.
V: Pomóc Ci jakoś?
J: Nie, możesz już jechać. - powiedziałam nie przerywając sprzątania. Chłopak chwile na mnie popatrzał, ale nic nie powiedział i odszedł. Szybko dokończyłam swoja czynność i poszłam sie przebrać w swoje ubrania. Wyszłam na sale restauracyjną i zauważyłam przy stoliku siedzącego blondyna. Od razu poderwał sie na mój widok, a na jego twarzy pojawił sie szeroki i szczery uśmiech. Nath spokojnie, musisz go spławić...
N: Cześć. - jego głos przepełniała radość, podszedł do mnie i chciał złożyć na moim policzku buziaka, automatycznie zrobiłam krok w tył. W jego oczach  pojawił sie smutek, ale starał sie go ukryć.
J: To jak ma wyglądać to spotkanie? - zapytałam siadając na przeciwko Niego. Zaskakujące jak szybko uczucia czy odczucia sie w nim zmieniają. Wszysko widać w jego oczach.
N: No wiesz... Jak yyy... Randka. - speszył sie trochę, ale też był dumny z tego że tu jest.
J: Czyli? Możesz sprecyzować? - pytałam dalej. Moje słowa nie wyrażały żadnych emocji.

N: No tak jak powinna wyglądać randka. Nie udawaj, na pewno wiesz jak one wyglądają... - zaśmiał sie, ale mi nie było do śmiechu. Nie chciałam być tutaj z nim teraz. - Wiesz, prawda? - zapytał widząc moja poważną minę. - Jesteś piękna, jak możesz nie chodzić na randki? - stwierdził.
J: Może ja po prostu nie potrafię sie w to bawić, angażować... czy zakochać?! Pomyślałeś o tym?! - powiedziałam pierwszą lepszą myśl, która przyszła mi do głowy. Celem dzisiejszego spotkania jest zniechęcić go do siebie!
N: W takim razie muszę Cie tego nauczyć. - uśmiechnął sie tak, że nawet ja zaczynam wymiękać. Musze sie mocno skupić by nie ulec jego urokowi!
J: Możesz próbować, ale wiem, że Ci sie nie uda. Życie ze mną jest trudne. Mawet moi pracownicy sie mnie boją. - wypaliłam.
N: Viktor jakoś Cie uwielbia, więc nie jest z Tobą tak źle. Poza tym, skąd możesz wiedziećjak bedzie ze mną? Nie znasz mnie, nie wiesz jaki jestem i na co mnie stać. - blask jego oczu gasł z każdym moim słowem, ale starał się brzmieć pewnie - Dlaczego musisz kopać mnie już na samym starcie?! - jego głos był rozżalony
J: Taka już jestem.. - wzruszyłam ramionami - Chciałeś mnie poznać, więc chyba na tym to polega, co nie?! Na mówieniu, jakim sie jest... - mówiąc wszystko patrzałam w jego tęczówki, chciałam by zrozumiał, że nasza znajomość nie ma... że nie może mieć żadnej przyszłości. Niall wyraźnie posmutniał, chyba o to mi chodziło, prawda?! Czemu czułam się z tym tak chujowo?!

N: Tak, właśnie na tym to polega. - niemal szepnął - ...Nie mniej jednak, chciałbym Cie poznać taką jaka jesteś, gdy nikt nie widzi.. - uśmiechnął sie. Chyba jednak byś tego nie chciał! - Chciałbym Cie zabierać na takie randki, na jakich nie byłaś nigdy w życiu... - jego radość powracała, rozkręcił sie w swoim opowiadaniu, zaczął gestykulować, śmiać sie. Z czasem i ja to robiłam, rozmawialiśmy o wszystkim, a ja zamiast go od siebie dalej odtrącać, pozwalałam mu się zbliżyć. Późną nocą wyszliśmy z Mignight Memories, blondyn odprowadził mnie pod sam samochód. - Pomimo ciężkiego startu było bardzo przyjemnie. - uśmiechnął sie.
J: Będzie jeszcze wiele ciężkich sytuacji. - powiedziałam szczerze, ale moje kąciki ust lekko drgnęły ku uśmiechowi.
N: Nie poddam sie. - podszedł do mnie i złożył całusa na moim policzku, nie był to taki jak wczoraj. Ten był o wiele bardziej czuły, dłuższy i nie powstrzymałam go... Przecież to może mieć poważne konsekwencje! Odsunął sie i ze szczęściem spojrzał w moje oczy. - To kiedy teraz sie zobaczymy? - nie chce już go widywać, to dla jego dobra...
J: Nie wiem. Mam teraz strasznie mało czasu. - jaka denna wymówka.
N: Dobra, dobra. Nie bój sie wpuścić kogoś do swojego życia. - nalegał i położył dłoń na moim policzku.
J: Nic nie rozumiesz! Najlepiej będzie jeśli sie już nie spotkamy. - odsunęłam go od siebie, na bezpieczną odległość.
N: Nie lubisz mnie, czy po prostu kogoś masz?! - spojrzał na mnie z bólem. Myślisz że kogoś mam?! Przecież jeśli z kimkolwiek sie pokaże to zaraz go zabiją! ..odpowiedziałam w głowie.
J: Mam kogoś i.. - to dla twojego dobra Horan - ..nie lubię cie. - powiedziałam szybko, otworzyłam auto i wsiadłam do Niego. - Najlepiej będzie jak zapomnisz.

