CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

sobota, 16 maja 2015

57. Do you know what is good for him?!!

Hej!!
Macie już 57 rozdział!!
Kocham was za to że to czytacie!!!!!!!!!!!!!!!!


Objaśnienie: 
J: - ja ( najpierw Nath, potem Liam, a potem znów Nathalie :D)
V: - Vik,
Lou: - Louis, 
Li: Liam,
H: - Harry,
Z: - Zayn,
N: Niall,

___________________________

V: A przez jaki czas będziemy im pomagać? - wstał z mojego miejsca.
J: Myślę, że góra 6 miesięcy... Muszą wyrobić sie w czasie, ale jeśli ta kobieta wzięła sobie moje słowa na poważnie, to spokoojnie zdążą... A teraz do roboty! - wygoniłam do i mogłam zobaczyć kto dzwonił. To Louis..?!
J: Co chciałeś? - zapytałam od razy gdy odebrał.
Lou: Chcieliśmy spędzić trochę czasu z Niallem, ale - zaciął się - Ale ty jesteś przeszkodą. - słyszałam po głosie, że jest zły.
J: Nie rozśmieszaj mnie! Ja przeszkodą?! Gdybyście wtedy wyjechali nie było by tak! - zdenerwowałam się
Lou: Wiesz jaki on jest uparty?! Nie chciał słuchać o przeprowadzkach na drugi koniec świata! - warknął.
J: Dla Niego będzie lepiej jak zostanie w pałacu. - starałam sie przymać swoje nerwy na wodzy.
Lou: Lepiej dla Niego!? - powiedział przez zęby - Czy może dla Ciebie?! Skąd wiesz co dla Niego jest lepsze?!! - zakpił
J: Nosz kurwa., nie wierze!! To JA narażam życie i chronię jego tyłek. - nie wytrzymałam - Wy jakoś sie do tego nie garniecie!! - krzyknęłam - Więc, kurwa, nie mów mi, że nie wiem co jest dla Niego dobre, a co nie!! - wkurzył mnie, bardzo mocno.
Li: Daj mi ten telefon.. - słyszałam w oddali głos Payne'a. - Nathalie? Proszę Cie, nie denerwuj sie na Louisa... - mówił łagodnie.
J: Łatwo Ci powiedzieć! - warknęłam
Li: Chcieliśmy spędzić trochę czasu razem, tęsknimy za nim. Całe życie byliśmy razem, a odkąd on mieszka u Ciebie nie mamy z nim żadnego kontaktu. - mówił spokojnie, co spowodowało że i ja sie trochę uspokoiłam.
J: Wybacz, ale z tego co wiem, to rozmawia często z tomlinsonem przez telefon... - zauważyłam
Li: Tak, to prawda. - przyznał - Ale przez telefon to nie to samo... 
J: Nie mogłeś Ty zadzwonić?! Przez Tomlinsona tylko sie wkurwiłam... - oparłam sie o fotel. Słyszałam jak chłopak zachichotał.
Li: Zgadzasz się? - zapytał z nadzieją.
J: Musze sprawdzić pewne rzeczy i wtedy dam Ci znać... 
Li: Nie masz mojego numeru.
J: Nie martw się... Już dawno go mam. - rozłączyłam sie.

*Oczami Liama*
Ja: Jak to go masz? - zdziwiłem się, ale pytałem już głuchego telefonu. Panna Horan rozłączyła się, wróciłem do chłopaków i oddałem telefon przyjacielowi.
H: I co? - zapytał od razu
J: Powiedziała że sprawdzi jakieś rzeczy i da mi znać. - usiadłem na swoim poprzednim miejscu.
Lou: Co za kobieta! - warknął - Ona myśli, że wie co dla Niego najlepsze! Jakoś jak chciała żeby zniknął z jej życia to zadzwoniła do mnie! Myśli o Niallu?! - prychnął - Chyba raczej tylko o sobie!! - nakręcał sie.
H: Uspokój sie! - warknął na Niego Loczek.
Z: Nie wydaje mi sie, że tak jest... - zamyślił się - Może wcześniej tak było, ale pomyśl... - Louis spojrzał na Zayna - Ile razy my zrobiliśmy coś żeby go ochronić?! A ile ona już...
Lou: Ale to nie o to chodzi! - powiedział ciszej niż poprzednio.
J: A o co? - zaciekawiłem sie
Lou: Nathalie ustawia każdego po kątach, to mnie wkurwia. Ona myśli że wszystko jej wolno... - znów się zezłościł. - To prawda, może i wyciągnęła mnie z więzienia, ale to przez nią tam trafiłem!
H: Z tego co pamiętam, mówiłeś że Cie ostrzegała i wyganiała stamtąd... - przypomniał.
J: Tak, ja też coś takiego pamiętam.
Lou: Dobra... Nie chce sie z Wami o nią kłócić. Ważny jest Niall, jesteśmy jego przyjaciółmi, musimy mu pokazać że na nas też może liczyć. Nie tylko na pannę wściekłości. - wyszedł z salony. Nie wiedziałem już jak mam z nim rozmawiać. Dzięki Nathalie oni mogą żyć swoim życiem. Niall to nasz brat, a my słabo to okazujemy!
Z: To jak myślicie? Zgodzi sie? - spojrzałem na Malika, nie miałam pojęcia.
H: Myślę, że tak... Panna Horan udowodniła już wiele razy, że zależy jej na szczęściu Nialla. Więc podejrzewam, że przywiezie nam go jeszcze dzisiaj. - powiedział pewny swoich słów. I oby miał racje...

