Najpierw chce powiedzieć: WIELKIE DZIĘKI!!!! :* :*
Blog ma dopiero półtora miesiąca a już jest tyle wyświetleń :* <3 :D
Niech Hazzuś czuwa nad moim dzieckiem <3 :D
A teraz rozdział!! Będzie trochę inny :) Może bardziej weselszy, a mniej kryminalny :)
______________________
Tu jak zwykle było pięknie, te wszystkie światła, gorący klimat, a do tego nie muszę sie uganiać za Sokołami. Wszystko czego teraz mi trzeba.. Pojechałam do swojego domu. Dawno tu nie byłam, pościągałam białe szmaty z mebli, rozpakowałam swoje rzeczy, zaplanowałam wyjście na zakupy. Przed wyjściem odpaliłam jeszcze komputer i upewniłam sie czy Bill ciągle jest w tej Rosji. Swoją drogą zastanawiające jest to co on może tam robić!?
Pierwszy dzień w Miami, relaks, i jeszcze raz relaks. Pływanie w basenie, opalanie sie, nie musiałam sie niczym martwić. Na drugi dzień zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu pokazał mi sie Vik.
J: Hej! - odebrałam ze szczęściem w głosie.
V: O przepraszam, chyba pomyliłem numery... - powiedział zdziwiony i rozłączył sie. Byłam zdziwiona, po chwili znów zadzwonił.
J: No hej!
V: Nath? To na pewno ty?! - pytał zaskoczony.
J: Tak i nie rozumiem dlaczego sie rozłączyłeś! - powiedziałam z rozbawieniem.
V: Wiesz, nigdy nie odbierasz z taką radością ode mnie telefonu, więc mogłem podejrzewać że pomyliłem numer. - miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
J: Czyli od Ciebie mam odbierać tylko ze złością? - zapytałam znacząco.
V: Nie, nie... - zaprzeczył szybko - ...Ty naprawdę poleciałaś do Miami? Czy mi sie śniło?
J: Naprawdę. - uśmiechnęłam sie - Mówiłam Ci że muszę odpocząć... - rozsiadłam sie na leżaku nad basenem i popijałam słodkiego drinka.
V: Dobrze, że tyle mi płacisz za to wszystko, inaczej by mi sie nie opłacało.
J: Dobra dobra, nie przeginaj. - ostrzegłam go. - Nie wiem kiedy dokładnie wrócę, ale zajmij sie wszystkim...
Dom Nath w Miami :) |
V: Tak jest! - rozłączyłam sie i dalej relaksowałam sie słoneczkiem. Leżakowałam tak kilka godzin i stwierdziłam, że pójdę połazić po mieście...
Do domu wróciłam pod wieczór, kupiłam sobie mnóstwo rzeczy. Dawno nie byłam taka zadowolona... Czasami w takich chwilach chciałabym mieć jakąś przyjaciółkę, ale zaraz potem przypominam sobie, że jej życie byłoby koszmarne. Zabrałam sie za robienie kolacji, muzyka cicho grała, a ja tanecznymi ruchami poruszałam sie po kuchni. Już zapomniałam jak to sie żyje beż żadnych stresów, czy obawy o swoje i innych życie. Gdy kończyłam swój posiłek usłyszałam dzwonek do drzwi, nie spodziewałam sie nikogo, moje serce zabiło szybciej. A jeśli jakiś Sokół mnie znalazł?! Albo skorzystali z mojej nieobecności i wykończyli Nialla i teraz polują na mnie?! Wzięłam największy nóż i poszłam otworzyć, schowałam ostrze za sobą i ostrożnie otworzyłam. Z jednej strony odetchnęłam widząc mojego gościa.
J: Nie sądziłam, że tak szybko dowiesz sie gdzie jestem... - teraz serce waliło mi z podekscytownia.
N: A jednak. - wyszczerzył sie. Wpuściłam go do środka i starałam sie by nie zauważył noża za moimi plecami. - To będą twoje najlepsze wakacje w życiu! - zapewnił i podszedł do mnie by mnie przytulic.