...
_____________________

I jak?! Warte skomentowania!?
Liczę na minimum 5 komentarzy!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

sobota, 21 lutego 2015

6. Okay?!

Hejka :*
Następny rozdział, oby sie spodobał..
Myślę, że akcja zaczyna sie już rozkręcać i będzie już tylko ciekawiej.. :)

 Objaśnienia chyba oczywiste.. :)  
J: - ja, (Niall, potem Nathalie),  
V: - Vik
Li: - Liam, 
Lou: - Louis,  
H: - Harry, 
Z: - Zayn,
N: - Niall, 
K: - ktoś.
___________________

~Oczami Nialla.. - wciąż~

Starałem sie trzymać blisko Zayna i jakieś 10 minut później byliśmy w domu Tomlinsona. Zayna jakoś nie obchodził fakt, że go nie ma i weszliśmy do środka. Szatyn starał sie dodzwonić do Loczka. Ja siedziałem jak na szpilkach. Kilkanaście minut później do domu weszła, wyczekiwana, dwójka. Od razu poderwaliśmy sie z miejsca.
J: Nic wam nie jest?!
- powiedziałem szybciej niż którykolwiek z nas.
H: Nie. - powiedział łagodnie, kamień z serca.
Z: Dowiedzieliście sie czegoś? - usiedliśmy w salonie i chłopaki zaczęli nawijać na ten temat. Wyłapałem tylko, że mają taki rozkaz. Chłopaki zagrozili im, ze ich sprzątną jeśli nie zostawią mnie w spokoju.
Li: Czego oni mogą od Niallera chcieć? - słyszałem zatroskany głos Liama.
Lou: Nie wiem, ale chyba, tak na wszelki wypadek, Niall zamieszkaj z którymś z nas. - teraz to byłem zaskoczony.
J: Nie ma takiej potrzeby... Poradzę sobie, mam przecież broń od Zayna. - starałem sie wymigać, nie chce mieć niańki!

H: A potrafisz z niej korzystać?!
J: Pamiętam jak sie to robi, Lou przecież przy was mi to mówił.
Z: Może jednak sie zgodzisz. Chociaż na kilka dni, aż będziemy mieli pewność, że dali sobie spokój. - przekonywali.
J: Tydzień! Nie dłużej! - powiedziałem ze złością i zrezygnowaniem.
Li: To u którego? - spytał wszystkich.
H: Może zróbmy jak za dawnych lat i zamieszkajmy wszyscy razem na te kilka dni.. - zaproponował, Hazz ostatnio coś zaskakuje pomysłami. Ucieszyłem sie, chciałem wrócić do tych tamtych lat.
J: To mi pasuje! - odpowiedziałem od razu.
Z: Dobrze by było powspominać i w razie co połączylibyśmy siły.
Lou: W porządku... Tylko będę musiał coś załatwić. - Lou i jego tajemnicze sprawy - To u którego z nas?
H: U mnie.. W sumie to mam największą chatę.. - wszyscy sie zgodziliśmy i rozjechaliśmy się do swoich domów by sie spakować. Z trudem przekonałem Zayna, że sam mogę jechać do domu i raczej już mi nic nie grozi. Zgodził sie tylko pod warunkiem, że będę sie meldował. Czasami mam wrażenie że oni uważają mnie za jakiegoś dzieciaka! Nic mi nie pozwalają samemu zrobić, a przecież to Harry jest najmłodszy! Nie moja wina, że nie interesują mnie takie sprawy, zabijanie i dilerka to nie moje życie... Ponad godzinę później wszyscy już, w świetnych humorach, byliśmy u Hazzy i piliśmy piwo, wspominając dobre czasu..

~Oczami Nath..~


Zaparkowanie wszystkich aut, rozłożenie wszystkich rzeczy, tak by wszystko było idealnie, zajęło mi kilka dni. Plan pałacu znałam już niemal na pamięć i przyzwyczaiłam sie do wielkiej przestrzeni tu. Jutro już pojawię sie w restauracji, z resztą brakowało mi tego. Przy gotowaniu zapominam o wszystkim... 
Siedziałam w salonie i wpatrywałam sie w telewizor dla zabicia czasu gdy dostałam wiadomość. Byłam przekonana, że to Vik, wzięłam komórkę do ręki i to nie on... Wiadomość wysłał Bill do jednego ze swoich zabójców. Znam sie trochę na informatyce i kiedyś wczepiłam Billowi małe urządzenie, dzięki któremu wiem co mafioza robi, do kogo dzwoni, ogólnie z kim sie kontaktuje. ' Śledzić Irlandczyka.. !', krótka coś ta wiadomość.. Ten mężczyzna zawsze był stanowczy i ujmował wszystko w kilku słowach, ale widzę, że z wiekiem robi to coraz bardziej. Nie znałam nikogo takiego, więc nie przejęłam sie tym zbyt mocno. Odłożyłam komórkę i poszłam spać. Gdy tylko słonce wstało ja wyszłam pobiegać, okolica o tej porze była piękna, ale nie miałam czasu na zwiedzanie. Poranny jogging, szybki prysznic i jazda do pracy. Samo sie nie zarobi, więc trzeba sie wziąć za gotowanie.
J: Przejmuje dowodzenie Vik.. - weszłam do kuchni gdzie już było kilku moich pracowników. Viktor akurat mówił im co mają dzisiaj robić. Nie przerywajac mu zabrałam się do swojej pracy. - Radziłeś sobie? - zapytałam gdy do mnie podszedł..
V: Jak widać.. - uśmiechnął sie lekko - ..Nath?
J: Hmm? - spojrzałam na Niego, zakładając swój fartuch.
V: Znasz Nialla Horana? - o mało co nie zakrztusiłam sie wdychanym powietrzem.
J: Nie. Dlaczego o to pytasz? - byłam zaskoczona.
V: Był tu kilka dni temu i pytał o Ciebie.
J: Nie znam go i nawet nie chce poznać. Dobrze wiesz co mi sie czasami przytrafia, a on?! Dawna gwiazda pop to raczej nie jest mój świat. - zaczęłam przygotowywać różne potrawy.
V: Wiem, tak tylko mówię... - odszedł i zajął sie swoimi zadaniami na dzisiaj.. Były muzyk nie opuszczał mojej głowy przed cały dzień. Po co on sie pakuje do mojego życia?!
Wieczorem pracy było o wiele wiecej, co chwile któryś z kucharzy był proszony na sale. - Nathalie.. ! - zawołał mnie, spojrzałam błagalnie na Niego.
J: Nie mów, że ktoś chce ze mną rozmawiać. - zrezygnowanie przeze mnie przemawiało, nie miałam czasu na pogaduszki, nawet jeśli to były by pochwały.
V: Mogę poprosić by zaczekał do zamknięcia.. - zaproponował
J: To aż tak mu zależy? - zdziwiłam sie, ostatnimi takimi klientami byli dziadkowie, a nie sądzę żeby to znów byli oni.
V: Zapytam i Ci powiem... - wyszedł na sale restauracyjną, a ja znów zaczęłam gotować. - On poczeka !! - krzyknął do mnie po kilku sekundach, tylko skinęłam głową i spojrzałam na zegarek: 10pm, czyli godzina do zamknięcia... Nawet sie nie spostrzegłam kiedy zaczęliśmy sprzątać po całym dniu. - Dobra idź, a ja posprzątam po Tobie. - jego dobroć była dzisiaj zaskakująca.
J: Coś Ty taki miły?! - zaśmiałam sie
V: Dawno Cie nie było, więc korzystaj z tego. - on też sie zaśmiał, poszłam sie przebrać i wyszłam z restauracji, rozglądając sie za tym gościem z którym miałam porozmawiać. Nikogo nie zauważyłam więc skierowałam sie do samochodu.
K: Nathalie?!! - usłyszałam za sobą czyiś głos, tak jakby znajomy. Odwróciłam sie i zauważyłam wysokiego blondyna idącego w moją stronę. Poznałam go dopiero jak stał już jakiś metr ode mnie.
J: Czego chcesz?!! - warknęłam, to wróży tylko kłopoty.

