CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

czwartek, 30 lipca 2015

94. Will She agree?!

Hejo :*
Wielkimi krokami zbliżamy się do.. Właśnie do czego!! Znając mnie to jeszcze bedzie sporo rozdziałów!! Ale nie wiem tylko czy wy tego chcecie!?

Objaśnienie:
J: - ja ( Niall ),
N: - Nathalie,
V: Viktor,
Lou: - Louis,
C: - Carl.

Przypomnienie: Midnight Memories - restauracja Nathalie
______________________

*Wciąż oczami Nialla*
N: A co Ty tu robisz? - zapytała stając koło nas.
V: To już Was nie mogę odwiedzić? - zapytał z udawanym oburzeniem.
N: Jasne że możesz, ale ja właśnie wychodzę.
V: Nic nie szkodzi. Nie przyszedłem do Ciebie. - powiedział szybko - A Nath?
N: Hm? - spojrzała na Niego zakładając kurtkę. 
V: Zmieniłaś coś w wyglądzie? Nie wiem, jakiś inny makijaż, nowa fryzura? Wyglądasz inaczej, twoje poliki nigdy nie były takie różowe... - zauważył zmiany - Nawet uśmiechasz się inaczej... 
J: To z miłości Vik, z miłości... - poklepałem go po plecach.
N: Wydaje Ci się...  - zostawiła nas, a my skierowaliśmy się do salonu.
V: Więc, jaki masz plan?
J: Musisz mi dokładnie powiedzieć do których restauracji ona pójdzie, co robi, jak się zachowuje tego dnia... Dosłownie wszystko. - chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony, sam jeszcze nie wiem jaki mam plan...
V: Czeka nas dłuższa rozmowa.. - zaśmiał sie i usiadł wygodniej. Zaczął opowiadać mi o tym szczególnym dniu, Nathalie chodzi do swojej własnej konkurencji i myśli... Tak, myśli nad swoim życiem, nad minionym rokiem i co w jej życiu uległo zmianie. Teraz będzie miała wiele myślenia! Po godzinie na stoliku przed nami było już kilka pustych butelek po piwie. Nasz temat zszedł na inny, bardziej luźny.
J: Ale wracając.. Masz może jakieś kontakty do jej znajomych? - zaciekawiłem sie.
V: Tak, patrzysz właśnie na niego... - zmarszczyłem czoło, nie zrozumiałem go za bardzo - Chodzi mi o to że Nathalie nie ma znajomych, ona jest sama, ma tylko restauracje, mnie i od niedawna Ciebie. - wyjaśnił.

J: Żadnej rodziny? - zdziwiłem się, musi kogoś mieć.
V: Nie, z tego co wiem jest sama jak palec jeśli chodź o rodzinę, zawsze była... - przyznał ze smutkiem - Dlatego ona taka jest, nie przywiązuje się do ludzi, nie pozwala przebywać w swoim towarzystwie. Wie że ludzie dookoła niej prędzej czy później znikają z jej życia... Ty ją zmieniasz. Sprawiłeś, że zaczęła się uśmiechać, jest szczęśliwa i widzę że jesteś dla niej ważny, więc pilnuj się ! Jeśli ją zranisz, zabije Cie! - zagroził
J: Myślisz że jakbym miał zamiar ją skrzywdzić, planował bym się jej oświadczyć?! - chłopak pokiwał głową na 'nie' - Nie musisz się o to martwić, ale gości musimy mieć. Zaproś wszystkich z jej otoczenia, a ja zaproszę swoich znajomych... - zarządziłem. - Tylko to tajemnica. - powiedziałem ciszej gdy usłyszałem że drzwi sie otwierają. Po chwili pokazała się śliczna brunetka. Patrzała na nas i na puste butelki koło nas z szeroko otwartymi oczami.
N: Czyli zostajesz na noc... - stwierdziła.
V: Nie, jeśli mnie odwieziesz... - zaśmiał się
N: Zapomnij! - teraz to ja sie zaśmiałem, dziewczyna poszła na górę, zostawiając nas z naszym bałaganem.
J: Chodź pokaże Ci twoją sypialnie... - zaśmiałem sie i zacząłem zbierać butelki. 
V: Spokojnie, wiem gdzie ona jest. To nie pierwsza moja noc tutaj... - poczułem ogarniającą mnie zazdrość... Brunet pomógł mi posprzątać. Rozeszliśmy się do swoich pokoi.
V: Do jutra! - krzyknął za mną.
J: Na razie ! - poszedłem do Nathalie. Nie było jej jeszcze w łóżku, usłyszałem że leje się woda w łazience więc tam poszedłem. Ściągnąłem szybko z siebie ubrania i już miałem wchodzić do niej pod prysznic, kiedy one wyszła z kabiny. - A ja chciałem do Ciebie... - uśmiechnąłem się do niej, brunetka nawet na mnie nie spojrzała. Zawinęła swoje ciało i wyszła z pomieszczenia. Szybko wziąłem prysznic i w bieliźnie wyszedłem z łazienki. Nie miałem pojęcia co się jej stało, przecież jeszcze niedawno uśmiechała sie do nas... - Wszystko w porządku? - położyłem sie koło niej.
N: Tak. - odpowiedziała krótko.
J: To czemu jesteś zła? - dopytywałem dalej.
N: Niall idź spać, jeśli będę miała ochotę to ci powiem. - odwróciła sie do mnie tyłem. Niepewnie ale przytuliłem się do jej pleców i zasnąłem z mnóstwem pytań w głowie... Rano gdy wstałem nie było jej już w łóżku, wykonałem poranne czynności i poszedłem do siebie. Viktora też już nie było, ubrałem sie i wróciłem po swój telefon. Z komórką przy uchu wszedłem do kuchni, rozłączyłem się jednak gdy zauważyłem kartkę od Nathalie. 'Wrócę późno, nie czekaj!' Nie tylko liściki wróciły, oschła Nathalie też. Miałem coraz większe wątpliwości co do tego czy się zgodzi, ale nie zamierzam odpuszczać. Zjadłem śniadanie i zacząłem mocno główkować. Jak zadać to pytanie by nie było banalne...? Moje rozmyślenia przerwał telefon.
J: Halo? - odebrałem bez patrzenia na ekran.
Lou: Mam, kupiłem taki jak chciałeś... - usłyszałem niezadowolonego Louisa, od razu się uśmiechnąłem.
J: Dzięki. Jutro o około 8pm, przyjedź do jej restauracji...
Lou: Na pewno, nie! - przerwał mi ze złością.


J: Louis kurwa! - warknąłem na niego - Ja Cie zapraszam, a nie ona! Masz przyjechać do lokalu, z pierścionkiem, swoją dziewczyną i macie ładnie wyglądać! - zarządziłem.
Lou: Chcesz żebyśmy byli na tych zaręczynach?! - prychnął
J: Tak, jesteś moim przyjacielem. - powiedziałem już spokojniej.
Lou: Nie spodziewaj się że będę dla Niej miły. - westchnął
J: Masz po prostu tam być. - rozłączyłem sie i wykonałem kolejne telefony. Zayn się ucieszył, Liam też, a Hazz..?! On zastanawiał sie tylko kogo ze sobą zabierze... 
Przez resztę dnia nie mogłem znaleźć sobie miejsca, łaziłem po pałacu zastanawiając się czy dobrze robię! Późnym wieczorem dopiero sie położyłem, ale już wiem że wszystko jest załatwione. Viktor się postarał i będzie idealnie. Gorzej jak Nath sie nie zgodzi! Usłyszałem jak brunetka wchodzi do sypialni, a zaraz potem weszła do łazienki, przez zaledwie kilkanaście minut tam była i wślizgnęła się pod pościel. - Jak minął Ci dzień? - szepnąłem przytulając ją do siebie.
N: Ciężko, miałeś nie czekać. - zauważyła
J: Nie czekałem. - uśmiechnąłem się. - Jutro będzie lżej?
N: Oby... - mruknęła i wtuliła się we mnie. Cieszyłem się że jej wczorajszy humor zniknął.
    Wstałem ze świadomością, że to już dzisiaj. Ubrałem się w zwyczajne dresy i biały podkoszulek i zabierając bluzę wyszedłem z pałacu. Byłem zestresowany, pojechałem do Midnight Memories sprawdzić czy Vik sobie radzi i wywiązuje z obietnicy.
V: Niall? Ty tu? - zobaczył mnie od razu jak wszedłem. Każdy kelner zawieszał balony na ścianach, dekorował lokal.
J: Tak, wymknąłem się. Nie mów Nathalie... - zaśmiał się. - To ważny dzień i wszystko musi być idealnie. - spojrzałem nerwowo na wystrój, a jak się jej nie spodoba?!
V: Spokojnie, w sumie dobrze, że jesteś... Chodź. - poszedłem za nim do kuchni - Carl? - zawołał jakiegoś kucharza. - Znasz pana Horana? - wskazał na mnie, owy Carl był przestraszony.
C: Teraz już tak. - odpowiedział lekko drżącym głosem.
J: Jestem Niall. - uśmiechnąłem się do niego i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.
C: Carl.. - uścisnął ją niepewnie.
V: Carl zarządza dzisiaj kuchnią, więc jeśli coś spieprzy będziesz mógł winić jego. - Vik jest niemożliwy! Już wiem, jak wywołują strach w swoich pracownikach...
J: Nie Stary. Ty za to będziesz odpowiadał... - zaprzeczyłem ze śmiechem - Co dalej z tym zrobisz, to nie moja sprawa.. Wiem, że tu pracują najlepsi kucharze, więc się nie martwie. - spojrzałem na Carla.
C: Jasne że nie masz. - uśmiechnął się słabo - To jakie ma być danie główne? - zapytał mnie.
J: Najlepsze. - zaśmiałem sie - Nie znam się na tym, ja potrafię zrobić tylko naleśniki. - teraz to oni się zaśmieli - Zdam się na was. - wyszliśmy z Vikiem z kuchni.
V: Wiesz już jak ją zapytasz?
...
_______________

I jak?! Ogólnie nie wiem jeszcze jak to będzie i kiedy będzie kolejny post! Na pewno po 16 komach!!!!!!!!!!!!
A jeśli chcecie szybko, to spełniajcie warunek, bo aktualnie mam urlop!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!