*Oczami Nathalie*
Przez tego stukniętego Louisa, chodziłam nabuzowana cały dzień. Na szczęście nikt nie wchodził mi w drogę. Vik pomyślnie załatwił sprawę z sierocińcem i wieczorem wraciłam do domu. Moja postrzelona noga bolała coraz bardziej, ale nie chciałam brać już leków... 
Poszłam prosto do swojej sypialni, zabrałam krótkie spodenki i poszłam do łazienki, ostrożnie zmieniłam opatrunek i założyłam szorty. W samym staniku stanęłam przed szafą w sypialni i zastanawiałam sie nad górną garderobą, kiedy otworzyły sie drzwi.
N: Nathalie?! - usłyszałam jego głos. Nie odwróciłam sie, zabrałam pierwszą lepszą rzecz z szafy i założyłam na swoje nagie ciało.
J: Tak? - odwróciłam sie, uważając na nogę.
N: Co Ci sie stało? - zapytał patrząc na moja zabandażowaną nogę. Cholera!!!
J: Mały wypadek w pracy. - powiedziałam wymijająco.
N: Wszystko dobrze? - wskazał na rane - Może trzeba zawieźć Cię do lekarza? - podszedł do mnie i schylił się by obejrzeć udo. Automatycznie się cofnęłam.
J: Panuje nad sytuacją... - Niall tylko westchnął
N: Chciałem tylko zapytać czy ze mną zjesz? - uśmiechnął sie uroczo i cała dzisiejsza złość zniknęła. On jest moim osobistym szczęściem! Co prawda ukrytym, ale jest!
J: Pozwól mi tylko sie ubrać. - chłopak skinął głową i zostawił mnie samą. Zdjęłam bluzę i założyłam jakiś t-shirt. Zanim jednak poszłam do kuchni, musiałam sprawdzić czy Bill nikogo na Niego nie wysłał. Szybko wpisałam to co potrzebne i szpiegowałam mafioza. Ciągle Sokoły go szukają i może to  dobry pomysł pokazać się z nim na mieście, było by łatwiej. Oddam go zespołowi, rozówie sie poważnie z Tomlinsonem i pójdę zabijać. To dobre rozwiązanie... 
Zamknęłam komputer i tajemnym przejściem przeszłam do kuchni. Niall akurat nakładał na naleśniki, pysznie wyglądające, nadzienia.
N: Smacznego. - postawił przede mną talerz z pokaźnie wielką porcją. Na pewno tyle nie zjem.
J: Dzięki. - uśmiechnęłam sie słabo i zabrałam sie za jedzenie. - Potrafisz coś jeszcze gotować, piec, smażyć, oprócz naleśników? - zapytałam po jakimś czasie. Blondyn spojrzał na mnie jakby myślał nad odpowiedzią.
N: Nie. Chyba nie, ale naleśniki wychodzą mi najlepiej. - uśmiechnął sie nieśmiało. - Pewnie nie tak dobre jak Twoje, w końcu jesteś szefem kuchnie, ale...
J: Żartujesz sobie?! - przerwałam mu - Nawet ja takich nie potrafię... - uśmiechnęłam sie do niego odważniej.
N: No wiesz. Lata praktyki. - zaśmiał sie, co i ja zrobiłam. 
J: Za każdym razem gdy je jem, mam wrażenie, że już kiedyś poznałam ten smak... - powiedziałam zamyślona. 
N: Cóż, nie wiem skąd... Tego przepisu nauczyła mnie babcia... - uśmiechnął się ładnie. 
Zjedliśmy do końca w dobrych humorach.
J: Niall spakuj się na weekend, weź wszystko co potrzebne i jedziemy. - powiedziałam rozkazująco, gdy posprzątaliśmy kuchnie. Na zegarku było już po 5pm, a ja jeszcze muszę kogoś 
zamordować.
N: Co?!
...
______________________
A teraz czas na was..Wy napiszcie co myślicie!!!!!!!!!!!!!!
Może by tak 10 komów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

10 komentarzy:

  1. JAK zwykle zajebisty *.* Pierwsza ...... <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za Louis no bo ona Wyciąga go z wiezienia i pomaga jego przyjacielowi a on co !!?! No ale ten rozdział jest mega fajny :) czekam na nexta <3 Jula

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego to się po Lou nie spodziewałam.... wkurwił Nath i jąobrażał a ona tyle dla niego zrobiła.....dobra czekam na nn ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku! Niall jaki przestraszony... Cudowny rozdział... Ostatnio przeczytałam to jeszcze raz i uznalam, ze całe ff jest cholernie cudowne... :D czekam na kolejny... :D <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny !!! ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kocham i jeszcze raz kocham ��

    OdpowiedzUsuń
  8. No superaśny ;) czekam nn i życze weny /N

    OdpowiedzUsuń