N: Porozmawiać, poznać Cie... - uśmiechnął sie mimo wszystko.
J: To nie jest najlepszy pomysł. - odmówiłam.
N: Nie daj sie prosić, nic Ci sie nie stanie, jeśli pójdziesz ze mną na kawę. - proponował, mi może nie! Ale tobie tak!?
J: Zdziwiłbys się. - mruknełam - ... Nie mam czasu na kawki. - byłam oschła.
N: A kiedy będziesz go mieć? Dostosuje sie. - nie rezygnował.
J: Nigdy! - powiedziałam ozięble. - Wybacz, spieszę sie. A i mam dla ciebie dobrą rade.. - spojrzał na mnie z nadzieją.
N: Tak?
J: Nie przychodź tu więcej! - odwróciłam sie na piecie i skierowałam sie do auta.
N: Do zobaczenia!! - krzyknął za mną, już wiem, że ten chłopak nie odpuści.
         Kolejne dni leciały mi strasznie szybko, codziennie wstawałam z nadzieją, że blondyn sobie odpuści. A on codziennie przychodzi do restauracji, codziennie o mnie pyta, codziennie zaprasza na kawę. Dzisiaj jest to samo, już z daleka widzę, że idzie w moim kierunku gdy zamykałam restauracje.
J: Odpuścisz sobie kiedyś? - zapytałam, zanim on zdążył otworzyć usta.
N: Podejrzewam, że nie. - uśmiechnął sie, popatrzałam na Niego. W jego oczy było coś ciekawego, znajomego... do tego ten uśmiech, wspaniały uśmiech. To jedyna osoba która wyraziła tak wielką chęć bycia w moim otoczeniu. Tylko On nie jest świadomy, że w niedalekiej przyszłości będzie tego żałował najbardziej na świecie.. Ocknęłam sie, mrugając kilkakrotnie, na co chłopak cicho sie zaśmiał. - To jak? Będzie mi łatwiej, jak dasz się w końcu zaprosić. - znów ten piękny uśmiech.
J: Łatwiej? W czym?
N: W poznaniu Cie, porozmawianiu... - przyznał, na mojej twarzy pojawił sie mały, ledwo widoczny uśmiech. Zaczęłam iść w kierunku auta, a blondyn za mną. - No zgódź sie. - prosił
J: Jutro, o 11pm wejdziesz do restauracji i usiądziesz przy stoliku. - powiedziałam stanowczo. Przez chwile nie docierało do Niego co powiedziałam, sama byłam zaskoczona swoimi słowami!
N: Dzięki..
...
__________________


Hmm.. I jak?! 
Podnoszę poprzeczkę :D
10 komentarzy i kolejny rozdział :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!!!!!!!!



Naat

czwartek, 19 lutego 2015

5. A fear..

Następny rozdział! <3
Czas chyba podnieść poprzeczkę w warunku, bo nie nadążam pisać rozdziałów.. :) :P


 Objaśnienia chyba oczywiste.. :)
J: - ja, (Niall)
V: - Vik  
Li: - Liam,  
Lou: - Louis,  
H: - Harry,  
Z: - Zayn,