Naat

poniedziałek, 27 lipca 2015

93. You look differently.. But better..

Witam! xx
93 rozdział, moim zdaniem mało się dzieje :/ więc postanowiłam to zmienić.. :D
Tak ogólnie przez prace to dość że nie mam czasu to jeszcze wena ucieka.. :(
Przepraszam za to że tyle czekaliście i może dzięki temu mi wybaczycie :*
Ostrzegam ze czytacie na własną odpowiedzialność!

Objaśnienie:
J: - ja(Nathalie, potem Niall)
N: - Niall (potem Nath),
H: - Hazz,
Lou: - Louis,
V: - Viktor.
______________________

Musze poświęcić sie treningom, żeby być jeszcze lepsza niż Luke a nawet niż sam Bill. Chociaż pewnie już od dawna jestem. Każdy Sokół jest nieobliczalny. A pewność siebie w głosie aktualnego zabójcy była szczera. Nigdy go nie poznałam, więc Bill musi współpracować z nim od niedawna. Stary znajomy tworzy przeciwko mnie nową armie?! 
    Do późna strzelałam, ćwiczyłam i pociłam się na siłowni. Wzięłam prysznic i położyłam sie koło śpiącego chłopaka.
N: Gdzie byłaś? - a jednak nie spał.
J: W siłowni. - przytulił mnie do siebie.
N: Nie jesteś ranna? - odwzajemniłam jego uścisk.
J: Nie zabiłam dzisiaj nikogo. - zaśmiałam się cicho.
N: To dobrze, że nic Ci nie jest. - odetchnął i poczułam buziaka na swoim czole. Zaraz potem zasnęłam.. 
Kolejne dni mijały szybko. Pamiętałam o tabletkach i kontrolowałam Billa i Luke'a. Nie wiem kiedy uderzą i jak... Nie znam Luke'a, nie wiem jak walczy, jakie stosuje zasady, więc ostatnie dni poświęciłam na sprawdzaniu go, ćwiczeniach, treningach... Przez to miałam znów mało czasu dla Nialla. Było mi przykro, tęskniłam za Nim... Odpuściłam sobie dzisiejszy wieczorny trening i poszłam pod prysznic. W miarę szybko wykonałam wszystkie czynności i położyłam się w pustym jeszcze łóżku. Spojrzałam na zegarek: 9:36pm, więc pozostało mi czekać na blondyna. Zmęczenie tymi dniami sprawiły że odleciałam, rano też obudziłam sie bez Nialla w łóżku. Zastanawiałam się czemu, przecież zawsze spał do minimum 9am. Czyżby w ogóle nie przyszedł? Ubrałam sie, wykonałam poranne czynności i poszłam do kuchni, w której był Irlandczyk..

*Oczami Nialla*
    Nathalie nie miała najlepszej miny gdy tylko weszła do pomieszczenia. I nie wiem czy to jest ze zmęczenia czy po prostu taki humor miała. Miałem wrażenie że wróciliśmy do punktu wyjścia. Podeszła do mnie i przywitała mnie czułym całusem w policzek.
J: Cześć Słońce. - uśmiechnąłem się do niej szeroko.
N: Hej... - mruknęła ciszej i nalała sobie kawy.
J: Będziesz dzisiaj w domu? - spytałem z ciekawości, ostatnio rzadko ma wolne. Ciągle coś załatwia, sprawdza, katuje się treningami... Ale przez jej nieobecność ja mogłem spokojnie zająć się przygotowaniamy do kolacji-niespodzianki. Zostały już tylko trzy dni...
N: Na razie tak.. Ale później muszę wyjść. - zdradziła, jeszcze bardziej sie cieszyłem, bo powiedziała mi o swoich planach. Nigdy tego nie robiła!
J: Ale nie...?
N: Jeszcze nie. - przerwała mi szybko, nigdy nie lubiłem kiedy polowała. Co jeśli kiedyś jej sie coś stanie?! Co jeśli zostanie ciężko ranna, a ja nie będę mógł nic zrobić?! - Idziesz? - wyrwała mnie z myśli, uśmiechnąłem się i poszedłem za nią. Wyszła na taras i usiadła wygodnie na kanapie. Przysiadłem się do niej, słońce jeszcze było nisko nad horyzontem, a atmosfera między nami była cudowna. Od tygodnia takiej nie czułem, przybliżyłem się do niej i odgarnąłem włosy na jedną strona. Zacząłem składać na jej szyi czułe i drobne buziaki, nie sprzeciwiała się, a nawet zachęciła odchylając głowę. Miałem większe pole do popisu, przyssałem się do jej szyi. - Jeśli będzie widoczna ta malinka odstrzelę ci jaja... - powiedziała groźnie ale i z rozbawieniem. Wiem, że nie zrobiłaby tego, więc nie odsunąłem się, chwile jeszcze ssałem jej ciało i sprawdziłem jak wygląda moje dzieło. Czerwona plamka została na szyi, dmuchnąłem w to miejsce i widziałem jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka.
J: Teraz masz mój znak... - powiedziałem zadowolony z siebie i nie czekając na jej odzew wpiłem się w jej usta. Odwzajemniła od razu. Przekręciła się tak by było nam obu wygodniej, ale po chwili i tak wciągnąłem ją na swoje kolana. Całowaliśmy się coraz szybciej, agresywniej i pragnąłem znacznie więcej. Nath najwidocznie też bo jej zimne dłonie znalazły sie pod moją koszulką, uśmiechnąłem się przez pocałunek. - Chce Cię tu i teraz... - wyszeptałem w jej usta, dziewczyna uśmiechnęła się znacząco. Zrzuciłem z niej sweterek i dalej pocałunkami pieściłem jej ciało. Ściągnęła ze mnie t-shirt i palcami zaczęła po mnie jeździć. Podniecające... Podczas gdy ona badała każdy skrawek mojego ciała, ja zacząłem rozpinać jej spodnie. Podniosłem sie i przez to ona też musiała, zsunąłem z niej jeansy i stała przede mną w majteczkach i luźnej koszuleczce. Ona rozwiązała moje dresy i same spadły do kostek. Zaśmiałem się cicho i przyciągnąłem do siebie.
N: Uwielbiam to jak na mnie patrzysz... - wyznała, położyłem dłoń na jej poliku i delikatnie potarłem kciukiem.
J: Ja też to kocham... - pocałowałem ją. Po krótkiej chwili zjechałem na szyję, jej koszuleczka zaczynała mi przeszkadzać, więc pozbyłem się jej... Nathalie pozwalała mi na wszystko, rozpiąłem jej stanik i położyłem ją na ogrodowej kanapie.

Wisiałem nad nią pieszcząc ją, jej dłonie błądziły po moich plecach, moje zaś zjechały znacznie niżej. Doprowadzałem ją do szaleństwa przez cienki materiał majteczek. Co chwile wbijała we mnie swoje paznokcie wyginając się. Jej oddech był szybki, sapała gdy wsunąłem palce pod bieliznę. Podrażniałem jej najczulszy punkt. W pewnym momencie wsunąłem w nią jednego palca a z jej gardła wydobył się głośniejszy jęk. Zerwałem z niej majtki i dalej pieściłem, moje szybkie ruchy sprawiały że drżała na kanapie, oddychała głośniej, zaciskała pięści na materiale materaca. Była blisko, ale nie chciałem by tak doszła. Przestałem ją pieścić, porywając ją w namiętny pocałunek. - Możemy bez? - spytałem cicho. Skinęła głową, uśmiechnąłem się tylko i powoli się w niej zagłębiłem. Znów zacisnęła pięści na materacu. Wszedłem w nią całą swoją długością i widziałem jak nabiera powietrza. Poruszałem się w niej powoli, chciałem by ta chwila trwała jak najdłużej...
N: Niall? - wysapała - Mocniej. - zaśmiałem się cicho, też tego chciała. Jej słowa były dla mnie rozkazem, wbijałem się w nią do samego końca, czułem że jeszcze kilka pchnięć i dotrę na sam szczyt. Po Nath widziałem, że i jej dużo nie trzeba. Jedno, drugie i trzecie pchnięcie i kobieta wygięła się w łuk, ja po następnym czułem ogromną ekstazę w sobie. Chwile jeszcze poruszałem się w niej i opadłem obok jej nagiego ciała. Czułem się spełniony i wiem że ona też.
N: Jesteś najlepszy... - spojrzała na mnie. Wsparłem głowę na łokciu i drugą ręką odgarnąłem z jej twarz przyklejony kosmyk włosów.
J: Po tym co się stało, nie boisz się, że znów... - zaciąłem się, a brunetka zmarszczyła czoło - ..no wiesz, że zajdziesz? - zachichotała, to rzadkość!
N: Nie, zaczęłam brać tabletki. - oznajmiła - Nie chciałam, żeby dzieliło nas coś sztucznego... - podniosła się do pozycji siedzącej i założyła majteczki, a potem resztę garderoby.
J: To miłe. - też się ubrałem i wróciliśmy do pałacu. Nathalie zajęła się czymś w kuchni a ja poszedłem do swojej sypialni. Musze spotkać sie z Viktorem i dopiąć już wszystko na ostatni guzik. Wykonałem do niego telefon i zgodził się przyjechać o 5pm. Przesiedziałem w swoim pokoju dobre pół dnia. Myślałem jak ja ją zapytam, jak to wszystko wyjdzie i w głowie pojawiały mi się te nieprzyjemne myśli. Co jeśli się nie zgodzi?!
N: NIALL!! - usłyszałem jej krzyk, zerwałem sie z miejsca i poszedłem do jadalni gdzie właśnie stawiała dwa talerze. - Smacznego... - uśmiechnęła się i usiadła. Zająłem miejsce obok niej i z uśmiechem na twarzy zacząłem konsumować.
J: O której wychodzisz? - spojrzała na zegarek.
N: Jakoś koło 5pm. - idealnie. Nie odzywaliśmy się już podczas posiłku, spoglądaliśmy tylko na siebie. Nathalie po obiedzie zniknęła w swoim biurze, a ja rozleniwiłem się na kanapie. Kurwa, pierścionek!! Zapomniałbym o najważniejszym! Szybko zadzwoniłem do Stylesa.
H: Niall? Ty jeszcze żyjesz? - zaśmiał się.
J: Ciebie też miło słyszeć. - powiedziałem znacząco
H: Dawno sie nie widzieliśmy. - zauważył
J: Spokojnie, zobaczymy się po jutrze. Masz czas?
H: Nie bardzo, mam dzisiaj i jutro dużo transakcji, roboty w chuj... - mruknął.
J: A który z was ma?
H: Louis..
J: Dobra, dzięki i jeszcze zadzwonię. - rozłączyłem sie i od razu zadzwoniłem do Louisa. - Cześć Tommo. - powiedziałem od razu gdy odebrał.
Lou: Siemka Horan. - jego głos był nadzwyczaj szczęśliwy.
J: Co u Ciebie? - chciałem wiedzieć co było tego powodem.
Lou: Cieszę się że mój kumpel w końcu zadzwonił. Uwolniłeś sie od panny Wrednej? - zapytał złośliwie.
J: Nie, i wręcz przeciwnie... Mam do Ciebie sprawę, a wiem, że tylko Ty możesz mi teraz pomóc. - nie odpowiedział więc kontynuowałem - Chodzi mi o kupienie czegoś.. - sprawdziłem czy aby na pewno Nathalie nie będzie słyszeć.
Lou: Czego dokładnie? - zaciekawił się.
J: Pierścionka...
Lou: Co?!
J: Zaręczynowego... - dodałem, przyjaciel się przez dłuższy czas nie odzywał, więc sprawdziłem czy może połączanie nie zostało przerwane, ale nie. - Louis?
Lou: Mówisz poważnie?
J: Tak i chciałbym żebyś w końcu to zaakceptował.
Lou: Przecież ona jest nieprzewidywalna, niebezpieczna i zimna dla otoczenia.
J: Dla mnie taka nie jest... Mylisz się co do Niej, Tommo. Nie znasz jej tak jak ja. Pewnie nigdy nie poznasz, ale wiem, że to co między nami jest, jest prawdziwe... - wyznałem - Załatwisz go? - poprosiłem
Lou: Zrobie to dla Ciebie. - uśmiechnąłem sie sam do siebie. - Masz jakąś specjalną wizję?
J: Tak, znalazłem na stronie jednego ze sklepów. Wyśle Ci zdjęcie i adres jubilera. - zaśmiałem sie i usłyszałem dzwonek do drzwi, spojrzałem na zegarek i było przed 5pm. Musze kończyć, zadzwonię jutro. - wpuściłem Vika do środka i przywitałem się z nim uściskiem dłoni. -

