CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

środa, 24 czerwca 2015

78. What happened?! (Vas Heppening? ^^)

Witam!! <3
          Najpierw co muszę wam powiedzieć to, to że na blogu: 'Róże pachnące miłością' są już BOHATEROWIE!!! No moje kochane czytelniczki.. Będziecie wierne mi i tam? :* Niemniej jednak, jesteście wspaniali!! Wszyscy!! <3
          Wiecie co.. Mam takie jedno małe marzenie.. Żeby kiedyś, ktoś z własnej nieprzymuszonej woli założył o mnie stronkę :D Wiem, głupie..! -,-
Nie przeciągam.. :*

Objaśnienie:
J: - ja (Niall)
N: - Nathalie,
D: - doktor,
K: - komputer,

_______________________

Na miejscu znalazłem tylko Nathalie i pewnie jakiegoś chłopaka. Dziewczyna ledwo co stała na nogach, a szatyn leżał w kałuży krwi. Podszedłem ostrożnie do Niego, by sprawdzić czy nie żyje. Kucnąłem przy nim i miałem racje, był już martwy. Nathalie jest niezłą zawodniczką. Kątem oka zauważyłem jak dziewczyna upada na ziemie. Szybko zerwałem sie na nogi i podbiegłem do niej. Podniosłem delikatnie jej głowę.
J: Nathalie co ci jest? 
- zapytałem przestraszony. Brunetka nic nie odpowiedziała, zauważyłem że trzyma rękę na brzuchu. Przyjrzałem sie i spostrzeglem że spod jej palców wypływa krew, a koszulka wsiąka ją jak gąbka. - Wytrzymaj! - wziąłem ją ostrożnie na ręce i zacząłem jak najszybciej iść do samochodu. Dziewczyna wtuliła sie we mnie i ciężko oddychała.

N: Zabierz mnie do domu. - wymruczała. Położyłem ją na tylnym siedzeniu i z jeszcze większą prędkością wracałem do pałacu. Zeskanowałem swój palec.
K: Witam panie Horan. - usłyszałem głos komputera i brama zaczęła sie otwierać. Byłem szczęśliwy że Nath mi zaufała i wprowadziła moje dane do systemu. Jednak nie to jest teraz najważniejsze, tylko to że ona pomału mi tu umiera. Zaniosłem ją do specjalnego pokoju w którym było najsterylniej. Położyłem ją na łóżku i zadzwoniłem do jej doktora.
J: Nathalie została postrzelona. - powiedziałem gdy tylko odebrał.
D: Gdzie?
J: W brzuch..
D: Kurwa, to niedobrze... - pierwszy raz słyszałem go tak wystraszonego - Przywieź ją jak najszybciej do mnie i uciskaj rane. - wykonałem jego polecenie, rozłączyłem się i znalazłem jakieś gazy. Znów wziąłem ją ostrożnie na ręce. Brunetka sykla z bólu.
J: Przepraszam. - wyszeptałem i starając się być jeszcze ostrożniejszym włożyłem ją z powrotem do auta. Byłem niesamowicie przerażony, zwykle z takich akcji wraca cało. Ona robi to wszystko by mnie chronić, więc teraz ja zrobie wszystko, żeby uratować ją. 
O ile sobie przypominam jest Sokołem, a oni atakują z ukrycia, taki snajper. Nie wiem czemu stała z wrogiem twarzą w twarz.. Doktor w swoim ośrodku zabrał ją na sale gdzie nie mogłem wejść. Byłem spanikowany, nie mogłem usiedzieć na miejscu. Czekałem na mężczyznę kilka godzin, a na dworze zaczynało świtać.
D: Najlepiej będzie jak ona zostanie tu dzisiaj. - powiedział gdy wyszedł z pomieszczenia.
J: To nie jest dobry pomysł. - zaprzeczyłem grzecznie.
D: Nathalie musi odpocząć, spokojnie znam ją i już nie raz ratowałem jej życie. Zostanie tu do jutra, bo pewnie dopiero jutro powinna sie obudzi. Przeszła bardzo wiele, to była poważna rana z poważnymi konsekwencjami. - wyjaśnił.
J: Jak to?! - zdziwiłem sie, chociaż nie powinienem.
D: Sama musi Ci to powiedzieć. - stwierdził.
J: Zostaje przy niej! - zarządziłem.
D: Nie pomyślałbym że ją tu zostawisz. - uśmiechnął sie słabo i wyszedł. Usiadłem przy jej łóżku i trzymałem delikatnie za rękę. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie udało sie jej uratować. Jest dla mnie bardzo ważna i nie wyobrażam sobie już życia bez niej. Poświęca sie by nic mi sie nie stało! Do tej pory nie znam powodu dlaczego to robi. I jak chce z nią o tym porozmawiać, to wychodzi z pokoju. Nie odpuszczę tak łatwo i w końcu sie dowiem.. Cały dzień trzymałem ją za rękę, potem całą noc przespałem przy niej, dopiero na drugi dzień poczułem jak rusza dłonią..,
J: Leż spokojnie, nie ruszaj sie... - szepnąłem.
D: Obudziła sie? - wszedł, nawet nie wiem kiedy.
J: Tak.. - spojrzałem na niego.
N: Gdzie ja jestem? Co z... 
D: Postrzelili Cie w brzuch, pamietasz? - patrzał na nią jakoś inaczej. Miałem wrażenie, że tylko ja nie wiem o co chodzi. Nathalie rozejrzała sie po pomieszczeniu i od razu podniosła się do pozycji siedzącej.
D: Chyba zdajesz sobie sprawę co taki postrzał w brzuch spowodował. Bardzo mi przykro... - powiedział do niej znacząco. Brunetka nawet nie skomentowała, czyli jednak coś przede mną ukrywa.
N: Wracamy do domu Niall - postanowiła i zaczęła wstawać, krzywiąc sie z bólu.
D: Masz.. - podał jej leki, pewnie uśmierzające ból - Odpocznij. - poprosił, Nathalie jednak na nic mu nie odpowiadała. Wyszła, a ja nie sprzeciwiałem sie, tylko pomogłem jej wsiąść do auta i odjechałem. W głowie cały czas składałem sobie naszą rozmowę. Czuje że i tak zakończy sie kłótnią, ale muszę wiedzieć. Podjechaliśmy pod bramę, zeskanowałem palca i wjechałem na podwórze.. Dziewczyna milczała, bez słowa weszła do pałacu i skierowała sie zapewne do sypialni. Zostawiłem kluczyki na komodzie, wziąłem z kuchni wodę i poszedłem do niej. Słyszałem jak szlocha, co?! 