_______________________


~Oczami Nialla.. - wciąż~
Zauważyłem, że ten sam samochód jedzie za mną już przez dłuższy czas. Udało mi sie dostrzec tablice rejestracyjną i szybko wybrałem numer do Louisa.
Lou: Już sie stęskniłeś?! - zaśmiał sie
J: Jak zawsze, ale od dłuższego czasu jedzie za mną jakiś samochód, sprawdzisz?
- zapytałem z nadzieją.
Lou: Jasne, mów. - podyktowałem mu ciąg cyferek i czekałem. Skręciłem w jakąś uliczkę i sprawdzałem czy wciąż za mną będzie jechał. Nie myliłem sie, ktoś mnie śledził.! - Słuchaj, to jest auto jednego z gangsterów od Billa.. - Tommo przemówił, przestraszyłem sie. Wiem że ten cały Bill, to groźny mafioza. Czego on ode mnie chce?! Ja sie nie bawię w gangsterkę! - Jeździj po tych głównych ulicach, i sprawdź czy dalej będzie za Tobą jechał, a jak tak to przyjedź z powrotem do nas.. - powiedział z nutką strachu, wiem że chłopaki często martwią się o mnie i Liama, my nie wdaliśmy sie po One Direction w te ciemne interesy.
J: Dzięki Lou. - rozłączyłem sie i wjechałem na główną ulice. Jechałem z normalną prędkością i starałem sie jakoś go zgubić, przejeżdżałem po ulicach gdzie jest dużo kamer. W pewnym momencie z ogromną prędkością wyprzedził nas świetny, biały Mustang. Takie autka to ja lubię. Jechałem zafascynowany tym samochodem, aż nie zgubiłem go z pola widzenia. Spojrzałem kolejny raz we wsteczne lusterko i zauważyłem że podejrzanego auta już za mną nie ma... Wróciłem więc do domu, zamknąłem sie na wszystkie spusty i w razie czego wyciągnąłem małą broń od Zayna. - Jestem w domu. - powiedziałem przez telefon do Louisa.
Lou: Zgubiłeś ich? - zapytał od razu, słyszałem też jak odetchnął.
J: Nie wiem jak to dokładnie było. Wyprzedził nas biały Mustang i po chwili tego auta już nie było. - wytłumaczyłem.
Lou: To dziwne.. Ale dobrze dla nas. Martwiliśmy sie o Ciebie! Zamknąłeś dom?
J: Tak i nawet wyjąłem ten pistolet. - powiedziałem cicho, nie czułem sie dobrze z tym faktem.
Lou: Musze Cie nauczyć posługiwać sie bronią. - stwierdził - ...Pamiętasz chociaż moje instrukcje?
J: Coś tam pamiętam... Dobra Lou, do jutra. - rozłączyłem sie i ostatni raz sprawdzając czy drzwi są zamknięte, poszedłem na górę. Wziąłem prysznic i położyłem sie w swoim wielkim łóżku. Znów w mojej głowie pojawiła sie śliczna brunetka. Pragnę by ją znów zobaczyć. Być w jej pobliżu... Z nią w głowie odleciałem w krainę Morfeusza.. 
Kolejny dnia obudziłem się po południu. Zjadłem śniadanie podśpiewując sobie nasze piosenki. Zapomniałem o śledzącym mnie gangsterze i cieszyłem sie tylko faktem że dzisiaj zobaczę piękną Nathalie. Dawno nic mnie tak niecieszyło! Po rozwiązaniu zespołu wpadłem w małą depresje, może zycie sie zatrzymało, nie wiedziałe nawet jakie znależć sobie zajęcie po 1D. Kariera solowa nie wchodziła w gre, bo chłopaki zajeli się szemmranymi interesami i moja sława mogłaby im zaszkodzić. A ostatnie czego chce, to żeby Oni mieli przeze mnie kłopoty... Znalazłem sobie jakieś zajęcie na kilka godzin i nim sie spostrzegłem musiałem zacząć sie szykować do wyjścia. Wykąpałem sie i założyłem na siebie czarne rurki i koszule, staranie ułożyłem włosy. Z sypialni zabrałem telefon i mogłem jechać. Zanim wsiadłem do samochodu automatycznie sie rozejrzałem, znów miałem jakieś dziwne wrażenie, ale nic podejrzanego nie widziałem. Pojechałem do restauracji, byłem tam 15 min przed umówionym czasem, kelner zaprowadził mnie do stolika. Postanowiłem skorzystać z okazji i zapytać go o dziewczyne. - Ymm.. Słuchaj...? - spojrzałem na plakietkę z jego imieniem - ...Viktor? Będę mógł dzisiaj porozmawiać z szefem kuchni? - spojrzałem na niego.
V: Yyy... Nie wiem czy będzie to możliwe, proszę pana.. - odpowiedział grzecznie - Podać już coś?
J: Na razie nie... I jestem Niall.. - przedstawiłem sie i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.
V: Viktor. - uścisnął ją
J: Too czemu, to nie będzie możliwe? - zapytałem zaciekawiony
V: Nathalie nie ma dzisiaj w pracy. - przyznał, od razu poczułem ogromny smutek.
J: A kiedy będzie? - ciągnąłem dalej
V: Nie wiem czy mogę o takich rzeczach z Tobą rozmawiać. - przyznał
J: Rozumiem.. - przyznałem - Jednak bardzo mi na tym zależy...
V: Nie wiem, może w przyszłym tygodniu. Wybacz, więcej nie mogę Ci powiedzieć.. - odszedł ode mnie i w tym samym czasie przyszli chłopaki. Przywitaliśmy sie uściskami dłoni i usiedliśmy.

Z: Nic sie w nocy nie działo? - spojrzał na mnie z troską
J: Nie.
H: Ciekawy jestem dlaczego cie śledzili. Przecież Ty jesteś tak daleko od tego całego syfu. - stwierdził.
Lou: Może Niall jednak w coś sie wpakował, a my nic o tym nie wiemy?! - spojrzeli na mnie
J: A może śledzą mnie przez was?! - zapytałem z ironią... - Wiem Louis, że byś chciał mieć kolejnego wspólnika, ale nie licz na mnie. - uśmiechnąłem sie złośliwie
Li: Niall jest zbyt niewinny. - zaśmiali sie
J: Co to ma znaczyć ?! - oburzyłem sie - Twierdzicie, że nie poradziłbym sobie? - zdenerwowałem się
Z: Nie i nie pakuj sie w to... Ty Liam też nie.. - rozkazał.
H: Dobra, już sie nie kłóćcie. Zostaje tak jak było a teraz zjedzmy już. - każdy z nas rozłożył kartę menu, straciłem ochotę na jedzenie, czy bycie tu odkąd Viktor powiedział że Nathalie w najbliższym czasie nie będzie. Na szczęście zjedliśmy kolacje w wesołych humorach i jakoś udało mi sie odsunąć brunetkę na drugi plan. Wyszliśmy na parking i mimo ciemności zauważyłem to samo auto co wczoraj.
J: To jest ten samochód. - pokazałem głową
Lou: Pakuj sie do auta i jedź do mnie!! - rozkazał szybko i z lekkim strachem. Wykonałem jego polecenie i widziałem jak Zayn i Liam też wsiadają do swoich aut. Hazz i Lou zaczęli iść w stronę tego samochodu, zdążyłem zauważyć że wyjmują broń. Tyle razy ich prosiłem by na spotkania ze mną jej nie brali, dobrze że dzisiaj nie posłuchali. Cisze panującą w samochodzie przerwał mój telefon, to Zayn, odebrałem i włączyłem głośnomówiący.
Z: Rusz sie trochę! - ton jego głosu czasem mnie przeraża. Od razu wcisnąłem pedał gazu, Mulat mnie wyprzedził. - Masz siedzieć mi na ogonie! - rozkazał i rozłączył sie. W lusterku widziałem, że Liam jedzie za nami, ale Hazzy i Louisa nie widziałem. Starałem sie trzymać blisko Zayna i jakieś 10 minut później byliśmy w domu Tomlinsona. Zayna jakoś nie obchodził fakt, że go nie ma, weszliśmy do środka i szatyn starał sie dodzwonić do Loczka. Siedziałem jak na szpilkach. Kilkanaście minut później do domu weszła, wyczekiwana, dwójka. Od razu poderwaliśmy sie z miejsca.
J: Nic wam nie jest?!