Dzięki że potraktowałeś mnie poważnie - uśmiechnąłem się i zauważyliśmy Nathalie.  Schodziła uśmiechnięta i jednocześnie zdziwiona.
N: A co Ty tu robisz? - zapytała stając koło nas.
V: To już Was nie mogę odwiedzić? - zapytał z udawanym oburzeniem.
N: Jasne że możesz, ale ja właśnie wychodzę.
V: Nic nie szkodzi. Nie przyszedłem do Ciebie. - powiedział szybko - A Nath?
N: Hm? - spojrzała na Niego zakładając kurtkę. 
V: Zmieniłaś coś w wyglądzie? Nie wiem, jakiś inny makijaż, nowa fryzura? Wyglądasz inaczej, twoje poliki nigdy nie były takie różowe... - zauważył zmiany - Nawet uśmiechasz się inaczej... 
J: To z miłości Vik, z miłości... - poklepałem go po plecach.
N: Wydaje Ci się...  - zostawiła nas, a my skierowaliśmy się do salonu.
V: Więc, jaki masz plan?

...
__________________

Przepraszam jeszcze raz!! I za to że ta scena +18 jest taka a nie inna, pierwszy raz pisałam coś takiego oczami mężczyzny!!
Ale myśle że chociaż 15 komów będzie!!!!!!!!!!!
CZYTASZ - KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!




Naat

niedziela, 19 lipca 2015

92. You'll probably not be able to have children Nathalie..

WoW! <3
Szybcy jesteście więc i ja się zmobilizowałam i dodaje 92 rozdział!!
Do tego muszę wam powiedzieć że to już jest 100 post na blogu, jest na nim około 30 000 wyświetleń, za co niesamowicie dziękuje!! Fabułę bloga wymyśliłam dokładnie rok temu w wakacje, założyłam go w lutym tego roku i proszę, blog ma już ponad 5 miesięcy..!!
Dziękuje że tu jesteście i że czytacie, komentujecie i że wam się to podoba!! Miałam ostatnio wątpliwości co do zawieszenia mojej twórczości i ci co czytają też mojego bloga z imaginami wiedzą o tym.. :/

Objaśnienie:
J: - ja (Niall, potem Nathalie),
N: - Nath, (potem Niall),
D: - doktor,
B: - Bill,
L: - Luke.
____________________

* Wciąż oczami Nialla *
Byłem zadowolony, że tak na nią działam!
N: Musisz mi to robić? - przekręciła nas tak że leżałem na plecach a ona siedziała ma moim podbrzuszu.
J: Ale co? - zaśmiałem się i przejechałem palcem po jej nagim udzie.
N: Niall przestań... - jej szczęśliwy głos to taka rzadkość w tym domu. Zbliżyła sie do mojej twarzy i połączyła nasze usta, jej delikatne dłonie raz były na policzkach a raz na torsie... 
Naszą długą namiętność przerwał jej telefon, westchnęła i odsunęła się ode mnie. Sięgnęła komórkę nie schodząc z mojego ciała i odebrała patrząc na mnie. - Tak?
Za jakieś 30 minut... Dobra jadę. - rozłączyła się i odłożyła sprzęt.
J: Coś sie stało? - nie chciałem by gdzieś jechała.
N: Musze jechać.
J: I masz tylko 30 minut? - uśmiechnąłem sie zadziornie.
N: Nie, jak wezmę motor. - odwzajemniła z tą samą cechą. Znów połączyła nasze wargi, chwile sie całowaliśmy, ale przerwała to układając swoje czoło na moim. - Nie mogę dzisiaj. - westchnęła i zeszła ze mnie. Ubrała sie szybko, związała włosy i zabrała wszystko co jej potrzebne.
J: O której wrócisz? - spytałem podnosząc się. Brunetka chwile myślała nad odpowiedzią.
N: Nie wiem ile mi zejdzie. - stwierdziła i już chyba wiedziałem czemu musi jechać. Zeszliśmy na dół i odprowadziłem ją do drzwi.
J: Uważaj na siebie. - powiedziałem z troską.
N: Spokojnie, nie martw się. - uśmiechnęła się i zbliżyła do mnie, zakładając jakąś przepaskę na głowę. Dzięki niej wyglądała bardzo uroczo, pojedyncze kosmki włosów spadały na jej twarz.

http://media.tumblr.com/5ab20bad21eba9b9661185fb7d852d06/tumblr_inline_mrtb17Bj6i1qz4rgp.gif 
J: Daj, pomogę Ci... - wyciągnąłem ręce i odgarnąłem je, po czym ułożyłem dłonie na jej policzkach i delikatnie musnąłem jej wargi. Kochałem to uczucie gdy odwzajemniała moje gesty! Wyszła z pałacu, a ja nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić...

*Oczami Nathalie*
    Jeszcze nigdy tak się nie czułam! Taka kochana i szczęśliwa!!Nawet z Tommim tak nie było. Jeszcze takiej miłości we mnie nie było! Nie doświadczyłabym nigdy czegoś takiego gdyby nie Niall! 
Szybko dojechałam na miejsce, wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi. Nie zdążyłam nawet zadzwonić a mój lekarz już otworzył.
D: Miło Cie widzieć. - uśmiechnął się co odwzajemniłam.
J: Ciebie również. - weszliśmy do środka i znaleźliśmy sie w jego gabinecie.
D: To nowość że nie przychodzisz do mnie ranna. - zaśmiał się.
J: Masz to o co Cię prosiłam? - przeszłam od razu do rzeczy. Ten wyciągnął z szuflady mały kartonik i podał mi go.
D: Musisz koniecznie stosować się do moich zaleceń... - doktor zaczął mi wyjaśniać jak mam brać te tabletki, niby moglibyśmy z Niallem używać zwykłej prezerwatywy, ale to będzie o wiele wygodniejsze. Nie chce ryzykować ciążą, ani stratą kolejnego maluszka. - Myślę że Twój organizm będzie pokazywał różne skutki uboczne tych leków, ale to powinno być normalne przy twoim trybie życia. Niektóre twoje wewnętrzne obrażenia, mogą się jeszcze goić, także uważaj podczas sexu. - widziałam cień uśmiechu na jego twarzy.
J: Dobrze... Ym, jakie jest prawdopodobieństwo, że mogę zajść w ciążę? - mężczyzna zaczął intensywnie myśleć.
D: Po tym co przeszłaś, to raczej nikłe. Jesteś jedyną kobietą jaką znam, któraa ma tak poranione podbrzusze, więc obawiam się że możesz być już bezpłodna. - co?! - Możemy zrobić dodatkowe badania. 
J: Czyli nie jesteś tego na sto procent pewny?
D: Oczywiście, że nie i będziesz wielką szczęściarą jeśli udałoby Ci się począć kolejne dziecko. - uśmiechnął się pocieszająco - Przyjedź do mnie za półtora tygodnia, zrobię Ci wszystkie badania, sprawdzimy też czy po tabletkach twoje ciało dobrze funkcjonuje... W razie jakichkolwiek nieporządanych objawów zadzwoń do mnie. - wstałam z miejsca, zabrałam leki i wyszłam. Jak to mogę nie mieć dzieci?! Ale z drugiej strony jeśli nawet urodziłabym dziecko, moje przestępcze życie musiałoby być od maluszka z dala, Nie sądzę żeby kiedykolwiek się ono skończyło! Jest wielu, wielu ludzi na świecie którzy pragną mojej śmierci! Gdy tylko wsiadłam w samochód dostałam powiadomienie, że Luke właśnie spotkał sie z Billem. Przeprowadzali jakąś transakcje internetową o wartości jednego miliona funtów... Mafioza płacił już taką kwotę innym Sokołom za zabicie Horana, więc Luke może mieć właśnie takie zadanie. Wróciłam do pałacu i bez informowania Nialla o tym że jestem zaszyłam się w biurze. Sokół dzisiaj nie będzie polował na blondyna. Pewnie musi ustalić plan i doskonale wie, że ja go bronie. Bill na pewno im powiedział, że ciężko ze mną będzie. Po kilkudziesięciu minutach mój telefon zabrzmiał, połączenie przekierowujące, właśnie Luke z Billem. Odebrałam i wsłuchiwałam się w ich dialog.
B: Wiesz już jak to zrobić? - zapytał stary mafioza.
L: Tak, ale muszę to dopracować. - po jego głosie wywnioskowałam że jest zadowolony.
B: Nathalie jest najlepsza... - ten natomiast w głosie miał dumę powiązaną ze złością. To dzięki niemu taka jestem! On mnie wszystkiego nauczył!
L: Ale nie jest nieśmiertelna. - stwierdził, chwile później połączenie zostało przerwane. Nie mam pojęcia co kombinuje Luke, ale na pewno nie uda mu sie mnie zabić! Szybko znalazłam się w sypialni, przebrałam się w dresy i ukryta windą zjechałam do zbrojowni. Wybrałam pierwszą lepszą broń i zaczęłam mój trening. Muszę skupić się na treningu, na chronieniu Nialla! A to wszystko co towarzyszy mi gdy jestem przy nim, w niczym mi nie pomaga... Musze poświęcić sie treningom, żeby być jeszcze lepsza niż Luke a nawet niż sam Bill. Chociaż pewnie już od dawna jestem. Każdy Sokół jest nieobliczalny. A pewność siebie w głosie aktualnego zabójcy była szczera. Nigdy go nie poznałam, więc Bill musi współpracować z nim od niedawna. Stary znajomy tworzy przeciwko mnie nową armie?! 