http://38.media.tumblr.com/dfdca0be5c8880e0c842042e2ceceb47/tumblr_njh45e2NS01u9esl5o1_500.gif  J: Nath? - położyłem sie za jej plecami i przytuliłem ją delikatnie tak by nie uciskać jej brzucha. - Powiesz mi o czym mówił ten doktor? - spytałem cicho.
N: Jeśli ci powiem będziesz na mnie wściekły.. Znienawidzisz mnie. - wypłakała i odwróciła sie ostrożnie do mnie. Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie. - Przestaniesz mnie kochać Niall... - to naprawdę musi być coś strasznego, ale nie zostawię jej.
J: Chce wiedzieć. Choćby nie wiem jak straszna byłaby ta wiadomość, nie zostawie Cię. - brunetka nie patrzała w moje oczy.
N: Daj mi trochę czasu... Musze sie z tym oswoić... - przybliżyła sie do mnie wtulając sie jeszcze bardziej. Nie wiedziałem co mam myśleć, co sie stało i czemu ona tak to przeżywa? Bałem sie, bałem sie że coś z jej zdrowiem jest nie tak, że moge ją stracić.
J: Boli Cie? - spytałem po jakimś czasie, gdy jej szloch ustawał.
N: Tylko trochę. - szepnęła.
J: Chcesz leki? - nie odpowiedziała, tylko uniosła sie lekko. Podałem jej szklankę z wodą i dwie pastylki. Łyknęła je i z powrotem ułożyła sie na łóżku, starając sie nie zginać rany. Wiem, że cierpi, ale mam wrażenie, że ten fizyczny ból nie jest tak duży jak to co siedzi w jej głowie.
N: Zrobisz coś dla mnie? - zapytała cicho.
J: Wszystko. - odpowiedziałem niemal od razu.
N: Pójdziesz spać dzisiaj do siebie? Chce zostać sama. - znów głos jej sie załamywał. Takiej prośby sie nie spodziewałem.
J: Zrobie to, ale jakbyś czegoś potrzebowała wiesz gdzie jestem. - podniosłem sie z miejsca.
N: Niall!?

...

________________
I jak?! Podoba sie?! Myślicie że szybko Nathalie powie Niallowi prawde?!
Ja myślę że będziecie wiedzieć po 12 komach!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
PS. Pamiętajcie o Anielskim FF :D <3



Naat

16 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcie i moje zdjęcie Niall'a! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jak zawsze dawaj szybko nexta!!!♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wiem jak ty to robisz, że to jest takie świetne *,* Czytam twojego bloga od początku założenia i to tak wciąga, że mogłabym to czytać w kółko <3
    Co do rozdział to jest super - świetnie piszesz ^^ ~ Gaabi ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebista część :* czekam na kolejną ♥
    ~ Joanna.

    OdpowiedzUsuń
  5. niech powie prawde <3 kocham to

    OdpowiedzUsuń
  6. super i niech dziecko przeżyje ej

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowite /Ola

    OdpowiedzUsuń
  8. Oby powiedziała mu prawdę i wyznała co do niego czuje... *-* ;* :) /Weraa.xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Supeer *,* Szybko next / Alicee ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cuuuuudo ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Awww świetny *o* Dawaj szybko kolejny ♡

    OdpowiedzUsuń