...


_______________________
I jak? Nie wydaje wam sie, że trochę naciągane? Szczerze mi tu :)
To chce 9 komów do kolejnego rozdziału!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

środa, 18 lutego 2015

4. To fall in love..

Aloha :*
Kolejne osoby do mojej listy :D
I kolejne opowiadanie, dodałam Nialla, zgodnie z życzeniem :*

Objaśnienia chyba oczywiste.. :)
K: - komputer,
J: - ja, 
V: - Vik
Li: - Liam,
Lou: - Louis,
H: - Harry
Z: - Zayn.
... 
'Midnight Memories' - nazwa restauracji Nath
_________________________


Wypiłam kawę, bez patrzenia w lustro związałam włosy w koka i powędrowałam do zbrojowni. Była na najniższym pietrze pałacu, drzwi nie miały ażadnej klamki, widać było że zrobione są z ciężkiego metalu. Przy nich był skaner, już wiedziałam jak je otworzyć, znajomy dziadka wspominał że do kilku pomieszczeń wejdę za pomocą skanu swojego palca, przyłożyłam go jak należy.
K: Witaj Nathalie!
- rozległ sie dźwięk komputera, a po chwili drzwi sie rozsunęły. Moim oczom ukazała sie biblioteka z bronią, weszłam tam z ogromnym uśmiechem. Stało tam kilka stołów, przy ścianach były regały i szafy. Wzięłam małą broń do reki, tak dawno nie trzymałam pistoletu, tak dla przyjemności. Postanowiłam

wypróbować jakiś sprzęt, pamiętając z planu, do strzelnicy wchodzi sie ze zbrojowni. Odnalazłam szybko drzwi i zauważyłam kolejne schody w dół.. Tego nie było widać na planie, albo byłam już zmęczona. Musze zabrać sie za nie jeszcze raz i dokładnie przestudiować...
 Znalazłam sie w ogromnej sali z rożnymi torami do strzelania. Stanęłam na pierwszym, wycelowałam i pociągnęłam za spust. Władowałam w kartonową postać cały magazynek, a po chwili jechała ona w moją stronę. Każdy mój strzał znajdował sie w polu z 10. Zadowolona z siebie wyszłam ze strzelnicy i wróciłam na górę. Drzwi od zbrojowni zamknęły sie automatycznie. Powędrowałam do kuchni i zrobiłam sobie małe śniadanie, zjadłam i brudne talerze wstawiłam do zmywarki... Skoro mam tu mieszkać to przydałoby sie przewieść moje wszystkie rzeczy z mieszkania. Zarzuciłam na siebie kurtkę, zabrałam kluczyki i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i odjechałam, tak jak wczoraj brama zamknęła sie automatycznie, a ja mogłam wcisnąć gaz do dechy. Uwielbiałam szybką jazdę! Mknęłam zatłoczonymi ulicami Londynu Uważając na pieszych, wyprzedzałam każdy samochód. Kilka minut później byłam pod moim wcześniejszym domem. Weszłam do niego i do walizek oraz kartonów zapakowałam wszystkie swoje rzeczy. Musze poprosić Viktora by pomógł mi z autami i motorami. Spakowałam rzeczy do bagażnika i wróciłam do pałacu. Z daleka wyglądał na zupełnie opuszczony i może dlatego taki był z zewnątrz. Rozpakowałam sie i napisałam do Viktora.. : 'Jak zamkniesz restauracje przyjedz do mnie.'
Garaż Nathalie.
. Bez czekania na odpowiedź, zaczęłam rozpakowywać swojego mustanga. Wszystko szybko znalazło sie w salonie. Najwięcej miałam ubrań, bo pamiątek po bliskich prawie żadnych... Z dzieciństwa mam tylko jedno zdjęcie i to z jakimś chłopcem. Uroczy brunet, a obok Niego, ja. Nie wiem, może miałam na tym zdjęciu jakieś 3 lata, pamiętam że miał na nazwisko tak jak ja i nic poza tym... 
Rozpakowałam się i na zegarku wskazywała już 9pm. Zaraz Vik zamknie restauracje, w takim razie muszę jechać do swojego domku.  Znalazłam sie tam w przeciągu kilkunastu minut. Vik jest taki, że zaraz będę musiałam mu powiedzieć dlaczego tak sie przeprowadziłam. On co nieco wie o mojej przeszłości, ale nie chce go narażać i nie wtajemniczam go w szczegóły... Usłyszałam dzwonek do drzwi, a potem jego kroki. Szedł powoli i rozglądał sie po całym domu.
V: No, no... jak ostatnim razem tu byłem to było więcej rzeczy.. - zaśmiał sie - ... Zrobiłaś wyprzedaż garażową? - zażartował 
J: Chodź, nie ma czasu na wygłupy... - zaczęłam iść w stronę drzwi do garażu.
V: Tak jest, szefie! - przewróciłam oczami. Weszliśmy do garażu. - No chociaż tu wszystko na swoim miejscu... - znów sie zaśmiał.
J: Weź któryś i jedź za mną. - rozkazałam, wsiadłam do jednego z samochodów, mam nadzieje tylko, że w pałacu będzie miejsce na moje maleństwa. Viktor z wielkim uśmiechem na twarzy wsiadł do porsche, ja wsiadłam do samochodu którym przyjechałam i ruszyliśmy. Wiedziałam że brunet będzie chciał poszaleć, więc nie czekałam na Niego. Przez chwile zniknął mi z pola widzenia, ale szybko mnie dogonił. W lusterku widziałam, że jest uśmiechnięty. Nie raz już dawałam mu pojeździć moimi autami i zawsze ma taką samą radochę.. 
Kilka godzin później wszystkie moje samochody i motory były już na terenie pałacu. Brunet był nieźle zaskoczony tą wiadomością, ale nie zdradziłam mu żadnych szczegółów, nie musi wiedzieć. Odwiozłam go i mogłam odpocząć...