...
_______________________
Co myślicie? Zadowalający rozdział? Powoli zmierzamy do końca.. 
A co do warunku to 20 komów!! I wiem że dacie rade!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

piątek, 17 lipca 2015

91. My secret plan..

Hej!! xx
Prosze oto napisany 91 rozdział!!! Ciężko pisać jeśli jest się w pracy po 14h, ale napisałam jakoś.. Oby tylko sie spodobał..

Objaśnienie:
J: - ja ( Niall)
N: - Nathalie, 
V: - Viktor.

Przypomnienie: Midnight Memories: restauracja Nath

__________________

*Wciąż oczami Nialla*
Zagadałem sie o głupotach z Viktorem.
J: Nie wiesz kiedy Nathalie ma taki dobry dzień? - był zdziwiony moim pytaniem
V: Nie znasz jej? Ona takich nie miewa... - zaśmiał sie.
J: Tak, ale mi chodzi o taki w którym jej życie.. Yym, wiesz które, nie miało znaczenia. - wyjaśniłem i chyba mnie zrozumiał bo zaczął sie zastanawiać.
V: Jest taki jeden dzień...
- spojrzał na telefon - Dokładnie wypada on za dwa tygodnie.. - uśmiechnął sie, odwzajemniłem to. - Nathalie wtedy idzie do konkurencyjnej restauracji i siedzi tam niemal cały dzień, nic nie robiąc... - mówiąc to patrzeliśmy na nią. Dziewczyna musiała to wyczuć i spojrzała najpierw na mnie, a potem na Vika. Posłała nam niezrozumiałe spojrzenie z najpiękniejszym uśmiechem, jakby niemo pytała czemu sie tak patrzymy?
J: Planuje coś zrobić i potrzebuje twojej pomocy... Musze wiedzieć wszystko o tym dniu... - brunet kolejny raz sięgnął do swojej pamięci. Po chwili wiedziałem już każdy szczegół, wtajemniczyłem go w swój plan i wydawał sie być zaskoczony i pełen podziwu.
V: No Stary, szczerze mówiąc nie spodziewałbym sie, że ktoś kiedyś odważy sie na to... - zaśmiał sie - Dobra, nie chce być odstrzelony, muszę wracać do pracy, a Ty zabierz ją już stad. Stresuje mi pracowników... - skinąłem głową i z uśmiechem zacząłem odchodzić. - Bawcie sie dobrze! - krzyknął za mną. Zaśmiałem sie sam do siebie i podszedłem do mojej piękności.
N: Co byś chciał? - uśmiechnęła sie, jej uśmiech jest dzisiaj inny.

J: Ciebie. - dziewczyna lekko sie zaróżowiła, to nowość. - Chodźmy już. Viktor Cię wygania... - nie odpowiadając mi, spojrzała na zegarek, zrobiłem to samo i wskazywał już 4pm. Ściągnęła swój fartuch i skierowaliśmy sie w stronę wyjścia. - Do jutra! - powiedziała do Viktora, gdy sie z nim mijaliśmy. Ten tylko sie uśmiechnął... 

Pół godziny później byliśmy w pałacu, Nathalie od razu zniknęła w sypialni, a ja postanowiłem zrobić dla niej małą niespodziankę. Znalazłem w łazience w szafce mnóstwo świeczek i poustawiałem je dosłownie wszędzie. Odkręciłem kurki z ciepła wodą i nalałem do wanny pachnących płynów. Atmosfera robiła sie romantyczna, pachnące świeczki, gorąca woda z pianą... Spodoba jej sie. - Nath?!! - zawołałem gdy nie zauważyłem jej w sypialni.
N: Co? - krzyknęła z dołu.
J: Możesz przyjść? - czemu na mojej twarzy pojawił sie cwaniacki uśmiech gdy przyszła?! Podszedłem do niej zdecydowanym krokiem i zacząłem ściągać z niej koszule. Stała w bezruchu pozwalając mi na to. Ściągając z niej ubrania składając od czasu do czasu drobne całusy na jej ciele. Rozebrałem ją do bielizny i spojrzałem prosto w oczy. - Zamknij oczy. - poprosiłem
N: Po co? - zdziwiła sie.
J: Po prostu je zamknij... - uśmiechnąłem sie i ująłem jej dłoń. - Teraz będę Cię prowadził, więc nie podglądaj. - ścisnąłem mocniej jej rękę i pociągnąłem do łazienki. Stanęliśmy na środku tego pachnącego raju, ustawiłem ją tak, żeby stała przodem do wanny, a sam stanąłem za nią, nie puszczając jej dłoni. - Możesz otworzyć. - szepnąłem jej na ucho, dziewczyna zrobiła to i z delikatnym uśmiechem rozglądała sie po pomieszczeniu.
N: Zostajesz ze mną? - odwróciła się powoli w moją stronę. Nie spodziewałem się takiego pytania.
J: Chciałbym, ale nie. - położyłem dłoń na jej policzku - Przyda Ci się trochę relaksu. - cmoknąłem jej usta i wyszedłem. Z kuchni zabrałem butelke dobrego, czerwonego wina i dwa kieliszki. - Prosze, moja Pani.. - podałem jej kieliszek i nalałem trunku. - Za Nas... - stuknąłem kieliszkami o siebie.
N: Za życie. - uśmiechnęła się i upiła łyk. Uśmiechnąłem się tylko i wyszedłem do swojego pokoju. Mam niecałe dwa tygodnie, a jeszcze nie wiem jak podejść do mojej niespodzianki! Wziąłem telefon i wybrałem numer do Viktora. - To pomożesz mi? - spytałem gdy tylko odebrał.
V: Pomogę, ale jak mnie wydasz to pożałujesz... - zaśmiał się - Moja Nath zasługuje na szczęście...
J: Twoja?! - zmarszczyłem do siebie brwi - Ona jest moja. - powiedziałem poważnie.
V: Tak wiem, wiem.. O co chodzi?
J: Mógłbyś przygotować Midnight Memories na ten wieczór? 
V: Jasne, podasz mi tylko szczegóły, takie jak ilość gości i godzina. - uśmiechnąłem się.
J: W porządku, ale spotkamy sie w pałacu, dam Ci znać kiedy. - usiadłem w swojej sypialni i odpaliłem komputer.
V: Dobra, do zobaczenia. - rozłączyliśmy się. Zacząłem zastanawiać się jak mam przeknać Nathalie do wyjscia na miasto. Może zgodziłaby się na weekend z moimi przyjaciółmi i wtedy mógłbym kupić wszystko co mi potrzebne... Jednak świadomość że może mi odmówić, jest przerażająca. Nie wiem co wtedy z sobą zrobię, ale jestem pewny że chce poprosić ją o rękę. Po jakiś dwóch godzinach wróciłem do jej sypialni. Słyszałem suszarkę do włosów, więc już kończy. Ułożyłem sie na łóżku i wpatrywałem sie niecierpliwie w drzwi od łazienki. Po jakiś 15 minutach otworzyły sie i wyszła z nich Nathalie w majteczkach i koszulce. Wyglądała tak świeżo i pociągająco!
N: To było bardzo miłe z twojej strony. - uśmiechnęła się i położyła się koło mnie. - Dziękuje... - cmoknęła mój policzek i ułożyła  głowę na moim ramieniu. Wpatrywała się w sufit. Zmieniłem jednak swoja pozycję i znalazłem się nad nią.


J: To dla mnie czysta przyjemność. - zachichotała, schyliłem się i złączyłem nasze wargi w jedność. Nie czułem odrzucenia, oddała go od razu kładąc swoją małą dłoń na moim policzku. Zjechałem z całusami na jej szyję, obcałowywałem linie szczęki, płatek ucha i widziałem ten dreszcz, który przeszedł przez jej ciało. Przeszedłem z pocałunkami na drugą stronę ciała i pokonałem tą samą ścieżkę, kolejny dreszcz! Byłem zadowolony, że tak na nią działam!
N: Musisz mi to robić? - przekręciła nas tak że leżałem na plecach a ona siedziała ma moim podbrzuszu.
J: Ale co? - zaśmiałem się i przejechałem palcem po jej nagim udzie.
N: Niall przestań... - jej szczęśliwy głos to taka rzadkość w tym domu. Zbliżyła sie do mojej twarzy i połączyła nasze usta, jej delikatne dłonie raz były na policzkach a raz na torsie... 
Naszą długą namiętność przerwał jej telefon, westchnęła i odsunęła się ode mnie. Sięgnęła komórkę nie schodząc z mojego ciała i odebrała patrząc na mnie. - Tak?...
_______________________

Cieszycie się że Nath w końcu otwarcie kocha Nialla? I co najważniejsze, pokazuje mu to?! Myślicie że mogą wrócić jeszcze relacje takie jak między nimi były?
Komentujcie!!!!!!!! 20 komów i kolejny rozdział!!!!!!!! A że weekend już jutro to postarajcie się żebym w niedziele coś jeszcze dodała bo w tygodniu będzie ciężko!!.. :/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!



