CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

poniedziałek, 16 marca 2015

24. How dare you?!

Hmm.. Co mam powiedzieć.. 
Zapraszam do 24, już rozdziału.. :*


Objaśnienie:
J: - ja (Nath),
V: - Vik,
C: - Carl,
B: - Bill,
Jhn: - John,
T1,T2- Typ1, Typ2

_________________

V: Jakoś na bal poszłaś! - przerwał mi, kolejnym głośnym stwierdzeniem.
J: Viktor! - powiedziałam wściekła przez zęby.
V: Czego?! - warknął.
V: Jesteś zwolniony!
- bez czekania na jego odpowiedz rozłączyłam sie. Muszę sie jakoś wyładować. Wyszłam szybko z biura i przypominając sobie gdzie znajduje sie tajemnicza winda, zjechałam nią prosto na strzelnice. Zabrałam karabin, przyczepilam Viktora zdjecie do kartonowej postaci i władowałam w Niego kilka magazynków. Byłam wściekła, jak śmiał podnosić na mnie głos!? I to jeszcze w taki sposób! Przecież to nie moja wina, że Horan sie przyczepił! Po kilku godzinach na strzelnicy, wykąpałam sie i poszłam spać. Skoro Viktor jest zwolniony muszę wrócić do lokalu...
Z samego rana pojechałam do restauracji, od razu zabrałam sie za przygotowania do całego dnia, z czasem zaczęli przychodzić moi kucharze.
J: Carl, podejdź tu. - zawołałam jednego z pracowników.
C: T-tak? - za jąkał sie, dlaczego oni sie mnie tak boją?!
J: Od dzisiaj będziesz miał podobne obowiązki do Viktora. - powiedziałam stanowczo i widziałam jak chłopak pobladł.
C: Ale, jak to?! - był zaskoczony
J: Awansujesz? Coś nie pasuje?! - spojrzałam na niego.
C: Nie, nie - chłopak zaprzeczył od razu i wrócił do pracy. Będzie ciężko i na pewno nie tak samo jak z Vikim, ale dam rade. Nie jest mi on do niczego potrzebny... Dzień sie rozkręcał, klientów przybywało, Carl słabo sobie radził, ale postanowiłam być dla niego dzisiaj łaskawa. Moje zamówienia były jak z marzeń, ale nie mogłam tylko zajmować sie dzisiaj daniami, musiałam ogarnąć zamówienia produktów, i inne takie sprawy. Usiadłam w biurze i ogarniałam to, aż usłyszałam pukanie. - Przepraszam panno Horan, ale ktoś chce sie z Panią widzieć. - wszedł przestraszony Carl.
J: Dobrze zaraz przyjdę. - wyszedł, a ja zaczynałam żałować że zwolniłam tego idiotę. - Czego tu chcesz?! - warknęłam gdy zobaczyłam chłopaka.
V: Pogadać... - powiedział skruszony.

J: No proszę! Szybko wróciłeś. - zakpiłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
V: Oboje dobrze wiemy, że żyć bez siebie nie możemy. - powiedział pewny swoich słów.
J: Czyżby?! - spytałam i poszłam do swojego biura, wiedziałam, że pójdzie za mną i tak też zrobił.

V: Tak, widziałem jaki on jest przestraszony, nie potrafi z Tobą normalnie rozmawiać...
J: Nie rozśmieszaj mnie, nie jesteś niezastąpiony! - zaśmiałam sie ironicznie. - Ale w takim razie do czego Ty potrzebujesz mnie?!
V: Nie udawaj, jesteś moim źródłem utrzymania. - rozsiadł sie na kanapie przy ścianie.
J: A czy Ty kogoś innego oprócz mnie masz?! Nie zapominaj, że dzięki mnie żyjesz! -