~Oczami Nialla..~
Nathalie Horan, Nathalie Horan... Ciągle krążyła mi po głowie.
Taka piękna, zadziorna. Udaje niedostępną? Czy taka jest? 
Nie ważne, zawróciła mi w głowie i nigdy chyba już o niej nie zapomnę... Jestem pewien, że zrobię wszystko by była moja! 
Nathalie nie opuszczała mojej głowy, ciągle o niej myślałem i nic do mnie innego nie docierało. Przez cały czas namawiałem chłopaków byśmy znów poszli do jej restauracji. Jestem pod wrażeniem jej umiejętności kulinarnych, a że ja uwielbiam jeść to jest kobietą moich marzeń. 
J: Macie plany na jutrzejszy wieczór? - zapytałem wszystkich. Popatrzeli na mnie z głupim uśmieszkiem, wiedzieli o co mi chodzi.
H: Zakochałeś sie? - rzucił bez zastanowienia.
J: Niee! - zaprzeczyłem szybko -  Po prostu proponuje wam wspólne wyjście na kolacje... To coś złego? - udałem oburzenie. 
Z: Oj Niall, Niall... Ja zawsze znajdę dla was czas. - uśmiechnął sie.
J: Dzięki Zayni, a wy? - popatrzałem na resztę.
Li: Jasne. - byłem coraz bardziej uśmiechnięty.
Lou: Dla blondaska wszystko. - wzruszył ramionami.
H: To do jakiej restauracji?! - westchnął.
J: 'Midnight Memories'. - powiedziałem cicho i spuściłem głowę.
H: Ha, kurwa, wiedziałem! - zaśmiał sie, a reszta za nim.
Lou: Dobra.. Rozumiem, że chce ją znów zobaczyć. Ta dziewczyna jest całkiem ładna... Do tego wzbudziło jego zainteresowanie jej nazwisko, więc ogarnijcie się chłopaki! - staną po mojej stronie, uśmiechnąłem sie wdzięcznie do Louisa.
J: To ja spadam do domu... - wstałem z miejsca - Jutro o 19 w restauracji. - uśmiechnąłem sie i wyszedłem. Wsiadajac do auta zauważyłem, że jakiś ciemny, duży samochód stoi w pobliżu domu Zayna, nie zwróciłem na to większej uwagi. Po kilku minutach jazdy czułem dziwne uczucie w sobie, taki wewnętrzny niepokój. Zignorowałem to, bo cieszyłem sie jak dziecko, że jutro znów ją zobaczę... Zauważyłem jednak, że ten sam samochód jedzie za mną już przez dłuższy czas. Udało mi sie dostrzec tablice rejestracyjną i szybko wybrałem numer do Louisa.
Lou: Już sie stęskniłeś?! - zaśmiał sie
J: Jak zawsze, ale od dłuższego czasu jedzie za mną jakiś samochód, sprawdzisz?
...
__________________


I jak? Może być? 
Hmm.. 7 komentarzy i następny rozdział!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!




Naat

wtorek, 17 lutego 2015

3. Castle..

Kochani.. <3
Kolejny rozdział, kolejne nowości, tajemnice.. 
Co sądzicie o Nath ? :)

 Krótkie objaśnienie:
J: - ja,
V: - Viktor
K: - komputer.
__________________________

R: ... A i jeszcze jedno. Wszystkie szyby, okna i drzwi są kuloodporne.. - wstał z miejsca i zaczął wychodzić.
J: Dzięki.. - pożegnałam go i usiadłam zamyślona na wcześniejszym miejscu. Po chwili przypomniało mi sie o liście od staruszków.
Szybko wyjęłam kopertę i rozpakowałam ją. Moim oczom ukazał sie list z dwoma rożnymi rodzajami pisma.
 


           " Skoro czytasz list, to pewnie jesteś już sama, a Rob wszystko Ci powiedział. Pewnie zachodzisz w głowę, po co to wszystko?! A więc jestem pewna że dopadnie Cie kiedyś przeszłość. Z tym nie da sie skończyć... Nie wiem jednak kiedy to sie wydarzy, ale trenuj sie dalej...

            W piwnicy jest strzelnica, zapewniłem Ci wszystko co może sie przydać. - teraz pewnie pisał dziadek - Nie zaniedbuj swoich zdolności. Ludzie z którymi przebywałaś na pewno o Tobie nie zapomnieli i wielu z nich może pragnąć zemsty na Tobie. Wiem, że ze wszystkich Sokołów byłaś najlepsza...

            Ogólnie to nie pochwalam takiego życia... - znów babcia - ...przykro mi, że nie mogliśmy nic zrobić, aby Ci pomóc. Dlatego to teraz musi wystarczyć... Część mieszkalna domu wyposażona jest w najlepsze sprzęty i zabezpieczenia... Wiem, że Twoją pasją jest gotowanie i przebywanie w kuchni. Stąd pewnie wynika Twoje stanowisko w restauracji... W domu znajdują sie dwie kuchnie. W jednej z nich są specjalne noże, są bardzo ostre i zapewne nieliczni potrafią z takich korzystać. Wiem, że Ty tak...