Naat

wtorek, 14 lipca 2015

90. Beautiful night!!

Hej! xx
Widziecie która godzina? Jest 10pm. a ja godzinę temu wróciłam z pracy.. 
Jestem w pracy po 14h i aż dziwne że coś dodaje albo napisze.. Przepraszam że czekacie ale nie jest to moją winą.. :/
Niemniej jednaj miło że było aż tyle komentarzy pod poprzednim postem. Licze na równie dużo!!!!!

Objaśnienie:
J: - ja (Nath, potem Niall),
N: - Niall,
V: - Vik.

___________________________

Chłopak okrył nasze spocone ciała delikatną pościelą. Z uśmiechami na twarzy zasnęliśmy w swoich ramionach. Czułam, że nie potrzebuje niczego więcej...
    Wstałam gdy tylko słonce wychyliło sie za horyzont, podniosłam sie po pozycji siedzącej i zauważyłam dookoła nas nasze porozrzucane ubrania. Spojrzałam na blondyna obok siebie, leżał na brzuchu, a pościel ledwo zakrywała jego pośladki. Przejechałam dłonią wzdłuż jego kręgosłupa i widziałam jak na jego ciele tworzy sie gęsia skórka, nie obudził sie jednak. Wyszłam z łóżka owinięta delikatną pościelą. Podeszłam do okien i

wpatrywałam sie w wschodzące słońce. Wracałam myślami do minionej nocy. Dalej czułam drobne całusy Nialla na swojej skórze, dotknęłam ręką ust przypominając sobie nasze pełne namiętności pocałunki... W pewnym momencie poczułam soczystego buziaka na moim nagim ramieniu i otulające mnie ramiona. Chłopak oparł brodę o moje ramie i tak jak ja, podziwiał piękny wschód. Wiem, że to co sie miedzy nami dzieje, nie powinno mieć miejsca, ale pragnę go i chce by był zawsze blisko mnie... Ryzykuje i narażam Nialla na wielkie niebezpieczeństwo, nie wybaczyłabym sobie gdyby mu sie coś stało. Będę bronić go do końca, choćbym miała przypłacić własnym życiem.
J: Niall? - szepnęłam
N: Hmm? - odwróciłam sie w jego stronę i spojrzałam w oczy. Widziałam w nich szczęście i miłość.
J: Niech to zostanie naszą tajemnicą, dobrze?
N: Postaram się. Nie jestem taki jak Ty, nie potrafie udawać, że nic do Ciebie nie czuje...
J: Niall prosze... - wyrwałam sie z jego objęć. - To może mieć poważne konsekwencje! Nie mozemy dopuścić, żeby coś ci sie stało. A dobrze wiesz, że wiele razy już mogło... - usiadłam na łóżku i podparłam głowę na łokciach zakrywając twarz dłońmi.
N: Czemu po prostu nie możemy być razem?! Jak normalna para? - uklęknął przede mną i położył dłonie na moich kolanach. Odsłoniłam twarz i spojrzałam na Niego.
J: Jeżeli to wyjdzie na jaw, to... - zamilkłam - Bez tego już mamy przejebane. Na ciebie poluje mnóstwo osób, tylko dlatego, że chcą zemścić sie na mnie.. Jeżeli dowiedzą sie, że naprawdę jesteś dla mnie ważny, to ci wszyscy, którym zaszłam w przeszłości za skórę, nie odpuszczą dopóki mi ciebie nie odbiorą. Nie mogę na to pozwolić, niczym nie zawiniłeś... - mówiłam cicho
N: To co sie wydarzyło w nocy... Chciałaś tego tak samo jak ja? Nie zaprzeczysz, że czujesz do mnie to samo ? - jego głos przepełniony był niepewnością. Niall potrzebował potwierdzenia.
J: Oczywiście, że tego chciałam. Coraz ciężej mi było Ciebie odtrącać... - przyznałam smutno. - Pewnie żałujesz że mnie poznałeś...
N: Nie żałuje... Może czasami miałem wątpliwości, ale dlatego, że nic nie rozumiałem... Teraz wiem, że to jedyna możliwość, by z tobą być. To co mówiłem kiedyś było pod wpływem złości i strachu. Ale strach już mnie nie powstrzyma, to dla Ciebie kaszka z mleczkiem... - wyznał.
J: A więc siedzimy w tym razem, będziesz stał ze mną ramie w ramie? - chłopak skinął głową, w niepewności i strachu, ale zgodził sie. Podniósł sie lekko i złączył nasze usta. Ułożyłam dłoń na jego policzku chcąc przyciągnąć go bliżej siebie. Czuje że każdy pocałunek teraz będzie czymś uzależniającym.
N: Apropo kaszki z mleczkiem... - oderwał sie ode mnie - Głodny jestem.. - zaśmiał sie i wstał łapiąc mnie za rękę. Zeszliśmy na dół śmiejąc sie na głos. Bardzo dawno tak sie nie czułam, tak beztrosko i o dziwo bezpiecznie. Myślę, że ktoś w końcu mógłby zaopiekować sie moim sercem, ale za jaką stawkę?! Nie poświęcę Nialla... Nigdy w życiu!
J: Wiesz że czasami może być gorzej? - zapytałam zajadając specjał blondyna. Widziałam że kolejny raz strach przebiegł przez jego oczy, ale uśmiechnął sie.
N: Wiem, ale chce spróbować... Pomogę Ci...
J: Nasz związek musi zostać w tajemnicy... Nic poza mury tego budynku nie może wyjść. - mój głos był o wiele poważniejszy.

N: Rozumiem. - jego słaby uśmiech mnie nie przekonywał.
J: Chcesz dzisiaj jechać ze mną do Midnight Memories? - zaproponowałam
N: Jasne. - ucieszył sie, jemu więcej do szczęścia chyba nie potrzeba.
J: To zbierajmy sie. - wstaliśmy i każde z nas poszło do swojej sypialni. Wybrałam odpowiednie ubrania i zabrałam je do łazienki. Szybki, orzeźwiający prysznic, wysuszyłam włosy i ubrana już stanęłam przed lustrem. Pomalowałam sie i ułożyłam włosy i byłam gotowa. Schodząc na dół, pakowałam do torebki broń i telefon.
N: Niezbędne przedmioty, co? - usłyszałam koło siebie.
J: Tak. - mruknęłam cicho, zabrałam kluczyki i pojechaliśmy do restauracji.
N: Jak mam Ci pomóc? - uśmiechnął sie gdy znaleźliśmy się w moim biurze.
J: Nie wiem. Musze zając się papierkową robotą. Myśle, że możesz pozwiedzać... - uśmiechnęłam sie i chłopak od razu zaczął wychodzić. - A Niall? - zatrzymałam go, spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami - Nie przeszkadzaj im i pod żadnym pozorem nie opuszczaj restauracji. - zarządziłam. Chłopak prawie niewidocznie skinął głową i wyszedł...

*Oczami Nialla*
    Nasza wspólna noc była wspaniała, niepowtarzalna. Tak długo na nią czekałem, tak długo czekałem na odwzajemnienie moich uczuć! Wyszedłem z jej biura i zacząłem szwendać sie po lokalu. Z czasem było coraz więcej gości, coraz więcej potraw i coraz więcej pracy. Jednak porozmawiałem z kim chciałem, nie bali sie mnie, tylko niektórzy patrzeli na mnie jak na wroga. Widziałem za pierwszym razem, jak tu byłem, co Nath potrafi 
zrobić z ich psychiką... Po południu Nathalie zeszła do kuchni i gotowała z resztą kucharzy. Siedziałem obok niej i z zaciekawieniem patrzałem na to co robi. Jej ręce tak zwinnie wszystko przygotowywały, a co spojrzałem na jej twarz miała mały, uroczy uśmiech. Widać po niej że ta noc też miała na nią pozytywny wpływ i może się do tego nie przyznawać, ale wiem jak jest... Znów zacząłem chodzić po restauracji, co jakiś czas czułem na sobie wzrok Nath, pilnowała mnie. Zagadałem sie o głupotach z Viktorem.
J: Nie wiesz kiedy Nathalie ma taki dobry dzień? - był zdziwiony moim pytaniem
V: Nie znasz jej? Ona takich nie miewa... - zaśmiał sie.
J: Tak, ale mi chodzi o taki w którym jej życie.. Yym, wiesz które, nie miało znaczenia. - wyjaśniłem i chyba mnie zrozumiał bo zaczął sie zastanawiać.
V: Jest taki jeden dzień... 

...

________________
I co sądzicie?! Ja wiem! Że warunkiem jest 18 komentarzy!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

niedziela, 12 lipca 2015

89. I really love You.. Niall/Nath..! (+18)

Hej! xx
 Dziękuje kochani za życzenia!! :D :* I komentarze i to że czytacie i niecierpliwie czekacie!! 
+ nadszedł ten wyczekiwany rozdział moje zboczuszki!! ^^

KAŻDY NIEPEŁNOLETNI CZYTA NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!