J: Zobaczymy. - opuściłam ostrze by sie nie skaleczył. Odsunął sie i ze zdziwieniem spojrzał na moją dłoń. - Robię kolacje. - wyjaśniłam i wzruszyłam ramionami.
N: Świetnie! Jestem głodny jak wilk... - wszedł głębiej do domu i cały czas na jego twarzy był wielki uśmiech. Aż sama zaczęłam sie szczerzyć jak głupia.
J: Gdzie sie zatrzymałeś? - zapytałam z ciekawości i nałożyłam nam kolacje.
N: W hotelu, blisko plaży. - wyjaśnił i zaczął zajadać. - Ymmm, ale to dobrze... - mruczał jak jakiś kot - To na co masz ochotę? - spojrzał na mnie, musiałam sie mocno powstrzymywać by nie palnąć żadnej głupoty.
J: Zaskocz mnie... - uśmiechnęłam sie cwaniacko i wepchnęłam sobie do buzi jedzenie. Horan nie odezwał sie już podczas kolacji, wydaje mi sie że intensywnie myślał.
N: Możesz mi obiecać, że to co będzie sie działo podczas tych wakacji zostanie z nami już na zawsze? - zapytał z nadzieją gdy skończyliśmy jeść.
J: Nie mogę Niall... W Londynie wszystko wróci do swojej pojebanej normy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Nie chce o tym myśleć. - uśmiechnęłam sie słabo i usiadłam na kanapie.
N: Masz racje. - uklęknął przede mną i złapał moje dłonie. Patrzał mi cały czas w oczy, było tam tyle pozytywnych uczuć. - Nie myślmy o tym co będzie, żyjmy chwilą... - podniósł sie, zmuszając i mnie do tego. - Idziemy na spacer. - bardziej stwierdził niż zaproponował i pociągnął mnie do wyjścia. Nawet nie zdążyłam wziąć ze sobą bluzy czy telefonu. Chwile później znaleźliśmy sie na plaży, było ciemno, a gwiazdy świeciły dzisiaj nienaturalnie mocno. Blondyn nie puścił mojej dłoni, złączył nasze palce i cały czas sie uśmiechał. Co chwile czułam przyjemne dreszcze wzdłóż ciała. Jego dotyk jest elekrtyzujący... Opowiadał mi o wszystkim z takim zapałem i pasją, jakby nic innego nie miało dla niego znaczenia. Otworzył sie przede mną! Śmiałam sie co chwile, zapomniałam o wszystkich złościach, niebezpieczeństwach i walkach. Było tak jak od zawsze powinno być! Beztrosko i z osobą która potrafi wywołać u mnie tak szybkie bicie serca. Nawet kiedyś przy Tommim się tak nie czułam, a przecież do tej pory myślałam o nim jak o miłości swojego życia...
Niall jest inny, on ignoruje wszystkie moje zasady. Z jednej strony jest to najlepsze co może być, ale z drugiej to niebezpieczne. Burzy wszystko co budowałam przed ostatnie kilka lat życia. - Nie jest ci zimno? - zapytał gdy siedzieliśmy na piasku i wpatrywaliśmy sie w spokojne morze.
J: Niee... - przeciągnęłam i w tym samym momencie poczułam jak obejmuje mnie ramieniem, zaczął dotykać mojej reki.
N: Jak to nie! Jesteś lodowata... - przeraził sie
J: Nic nowego...
...
__________________
I co sądzicie?! Spodziewaliście sie takiej dobroci, radości ze strony Nath!?
Ja mysle, ze 10 komów dacie rade dobić!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!
Naat
J: Niee... - przeciągnęłam i w tym samym momencie poczułam jak obejmuje mnie ramieniem, zaczął dotykać mojej reki.
N: Jak to nie! Jesteś lodowata... - przeraził sie
J: Nic nowego...
...
__________________
I co sądzicie?! Spodziewaliście sie takiej dobroci, radości ze strony Nath!?
Ja mysle, ze 10 komów dacie rade dobić!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!
Naat