           Cała posiadłość jest bardzo duża.. Masz ogromny garaż, w najdalszej części ogrodu jest lotnisko z małym śmigłowcem. Nie wiem czy Ci sie kiedykolwiek przyda, ale na wszelki wypadek będziesz mogła szybko uciec... W zbrojowni znajdziesz dosłownie wszystko od kastetów, przed najnowocześniejsze gadżety, po ciężką broń. Wiem, że potrafisz sie posługiwać każdego rodzaju bronią. Jest też tajne, najtajniejsze pomieszczenie w tym pałacyku. Nie powiem Ci dokładnie gdzie ono sie znajduje, sama musisz znaleźć wejście...

           Jest coś jeszcze... Jest takie miejsce, chyba moje ulubione. Na dachu pałacu znajduje sie a'la taras. Jestem pewna, że pokochasz to miejsce tak samo jak ja... Pamiętaj również nasz wiek, nie na darmo Ci go powtarzaliśmy, w odpowiednim momencie będzie Ci potrzebny.

Kochamy cie.. Dziadkowie..

Ps. Zniszcz ten list! "


 Od razu podeszłam do rozpalonego kominka i spaliłam papier. Dziwne, że nigdy nawet nie próbowali sie ze mną skontaktować i po tylu latach dają mi to wszystko...? Pomimo tego, że mój domek nie należy do zwyczajnych, jest o wiele mniejszy od tego pałacu, ale podobnie urządzony...
Hmm.. od czego zacząć zwiedzanie? Zbrojownia! Uwielbiam bronie, potrafię korzystać z każdej, a jeżeli nie, to bardzo szybko sie uczę. Znalazłam się jednak, najpierw w biurze, Piwnica nie wyglądała jak zwyczajna piwnica, było tu jasno, urządzone jak każde inne pomieszczenie w domach.
Tu było tak samo elegancko urządzone jak na wyższych piętrach. Weszłam w pierwsze drzwi, był tu pokój z wielkim TV, kanapą, fotelami i regałem z rożnymi filmami. Następny to wielki pokój, zapewne moje biuro, było w kolorach szarości, na ścianie nad biurkiem był obraz przedstawiający księżyc w pełni. W rogu stała szafka z której wystawały zwinięte w ruloniki planów domu. W drugim rogu, pod sufitem wisiał ekran, zapewne monitoring... Podeszłam do szafki i wzięłam jeden z planów i rozłożyłam go na biurku.
J: Matko kochana.. - powiedziałam z zaskoczeniem do siebie, na planie był rozrysowany pałac w pionie, Ma on w sobie jakieś 6 pieter,  zaczynając od -3, kończąc na dachu. Rozłożyłam kolejny w poszukiwaniu rozplanowania piwnicy. Znalazłam, rozłożyłam go jak poprzedni i zaczęłam dokładnie badać każdy szczegół. Zrobiłam to samo z innymi, Dom był naprawdę wielki, z sekretnymi przejściami, pomieszczeniami, które nie są wcale widoczne i pewnie bez tych planów nigdy bym sie o nich nie dowiedziała. Późną nocą skoczyłam oglądać stare

plansze, odnalazłam sypialnie, była ogromna, idealna dla mnie. Położyłam sie na łóżku i odpłynęłam w krainę snu. Wstałam po kilku godzinach, byłam zmęczona, ale nie mam czasu na długie spanie. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam sie w znalezione, w szafie ubrania. Wyszłam z sypialni z telefonem przy uchu.
V: Halo?
J: Viktor... ? 
V: No co jest szefie? - Viktor, moją prawą ręką w restauracji i nie tylko.
J: Słuchaj, nie będzie mnie przez kilka dni w lokalu. Zajmij sie nim, a w razie poważnych spraw dzwoń. - wyjaśniam mu.
V: Jasne... Do zobaczenia Nath.. - uśmiechnęłam sie i rozłączyłam. On jeden tak na mnie mówi... lubię to przezwisko. Zeszłam schodami w dół przypominając sobie plan jak dojść do kuchni, znalazłam sie w niej. Rozejrzałam sie i zauważyłam w rogu blatu stojak z ekskluzywnymi nożami. Podeszłam do nich i wzięłam największy do reki. Przejechałam delikatnie palcem po ostrzu, a po chwili czułam jak nóż zagłębia sie w mojej skórze. Babcia miała racje, bardzo ostre! Odłożyłam go i zrobiłam sobie kawę, z zaparzonym napojem powędrowałam do salonu. Teraz dopiero zobaczyłam jaki jest wielki. Mocno oświetlony, słonce wpadało przed wielkie okna. Zauważyłam w rogu przy suficie, malutki czujnik, dom musi mieć najlepsze alarmy. Wypiłam kawę, bez patrzenia w lustro związałam włosy w koka i powędrowałam do zbrojowni. Była na najniższym pietrze pałacu, drzwi nie miały nawet klamki. Widać było że zrobione są z ciężkiego metalu. Przy nich był skaner, już wiedziałam jak je otworzyć, znajomy dziadka wspominał, że do kilku pomieszczeń wejdę za pomocą skanu swojego palca. Przyłożyłam go jak należy.
K: Witaj Nathalie!
...

__________________

7 komów i next!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!
+ I jak ktoś będzie komentował każdy post będzie pojawiał sie na liście czytelników :)




Naat


poniedziałek, 16 lutego 2015

Wy! -> FANKI!

 Co myślicie?

Nie wiem czy zauważyłyście, ale wprowadziłam małe zmiany :D
To moja propozycja i w pewnym sensie nagroda dla was, komentujących i czytających :D



Jednak żebym wiedziała, że czytacie, musicie zostawiać po sobie ślad!

Działajcie :D 

Pierwsza jest Paula, czyta nie tylko tego bloga, ale też tego z imaginami :D
Zastanowię sie i może tam też coś takiego zrobię :D

My i One Direction.. - imaginy <3

Do dzieła kochani!!