Objaśnienie:
J: - ja (Nath)
N: - Niall,
M: - Matt. 

ps. podkreśleniem jest fragment poprzedniego rozdziału :*

________________________

M: Jak łatwo poszło... - powiedział z szyderczym uśmieszkiem.
J: Jak mogłeś?! Puszczaj mnie! - wysyczałam przez zęby.
M: Oj naiwna Nath.. Myślałaś, że jak zmienisz miasto i adres zamieszkania to odpuścimy Ci ?! Z tym nie da sie skończyć! - w jego głosie nie było krzty pozytywnych uczuć.
J: Dlaczego on?! Dlaczego musieliście go zabić?! - szarpałam się - Przecież polujecie na mnie!! - warknęłam.
M: Grzeczniej, suko! - podszedł wściekle i uderzył mnie w twarz - A odpowiadając na twoje pytanie, to jeszcze się nie nauczyłaś?! Przez utratę osób które kochamy, cierpimy najbardziej... Ale nie martw się, jeszcze z Tobą nie skończyłem. - dodał ze złowieszczym uśmiechem.
J: Co masz na mysi?! - nic nie odpowiedział, tylko spojrzał znacząco na chłopaka który mnie unieruchomił. Ten zabrał pistolet od mojej głowy i skierował ją nieco niżej. Śledziłam jego ruchy i broń zatrzymała sie na moim brzuchu. Dopiero teraz poczułam strach. - Nie możesz tego zrobić! - głos mi sie załamał.
M: Hahaha.. Nie znasz mnie!? Przecież wiesz, że nie znam litości!
J: Nie odebrałam Ci dziecka! - krzyknęłam, a po moich policzkach spłynęły łzy.
M: Ale ja odbiorę je tobie! Zobaczysz jak to jest gdy ginie nic niewinna osoba. Będziesz wiedzieć jak to jest stracić kogoś kogo kochasz! - teraz była w nim wściekłość.
J: Nie! Proszę nie rób tego! - błagałam. Matt nie zmienił wyrazu twarzy.
M: Ja tego nie zrobię! - gdy to powiedział usłyszałam odgłos wystrzału, a po chwili przerażający ból. Dotknęłam brzucha, a na moich palcach została ciepła krew. Upadlam na ziemie tuż przy łóżku. - Nie ja pociągnąłem za spust! - zaśmiał sie i wyszli. Z moich oczu lały sie łzy. Czułam że coraz bardziej słabnę. Resztkami sił zadzwoniłam po swojego lekarza... 
Podniosłam sie szybko do pozycji siedzącej, cała zalana potem i łzami. Mój oddech był strasznie szybki, a ręka powędrowała na brzuch. Ten sen, to nie wytwór mojej wyobraźni... To moja przeszłość. Przeszłość która napędza mój strach przed miłością! Minęło już od tego czasu 4 lata i jakiś miesiąc od mojej kolejnej tragedii. Nigdy chyba sie z tym nie pogodzę! Wstałam z ciepłego łóżka zapalając małą lampkę. Stanęłam przed dużym lustrem i podniosłam koszulkę, po dwóch stronach brzucha miałam dwie małe, okrągłe blizny, a ta świeższa nieco nad pępkiem. Przestrzelili mi cztery lata temu brzuch na wylot zabijając moje ośmiomiesięczne dziecko. Ja przeżyłam, ale ono niestety nie. Nie było nawet szans, a to że ja żyje było cudem. A żyje tylko po to żeby się na nich wszystkich zemścić. Dokładnie jak teraz! I dzięki Niallowi mam ku temu powód!
N: Czemu nie śpisz?! - usłyszałam zaspany głos blondyna, starłam szybko łzy i spojrzałam na Niego
J: Jakoś nie mogę. - powiedziałam szeptem i opuściłam koszulkę. Nie położyłam sie spać, zeszłam na dół i usiadłam w salonie. Co jakiś czas wraca przeszłość do mnie, a wtedy już nie mogę zasnąć. Kocham moje małe aniołki, których nawet nie mogłam zobaczyć...
N: Nathalie coś sie stało? - poczułam dłonie Niallera na swoich ramionach. Chłopak usiadł obok mnie i spojrzał troskliwie w moje oczy.
J: Nie. Już jest dobrze.. - próbowałam przekonać go słabym uśmiechem.
N: Kochanie, możesz mi zaufać. - zapewnił
J: Wiem Niall, pracuje nad tym. Z takim życiem jak moje ciężko 
jest to zrobić. - wyraz twarzy chłopaka zmienił sie na bardziej smutny.
N: Jak będziesz gotowa to wszystko mi powiesz... - westchnął.
J: To może potrwać.
N: Nic nowego. - zaśmiałam sie cicho.
J: Na razie mogę ci tylko powiedzieć, że sie na nim zemszczę. To będzie o wiele gorsze od tego, co Matt mi zrobił. - powiedziałam ze wściekłością w głosie. Blondyn nie skomentował. Przybliżył sie i złożył krótki pocałunek na moich ustach. Świadomość że mogę go stracić, blokuje moje wszystkie emocje. Ile on może jeszcze czekać?!
N: Chciałbym żebyś w końcu oddawała moje pocałunki. - wyszeptał
J: To tudne...
N: Dlaczego?! - zdenerwował się.
J: Jeżeli zacznę to robić, to zakocham się w Tobie jeszcze mocniej. Nie chce tego, a wiesz czemu? - chłopak w ciszy i ze łzami w oczach zaprzeczył ruchem głowy. - Dlatego, że już przeze mnie zginęły ogoby które wciąż kocham. Straciłam nawet dzieci... Nie przeżyję tego kolejny raz i chce żebyś Ty mógł żyć. - blondyn spuścił głowę, widziałam jak jego słone łzy skapują na jego kolana. Nie mogłam patrzeć jak cierpi. Kocham go i to bardzo mocno, ale nie mogę pokazać tego nikomu...  
Dach! *-*

Podniosłam jego twarz, tak by na mnie spojrzał. Starłam łzy z jego policzków... - Zawżyjmy układ. Będę odwzajemniać twoje gesty tylko w pałacu, gdy nikt nas nie widzi i jesteśmy sami. Ale jeśli w jakiś sposób wyjdzie to na jaw sama Cię zabije. Pomimo tego co do Ciebie czuje... Zrozumiałeś? - chłopak patrzył na mnie niepewnie.
N: Chyba tak... - wyszeptał. Nie czekałam dłużej,  przysunęłam sie do niego i musnęłam jego wargi. Na twarzy Horana pojawił sie wspaniały uśmiech. Chłopak nie zwlekał i wpił sie w moje usta. Odwzajemniłam bez zastanowienia i poczułam jak Niall uśmiecha sie przez pocałunek. To było cudowne uczucie, moje serce biło jak szalone, a w brzuchu latało stado motyli. Teraz wiedziałam, że miłość do niego rozsadza mnie od środka. Kocham go i może mieć to poważne konsekwencje, ale dam sie ponieść chwili. Usiadłam okrakiem na jego kolanach i włożyłam palce w jego miękkie włosy. Niall położył swoje dłonie na moich biodrach, ściskając je lekko. Atmosfera zrobiła się bardzo namiętna... Poczułam jak wstaje, więc zacisnęłam mocniej nogi wokół Niego i dalej go całowałam. Dało sie odczuć że wchodzimy po schodach, blondyn starał sie nie przerywać pocałunku, ale wiedziałam że sie męczy. Oderwałam sie od jego ust i zaczęłam obcałowywać jego szyje. Chwile później leżałam w miękkim łóżku na dachu. Dzisiejsza noc była piękna, a gwiazdy świeciły całym swoim blaskiem. Teraz Niall całował moją szyje i dekolt, ja w tym czasie pozbywałam sie jego koszulki. Podciągnęłam ją tak by chłopak tylko przełożył ją przez głowę. Rzucił ją gdzieś koło łóżka i ściągnął z siebie spodenki. Gdy to zrobił zabrał sie za moje ubrania. Miałam na sobie tylko koszulkę i to w dodatku jego, więc nie miał wielkich trudności. Leżałam pod nim w skąpych majteczkach. Chłopak z uroczym uśmiechem znów zaczął składać czułe pocałunki na moim ciele zaczynając od kącika ust, poprzez piersi, a kończąc na podbrzuszu. Ucałował nawet te trzy, wiele znaczące dla mnie, blizny. Podciągnęłam go by jego twarz była nad moją, złączyłam nasze usta i odwróciłam nas tak, że górowałam nad nim. Zajęłam sie nim tak jak on mną, wkładając w to jak najwięcej uczucia. Naprawdę go kocham! Po kilku minutach pieszczenia jego ciała, zsunęłam z Niego bokserki. Moim oczom ukazał sie pokaźnych rozmiarów sprzęt Niallera. Był dokładnie taki jak go zapamiętałam z nocy w klubie. Przygryzłam wargę i wróciłam do ust blondyna. Zaczęłam wykonywać ruchy dłonią po jego członku. Chłopak cicho pojękiwał, z czego byłam zadowolona. Obcałowałam całą jego klatkę piersiową zatrzymując się przed penisem. Włożyłam go sobie do buzi i słyszałam jak łapczywie wciągnął powietrze. Doprowadzałam go do szału, ssąc go. Raz przyspieszałam i raz zwalniałam. Blondyn oddychał coraz ciężej, więc wróciłam do jego soczystych warg. Chwile później znów leżałam pod nim. 
N: Naprawdę Cie kocham... - wyszeptał i przywarł do moich ust, zjeżdżając przez szyje do moich obojczyków i dekoltu. Znów bawił sie moimi piersiami, a kilka sekund po tym poczułam jak ściąga ze mnie majtki. Najpierw całował wewnętrzną stronę moich ud, drocząc sie ze mną tak jak ja to robiłam z nim. Uśmiechnęłam sie sama do siebie czując te przyjemne dreszcze. Moja kobiecość aż prosiła sie o jego dotyk, ale nie doczekałam sie go. Irlandczyk podniósł sie, namiętnie i gwałtownie mnie całując. W pewnym momencie i bez żadnego ostrzeżenia Horan wszedł we mnie. Jęknęłam mu w usta, co widziałam, że mu się spodobało. Nie
przestawał sie we mnie poruszać. Przyzwyczaiłam sie do jego wielkości i odczuwałam samą przyjemność i rozkosz. Wypełniał  mnie całą od środka. Chłopak bawił sie ze mną. Raz poruszał sie szybko, a raz wolno...
J: Niall! Kurwa! - warknęłam zasapana na niego. - Nie drocz sie ze mną! - usłyszałam tylko jak sie śmieje. Nie rozłączając sie, podniosłam sie tak, ze siedziałam na nim, czułam jego wielkość w całej sobie. Kręciłam biodrami, wciskając go sobie bardziej. Zagłębiał sie we mnie bardzo mocno. Miałam wrażenie że jeszcze chwila i będziemy blisko końca tej wspanialej rozkoszy. Blondyn chyba też to czuł, bo z powrotem ułożył mnie na łóżku i zaczął wchodzić we mnie zdecydowanie szybciej. Tym razem nie zwolnił po kilku sekundach, tylko wbijał sie we mnie coraz mocniej. Za każdym razem trafiał w mój najczulszy punkt. Chwile później ogarnął nas mocny orgazm. Horan opadł bezwładnie obok mnie, ciężko oddychając. Ja sama nie mogłam się uspokoić. To było coś czego juz dawno chciałam! Chłopak okrył nasze spocone ciała delikatną pościelą. Z uśmiechami na twarzy zasnęliśmy w swoich ramionach. Czułam, że nie potrzebuje niczego więcej.. 
...
__________________