Vik..
krzyknęłam, siadając w swoim fotelu.
V: Czasami żałuje! - warknął.
J: Że co, kurwa?! Przemyśl wszystko i wtedy wróć. Ciesz się, że daję Ci kolejną szanse... Następnym razem bedziesz gryzł piach! - zagroziłam, chłopak wstał z miejsca.
V: Nath...
J: Nigdy więcej tak do mnie nie mów! - przerwałam mu.
V: Nathalie. Przepraszam... Poniosło mnie.
J: Niech Cie poniesie za drzwi! - znów mu przerwałam i wskazałam na wyjście.
V: Ale Nath.. - zaczął, ale wyjęłam z szuflady broń i położyłam ją na biurku.
J: Nie chcesz bym jej użyła! - powiedziałam głośniej - Wynocha! - chłopak bez słowa wyszedł z mojego gabinetu. Byłam wściekła i jakby ktoś sie teraz napatoczył, to chyba bym zastrzeliła! 
Wiedziałam, że już dzisiaj nie będę mogła skupić sie na pracy, weszłam do kuchni i odnalazłam Carla. - Zamknij restauracje o 10pm..
C: Oczywiście.. - odpowiedział z wymuszonym uśmiechem
J: Nie zawiedź mnie, to może być twój szczęśliwy dzień. - powiedziałam na odchodne i skierowałam sie do auta. Szukałam kluczyków w torbie kiedy poczułam, że ktoś mnie obserwuje, automatycznie zaczęłam sie rozglądać.
N: Nathalie.. - pomachał do mnie Niall i zaczął do mnie podchodzić, no gdzie są te kluczyki?! Znalazłam je i wsiadłam do auta. - Poczekaj! - krzyknął i przyspieszył kroku. Nie słuchałam go, odpaliłam samochód i z piskiem opon odjechałam. Nie miałam ochoty na rozmowę z blondynem, nie po kłótni z Vikim. To mogło by sie źle skończyć.. Ledwo dojechałam do pałacu i mój telefon dał o sobie znać, dzwonił Bill do niejakiego Johna.
B: Przyłączysz sie do mnie? - zapytał swoim gangsterskim głosem.
Jhn: Za ile?! - miałam ochotę parsknąć śmiechem.. Im to tylko hajs w głowie.
B: Cena nie gra roli.. Chodzi o Horana.. - o nie! Przed chwilą zostawiłam go pod restauracją!

Jhn: On czy ona?! - już sie chyba domyślam z kim Bill rozmawia.
B: On. - powiedział krótko
Jhn: I mścisz sie na niej.. Obserwowałem ich ostatnio.. - przyznał, czyli to ten z balu.
B: Więc do roboty.. Rozliczymy sie po akcji... - rozłączyli sie, a ja już pakowałam broń w każde możliwe miejsce przy ciele. Dowiedziałam sie że John ma swój bar w Londynie. To będzie prosta akcja. Na wszelki wypadek założyłam pod bluzę kamizelkę kuloodporną i z torbą zapakowaną artylerią, wsiadłam do samochodu. GPS poprowadził mnie do baru i bez żadnych tłumaczeń weszłam tyłem do lokalu.
T1: Tu nie można! - krzyknął do mnie jakiś typ, nie miałam ochoty na przepychanki. Wyjęłam broń i strzeliłam mu prosto w serce. Szłam dalej nie odwracając sie.
T2: Co tu sie dzieje?! - ten był kolejnym poczęstowanym moją amunicją. Dotarłam do drzwi z napisem 'JOHN'...
...

__________________________

Hmm?! Może MINIMUM 8 komów?! To tak, na tyle liczę.. !!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!




Naat

12 komentarzy:

  1. No no :D Naat muszę Ci przyznać, że z każdym rozdziałem jeszcze bardziej mnie rozkręcasz do tego, że chcę kolejny rozdział. Dziękuje Ci za to ;* Rozdział jest po prostu MEGA, tak jak każdy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow coraz bardziej mi się podoba . Wszystko jest Genialne .

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego?!?!?!
    Dlaczego musisz kończyć w takich momentach ?!?!?!?!
    Akcja coraz bardziej się rozkręca
    Dalej mam nadzieję że Nath pogodzi się z Vikiem
    A wracając rozdział GENIALNY !!!!!!
    Jest niesamowicie ciekawy i nie mogę się doczekać następnego
    Życzę weny weny i jeszcze raz weny !!!
    <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam z niecierpliwością na next *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział *-*
    +Zostałaś nominowana do Libster Awards :)
    http://no-control-harry-styles-ff.blogspot.com/2015/03/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak najbardziej na plusie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu? Czemu kończysz a rtakich momentach? Jesteś jak Malanowski & Partnerzy... Rozdział super bomba zajebingo genialny

    OdpowiedzUsuń