Naat

2. Gift from Grandparents..

Ahoj ;*
I oto 2 rozdział!
Wiecie jak sie ciesze widząc wasze komentarze, przybywające wyświetlenia.. :D 
Teraz będę wymagać tylko 6 komów i mam nadzieje, że będzie minimum tyle.. :*


 ~ Krótkie objaśnienie:  
K: - starsza kobieta, 
M: - starszy mężczyzna,
R: - Rob,
K: - komputer. ~
__________________

J: Przepraszam że musieli państwo tyle czekać.. - dosiadłam sie do nich
K: Nic sie nie stało.. - uśmiechnęła sie
J: To o co chodzi?
M: Na sam początek.. Naprawdę jesteś wspaniałym kucharzem.. - pochwalił mnie mężczyzna
J: Miło mi to słyszeć.. Ale co to znaczy na sam początek?
- zdziwiłam sie
K: Nathalie możesz nam nie uwierzyć, ale wiemy kim jesteś, wiemy o Tobie wszystko..
J: Nie sądzę.. - wtrąciłam.
M: Proszę wysłuchaj nas do końca i nie przerywaj.. - skinęłam głową na znak zgody - Moja żona mówi prawdę.. Wiemy kim jesteś, a może raczej, kim byłaś.. Obserwujemy Cie od kilkunastu lat.  - spojrzeli na siebie nawzajem.
K: Jesteśmy Twoimi dziadkami i jest nam przykro że, dopiero teraz mogliśmy sie z Tobą skontaktować. W ogóle Cię zobaczyć.. - widziałam łzy w oczach staruszki.
J: To niemożliwe.. Moja cała rodzina nie żyje. - powiedziałam pewna swoich słów.
M: Tak Ci powiedziano. Zostałaś porwana gdy miałaś zaledwie 4 lata, nie mogliśmy nic zrobić. Zagrożono nam, że jeżeli damy Ci jakoś o sobie znać, to Cie zabiją. Nie mogliśmy tak ryzykować...
J: W takim razie gdzie są moi rodzice? - owa babcia spuściła głowę
M: Oni nie żyją... Masz tylko nas.
J: Dlaczego jednak zdecydowaliście sie ze mną spotkać? - pytałam dalej
K: Wiemy, że skończyłaś z tamtym życiem. Choć mam przeczucie, że wrócisz do tego, choćby po to by chronić własne życie.
M: Mamy po 66 i 69 lat i prawdopodobnie więcej nas nie zobaczysz.. Na obrzeżach miasta jest mały pałacyk. On należy do Ciebie i jeszcze to.. - podsunął mi małą, białą kopertę.
J: Co to jest?
K: Zobacz dopiero w domu... Pałac, na pewno wiesz który... - powiedziała znacząco

M: My musimy już iść.. - wstali z miejsc
K: Pamiętaj 66 i 69 lat.. Kochamy cie.. - przypomniała i wyszli zostawiając mnie zamyśloną, z kopertą w ręku. Byłam zaskoczona i nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Po jakimś czasie zerwałam sie z miejsca, kopertę schowałam do wewnętrznej kieszeni mojej

skórzanej kurtki i wyszłam z restauracji, zamykając ją. Szybko znalazłam sie na parkingu, wsiadłam do mojego czerwonego Mustanga i pojechałam do mojego nowego domu. W głowie kłębiło mi sie mnóstwo myśli, w jednej chwili wróciłam do przeszłości. Dlaczego po tylu latach postanowili sie ze mną zobaczyć?! Podjechałam pod ogromny budynek. Przy bramie stał mały monitor z okienkiem. Wyglądało to na jakiś skaner. Włączyłam urządzenie jedynym przyciskiem jaki tam był.
K: Witam panno Nathalie. Proszę przyłożyć palec w miejsce skanera.. - usłyszałam głos komputera. Niepewnie wykonałam jego polecenie. Po chwili na monitorze pokazał sie mój odcisk, a brama zaczęła sie otwierać. Wjechałam na olbrzymią posiadłość i w lusterkach widziałam jak brama sie z powrotem zamyka. Zatrzymałam sie pod domem i wysiadłam z auta. Podeszłam do dość masywnych drzwi, w środku panował półmrok. Nie bałam sie, w końcu z moją przeszłością nic mnie już nie wystraszy. Odnalazłam włącznik i zapaliłam światło. Moim oczom ukazało sie eleganckie i nowoczesne wnętrze. Zupełne przeciwieństwo tego co na zewnątrz. Weszłam do salonu gdzie usłyszałam jakieś szmery. Na kanapie siedział dobrze zbudowany mężczyzna i widać było, że żyje w tym, co ja kilka

lat temu. Gdy mnie zobaczył podniósł sie z miejsca.
J: Kim jesteś?
R: Jestem Rob, Twoi dziadkowie kazali mi tu na Ciebie czekać.. - oznajmił i wskazał na fotel przy stoliku. Usiedliśmy na przeciwko siebie, mężczyzna wyciągnął nieduży plik kluczu i położył go przede mną.
J: Dlaczego kazali Ci czekać? - lustrowałam go przenikliwym spojrzeniem.
R: Mam Ci wszystko wytłumaczyć. A więc tak, ten dom należał zawsze do Ciebie. Jest tu wszystko co może Ci sie przydać. Dokładny plan domu masz w biurze na samym dole. Budynek ma kilka pięter, połowa z nich jest tajna i wejdziesz tam tylko skanując swój palec, tak jak w przypadku bramy. Hasła dostępu znajdują sie w Twoim biurze.. - słowa wypływały z niego przez cały czas. Nie rozumiałam jednak dlaczego?!
J: Poczekaj! - przerwałam mu - Po co mi to wszystko? Skończyłam z tamtym życiem.
R: Twoi dziadkowie wiedzą co robią, musisz im zaufać... - z tym będzie ciężko - Ja mam Ci tylko opowiedzieć o wszystkim co jest do Twojej dyspozycji. - znów zaczął nawijać o wyposażeniu domu. Jest tu schron, zbrojownia, strzelnica, kilka sypialń i to co potrzebne w normalnym domu. - A i jeszcze jedno. Wszystkie szyby, okna i drzwi są kuloodporne.. - wstał z miejsca i zaczął wychodzić.
J: Dzięki.. - pożegnałam go i oparłam sie zamyślona o fotel. Po chwili przypomniało mi sie o liście od staruszków.

...

__________________________

I jak? Zagadkowe? Czy już przewidywalne? :D
Proszę minimum 6 komentarzy!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!!!




Naat