W końcu sie doczekaliście zboczuchy moje!!
Wiec chce za to 16 komów do następnej części!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

czwartek, 9 lipca 2015

88. Next horrifying sleep.. :/

Hejo!!
Wiecie że chciałabym tu dodawać rozdziały codziennie!?
Ale nie moge! Nie spełniacie w ciągu niecałych 24h warunków i nie mogę.. :( xx
i.. Mam jutro urodziny!! :D <3 Tak jak Perrie <3 ^^

Objaśnienie:
J: - ja (Nathalie),
N: - Niall,
M: - Matt

_________________________

N: Chodźmy jeść. - wstał i podał mi dłoń. Bez wahania złapałam za nią i w tym samym czasie przez moje plecy przeszły ciarki. Splótł nasze palce i zaprowadził do kuchni.
J: Naleśniki? - blondasek tylko na mnie spojrzał.
N: A chcesz coś innego?
J: Oczywiście, że nie. To twój specjał. Chyba zatrudnię Cie w Midnight Memories do smażenia naleśników. - zaśmiał sie. Zjedliśmy i usiedliśmy w salonie pogrążając sie w rozmowie. O czym?! O wszystkim po kolei, to było coś czego już od bardzo dawna nie robiłam, a potrzebowałam... 
N: Jest coś takiego, co jeszcze nikomu nie pokazałaś? - zapytał z ciekawością, zmieniając nasz temat o jego wcześniejszym życiu.
J: Oczywiście... - uśmiechnęłam sie - Jest wiele takich rzeczy.
N: A taka którą możesz pokazać? Bo domyślam sie że większość z nich jest tajna...
J: Babcia pisząc mi list myślała że spodoba mi sie dach.
N: Ale tam byłem, czyli to nie jest to. - zaśmiałam sie.
J: Chodź... - poszłam w stronę schodów prowadzących do piwnicy. Schodziliśmy powoli, Niall rozglądał sie po ścianach, na których wisiały różne zdjęcia, obrazy. Z piętra gdzie był pokój w którym wcześniej graliśmy zeszliśmy jeszcze niżej, aż do poziomu -3, najniżej położony w całym pałacu. Jest tam tylko jeden pokój, ale za to jaki. Niall schodził po schodach jak zaczarowany, rozglądał sie dookoła siebie podziwiając wszystko, co tu jest.

Stanęłam na samym środku pomieszczenia i czekałam aż blondyn stanie na tej cudownej podłodze. Chyba bał sie zejść z ostatniego schodka. Ja na początku też sie bałam, ale byłam tak oczarowana tym miejscem, że nie wahałam sie stanąć na szkle. To nieziemskie miejsce i każdy na pewno by o takim marzył.
N: Wow. - powiedział cicho, a ja zaczęłam chichotać.
J: Robi wrażenie, prawda? - spojrzał na mnie i powoli podszedł.
N: To chyba tu znikasz, co? - rozejrzał sie po pokoju, zatrzymał wzrok na stercie książek.
J: Tak, czasami tak... Tu sie czuje jakby nic mnie nie goniło, jakby wszystkie problemy zostawały na górze. - wyznałam i usiadłam na podłodze, zagarniając jedną z niedokończonych książek. Blondyn zajął miejsce obok mnie i czułam jak wpatruje sie we mnie. Swoim wzrokiem wypalał dziury w mojej twarzy. - Możesz przestać? - uśmiechnęłam sie pod nosem, nie patrząc na Niego.
N: Co przestać? - udał że nie wie.
J: Gapić sie. - jego oczy błyszczały od radości, a na twarzy był wielki i szczery uśmiech.
N: Rozpraszam Cie? - zaśmiał sie.
J: Możliwe... - przyznałam. Kątem oka widziałam jak blondyn sie przybliża, nie reagowałam. Chciałam zobaczyć jak daleko sie posunie. Odgarnął moje włosy na drugą stronę i powoli, bardzo delikatnie przysuwał swoją twarz. Jego oddech otulał moją szyje i obojczyki, a zaraz potem poczułam delikatne pocałunki na ciele. Przyprawiał mnie o dreszcze, uslinie starałam się nie odwzajemniać. Pragnienie rozpaliło się w moim ciele, ale mimo to, nie mogę się temu oddać. - Niall przestań, proszę... - mruknęłam cicho odkładając książkę.
N: Masz jakąś broń przy sobie? - spojrzał w moje oczy.
J: Nie. Czemu pytasz?  - byłam zaskoczona jego pytaniem.
N: Bo nie będziesz mogła mnie zastrzelić...  - uśmiechnął sie i znów obdarowywał moje ciało drobnymi pocałynkami
J: Nie wygłupiaj się, a i tak, mogę zrobić Ci krzywdę bez broni... - uśmiechnęłam się lekko i złapałam za jego ramiona próbójąc go odsunąć. Nie chciał sie oderwać, naciskał na mnie jeszcze mocniej, przez co leżałam na plecach. Dotarł do moich ust i usilnie starał sie żebym odwzajemniła pocałunek. Nath nie możesz!! Nath nie możesz!! Powtarzałam to zdanie w myślach... Moje ciało nie słuchało mózgu i podniosłam ręcę żeby go objąć, a gdy już miałam go dotknąć i całkowicie mu się oddać, zrezygnował z całowania mnie...

N: Przepraszam.. - mruknął cicho i wstał ze mnie a potem wyszedł z pomieszczenia.
J: Idiotka! - powiedziałam do siebie gdy zniknął za drzwiami. Podniosłam sie leniwie z magicznej podłogi i powędrowałam na górę. Musze pomyśleć, a myślenie pod prysznicem jest najlepsze... Rozebrałam się i stanęłam pod gorącym strumieniem wody. 
Czemu nie mogę okazać mu swojej miłości?! On zasługuje na szczęście, zasługuje na miłość! To ja niezasługuje na Niego! Po tym co przeszłam, ciężko mi oddać moje serce. Nie chce znów przez to przechodzić, takie rany ciężko się goją... Wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik, w mojej sypialni jeszcze Nialla nie było i w głowie głośno wołałam by sie tu zjawił! Wybrałam koszulkę blondyna i krótkie spodenki. Ubrałam sie w to i położyłam na łóżku, już zasypiałam kiedy poczułam jak wciska sie pod kołdrę i przytula mnie do siebie. Od razu czułam sie w wiele lepiej i mimo swojej siły, bezpieczniej...
N: Czemu miłość do Ciebie musi być taka bolesna? - zapytał jakby sam siebie, poczułam jak serce mi pęka, on cierpi będąc przy mnie.
J: Przepraszam. - szepnęłam cicho wtulając sie w Niego bardziej. Nie odpowiedział mi, oddychał spokojnie, jego serce biło swoim własnym rytmem... - Nie zasługuje na Twoją miłość...

             Mój narzeczony już pewnie śpi, a my wracamy późną nocą do domu. 
My? No tak, pod sercem nosze owoc naszej miłości. Położyłam dłoń na moim wielkim ciążowym brzuchu i uśmiechnęłam sie pod nosem. Weszłam po cichu do małego domku i zapaliłam światło w salonie.
J: Skarbie już jestem! - krzyknęłam na cały dom. Odpowiedziała mi cisza, więc poszłam w stronę naszej sypialni. Jak najciszej sie dało weszłam do pokoju i podeszłam do śpiącego bruneta. - Tommi, wróciliśmy... - złapałam go za ramie i odwróciłam delikatnie w moją stronę. Chłopak bezwiednie przekręcił sie pod wpływem mojego dotyku. Gdy tylko zobaczyłam jego twarz, jak poparzona odskoczyłam od łóżka i chciałam sięgnąć po małą broń w szufladzie. Nie udało mi sie to, bo ktoś złapał mnie od tyłu za rękę, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Drugą swoją rękom przyłożył mi zimną lufę do skroni. Usłyszałam ironiczny śmiech za sobą. Odwrócił mnie tak bym patrzała na... Matta?
M: Jak łatwo poszło... - powiedział z szyderczym uśmieszkiem.
J: Jak mogłeś?! Puszczaj mnie! - wysyczałam przez zęby.
M: Oj naiwna Nath.. Myślałaś, że jak zmienisz miasto i adres zamieszkania to odpuścimy Ci ?! Z tym nie da sie skończyć! - w jego głosie nie było krzty pozytywnych uczuć.
J: Dlaczego on?! Dlaczego musieliście go zabić?! - szarpałam się - Przecież polujecie na mnie!! - warknęłam.
M: Grzeczniej, suko! - podszedł wściekle i uderzył mnie w twarz - A odpowiadając na twoje pytanie, to jeszcze się nie nauczyłaś?! Przez utratę osób które kochamy, cierpimy najbardziej... Ale nie martw się, jeszcze 
z Tobą nie skończyłem. - dodał ze złowieszczym uśmiechem.
J: Co masz na mysi?! ...
...
_____________________

I jest już 88 rozdział!!!!!!!!!! Myśle że wam sie spodoba na tyle by było tu 14 komów!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!



Naat

środa, 8 lipca 2015

87. The heart is full of love..

Hej!
Wiem, późno, ale niedawno z pracy wróciłam.. I tak że dodaje w moare regularnie na bloga.. :)
Odpowiem tu na pytania, będą sceny +18 i zastanawiam sie nad tym blogiem.. Nie wiem czy wy jeszcze chcecie żeby było sporo czy tak jak myślałam mam zakończyć.. Piszcie mi!!

Objaśnienie:
J: - ja ( Niall, potem Nath)
N: - Nathalie (potem Niall),
V: - Vik.

 Przypomnienie:
Nidnight Memories - restauracja Nathalie.
___________________________


*Wciąż oczami Nialla*
J:Jestem naprawdę wdzięczyny... - wyszedłem z jej pokoju pogrążony we własnych myślach... Musze jakoś zabrać z Irlandii zdjęcie tej dziewczynki. Wykąpałem sie i wróciłem do Nath, leżała na łóżku, a w dłoniach trzymała jakąś fotografie... Podszedłem do niej i zająłem swoje stałe miejsce, brunetka spojrzała na mnie.
N: To był on... 
- pokazała mi zdjęcie, przyjrzałem sie i nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Moje serce waliło szybciej niż gdy strzeliłem do włamywacza.
J: Skąd masz to zdjecie? - panikowałem
N: Od zawsze je miałam. To była jedyna rzecz jaką miałam przy sobie gdy mnie porwali... - powiedziała smutniej, ale i uśmiechnęła się. - Wszystko dobrze? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył... - spojrzała na mnie 
J: Mówiłem Ci o dziewczynce którą kochałem, pamiętasz? Ta która z dnia na dzien zniknęła... - brunetka skinęła głową. - To Ona... - wskazałem na zdjecie - W moim rodzinnym domu mam to samo zdjęcie. 
N: Co? Czyli tym chłopcem jesteś Ty? - zapytała dla pewności.
J: Tak... - nawet nie wiem jak sie teraz czułem. Byłem jednoczesnie szczęśliwy i przerażony... Spojrzałem na Nathalie, jej oczy były przerażająco wielkie.
N: To naprawdę Ty? - pytała cicho jakby nie dowierzała. Wyszła spod pościeli i podeszła do okna, była piękna pełnia księżyca...
J: Miałem jakieś dziwne wrażenie w sobie, że jesteś mi bliska, ale nie sądziłem że aż tak. Gdy dorosłem próbowałem Cię znaleźć, ale moja rodzina nie zdradziła jak się nazywałaś... - podszedłem do niej. 
N: Dobrze, że nie znalazłeś. - mruknęła, patrząc w dal.
J: Czemu? Ty nie probowałaś zlaleźć mnie? - zdziwiłem się
N: Chciałam, ale nie mogłam. Gdyby Bill się o tym dowiedzial, znalazłby Cie pierwszy i zabił. Nie mogłam ryzykować. - widziałem jak samotna łza spływa po jej policzku. - Nie miałam jeszcze wtedy takiej mocy co teraz... - uśmiechnęła się do mnie. Podszedłem bliżej niej i przytuliłem do siebie. Nie wyrywała się. Sama zacisnęła pięści na mojej koszulce wtulając sie bardziej. Oddychała niespokojnie, nie odzywała sie tylko stała tak wtulona we mnie. 
J: Teraz już nic nas nie rozdzieli... - gładziłem jej plecy
N: Nie jestem pewna czy przeżyjemy tą wojnę. - przyznała. Nath wydawała mi się teraz taka maleńka, bezbronna. Jakby jej życie zależało ode mnie. 
J: Mamy siebie, więc poradzimy sobie. Jestem pewny! Będę więcej trenował, pomogę Ci... 
N: Dziękuje... -- szepnęła
J: Nie smuć się. Powinniśmy być szczęśliwi, że się odnaleźliśmy...
N: Raczej Ty odnalazłeś mnie. - zaśmiała się i odsunęla się leko by na mnie spojrzeć. Starłem jej łzy. 
J: Mam coś dla Ciebie, poczekaj chwile... - odsunąłem ją od siebie i wyszedłem z sypialni. Szybko znalazłem sie u siebie i z szuflady wyjąłem małe aksamitne pudełeczko. Wróciłem do brunetki, siedziała na łóżku i miała taki nieobecny wzrok. Usiadłem przy Nathalie i chwilę bawiłem sie kartonikiem. - To dla Ciebie... - wyciągnąłem małe pudełeczko przed siebie. Spojrzała podejrzanie na nie, a potem uniosła swoje zielonkawe tęczówki na mnie...

*Oczami Nath*
J: Co to? - zamrugałam kilka razy, w jego błękitnych oczach były iskierki pełne miłości.
N: Prezent. Otwórz. - nalegał i wcisnął mi go w dłonie. Otworzyłam i moim oczom ukazał sie wisiorek z dwoma serduszkami, jedno pełne, całe zapełnione srebrem... A drugie puste, wysadzane diamencikami dookoła... Spojrzałam na niego wyczekująco, chciałam wyjaśnień. Dlaczego taki?!
J: Serca? - zapytałam cicho.
N: Tak. Są jak nasze. - odparł z nieśmiałym uśmiechem.
J: Co masz na myśli?! - mój szept rozniósł sie po pomieszczeniu.
N: Spójrz, jedno jest jednolite, zupełnie jak moje. Pełne miłości do Ciebie... - jego oczy błysły, kolejne wyznanie miłości. - A drugie, to z diamencikami. To twoje serce, zupełna pustka, bez uczucia do mnie, ale za to piękne i szczere. I popatrz ile jest w nim miejsca na miłość do mnie... - jego głos, oczy, cały on sprawia, że chce codziennie rano wstawać i walczyć z całym światem. To nie tak, że go nie kocham, po prostu, to wszystko co przeżyliśmy razem napawa mnie strachem. Boje się, że w każdej chwili mogę go stracić... Postaram się okazać mu choć troche miłości. Tym bardziej teraz gdy okazał się być moją kotwicą, która trzyma mnie na tym świecie. Zdałam sobie sprawę, że cholernie mocno go kocham, ale jawne okazanie tego może nas zgubić, a na to pozwolić sobie nie mogę!
J: Dziękuje. - uśmiechnęłam sie i zamknęłam pudełeczko by już na tą ozdobę nie patrzeć. Było mi przykro, że on już wiele razy wyznał mi co czuje, a ja nie potrafię tego zrobić... Położyliśmy sie spać, długo myślałam o naszej całej dzisiejszej rozmowie, o całym tym dniu. Pierwszy raz w życiu ktoś uratował mi życie i ciesze sie, że to był właśnie Niall. Do tego ten chłopczyk z Irlandii. TO TEŻ ON! Chłopczyk który był mi najbliższy, okazał sie być mężczyzną, którego tak bardzo teraz kocham! I którego tak bardzo kochać nie mogę!
    Pojechałam z samego rana do restauracji. Musze wyrwać się choć na chwile z pałacu. Za dużo tam myśle... I trzeba sprawdzić jak Vik sobie radzi.
V: Nathalie?! Nie spodziewałem sie Ciebie. - powiedział udawanym, zaskoczonym głosem gdy weszłam do biura.

J: Ależ Ty jesteś zabawny... - uśmiechnęłam sie ironicznie. - Jak sytuacja? - wygoniłam go z mojego fotela i zajęłam miejsce przed komputerem. Pokaźna suma na koncie pokazywała, że całkiem nieźle... 
V: W porządku... Radze sobie, a jak Ty sie czujesz? Niall ochłonął? - uśmiechnął sie słabo.
J: Tak, w porządku jest. Dobra, do roboty panie kierowniku. - zaśmiałam sie. Vik mi zawtórował i wyszedł z pomieszczenia. Posprawdzałam wszystko i poszłam na kuchnie. Gotowałam zaledwie do 4pm, stwierdziłam że spędzę trochę czasu z Horanem. Tak na spokojnie... Aż sama nie spodziewałam się takiego kroku po sobie. Myśle, że czas najwyższy pokazać mu, choć w najmniejszym stopniu, że on też jest dla mnie ważny! 
W pałacu byłam już po 20 minutach, wykąpałam sie i poszukałam blondyna. Siedział w pokoju gier i wpatrywał sie w wielki ekran telewizora. - Cały dzień tu siedzisz? - lekko podskoczył na dźwięk mojego głosu.
N: Kurwa mać! Nathalie! - złapał sie za serce - Nie strasz mnie... - zaśmiałam sie cicho i usiadłam obok Niego.
J: Chcesz przegrać? - spojrzałam na jego rozbawiona minę.
N: Nie masz szans. Ja tu jestem mistrzem w te klocki! - poruszał zabawnie brwiami i podał mi drugiego pada. Nasza gra była zacięta, pierwsze okrążenia zwyciężałam, ale potem mnie wyprzedził i wygrał. - Wygrałem!! - prawie spadł ze szczęścia z kanapy.
J: Rewanż! - zarządziłam i włączyłam od nowa. Znów przegrałam i nie wiem czy to wynikało z jego doświadczenia czy dlatego że zaczynałam uzależniać sie od jego szczęścia i uśmiechu.
N: Mówiłem że jestem mistrzem. - szturchnął mnie łokciem kiedy po raz kolejny wygrał, dżojstik wypadł mi z rąk.
J: Kiedyś wygram. - zaśmiałam sie cicho.
N: Chodźmy jeść. - wstał i podał mi dłoń. Bez wahania złapałam za nią i w tym samym czasie przez moje plecy przeszły ciarki. Splótł nasze palce i zaprowadził do kuchni.
J: Naleśniki? - blondasek tylko na mnie spojrzał.
N: A chcesz coś innego?
J: Oczywiście, że nie. To twój specjał. Chyba zatrudnię Cie w Midnight Memories do smażenia naleśników. - zaśmiał sie. Zjedliśmy i usiedliśmy w salonie pogrążając sie w rozmowie. O czym?! O wszystkim po kolei, to było coś czego już od bardzo dawna nie robiłam, a potrzebowałam... 

N: Jest coś takiego, co jeszcze nikomu nie pokazałaś? 
...

__________________________
I jak?! xx Dacie rade 15 komów?! :* Na pewno!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!





Naat

Ps. Pamiętajcie o odpowiedzi na moje pytania przed rozdziałem :*