CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

piątek, 1 maja 2015

45. Special supper, what the..!?

Hej :*
Powiedzcie teraz szczerze, podoba wam sie FF?!

Objaśnienie:
J: - ja (Nath),
V: - Viktor,
K1,K2: - kucharz 1, kucharz 2
R: - Roy,
C: - Carl,
H: - Harry.

__________________________________


http://33.media.tumblr.com/tumblr_lxrkowhBHF1qf7jgro1_500.gif
Viktor!
 
J: To jest Twoja nowa umowa. Mam nadzieje, że wszystko Ci odpowiada. - podałam mu teczkę z dokumentem. Chłopak wziął ją i zaczął przeglądać papiery, Ja tymczasem udostępniłam mu wszystkie potrzebne wejścia do systemu. Sam teraz będzie rządził, a ja będę gościnnie tu pracować. - Jeżeli sie spiszesz i restauracja nie pójdzie na dno to będziesz ustawiony do końca życia. - spojrzałam na niego, dalej przeglądał umowę.
V: Zwariowałaś?!!
J: Co?
V: Stać Cie na to bym był kierownikiem? - zapytał zaskoczony.
J: Nie jesteś zadowolony, dodałam tylko kilka tysięcy do poprzedniego wynagrodzenia... - wzruszyłam ramionami. Ma całkiem niezłą wypłatę! - Mogę zmienić...
V: Nie, nie trzeba. Jestem bardzo zadowolony... Uwielbiam Cie. - powiedział z wielkim uśmiechem.

J: No wiadomo. - zaśmiałam sie. - Nie zrujnuj mojej restauracji! - powiedziałam groźnie. - Masz dostęp do systemu, wystarczy że podpiszesz i przejmujesz dowodzenie. Mój księgowy wie, że dałam ci to stanowisko i będzie cie informował o tym o czym musi. Nie masz pełnej władzy, lokal dalej jest mój i o najważniejszych sprawach ja decyduje.
V: Rozumiem... - wtrącił
J: Dalej będę tu rządzić, ale zrobiłam Cie kierownikiem by inni nie czepiali sie, że rządzi nimi kelner. Nie zapominaj też że dalej nim jesteś. - puściłam do niego oczyko i wstałam od biurka. - A i nie rozsiadaj sie za bardzo w moim fotelu... - uśmiechnęłam sie do niego i ubrałam fartuch.
V: Tak jest! - zaśmiał sie
J: Przeczytaj ją uważnie w domu i jutro podpiszemy. - wyszliśmy z gabinetu. Na kuchni był spokój i porządek, dania wychodziły na sale... Aż byłam zaskoczona. - O czymś nie wiem.. ? - spojrzałam na kucharzy, gdy ustawili się przede mną.
K1: Chcieliśmy przeprosić...
K2: To sie więcej nie powtórzy. - dopowiadali jeden po drugim.
R: A ja dalej bym chciał sie z Tobą umówić. - pokazał sie Roy.
J: Nie przeginaj, dziadziusiu... - zaśmiałam się i zajęłam sie gotowaniem. Z czasem gości przybywało, zamówień było coraz więcej, a kolejka do restauracji była coraz dłuższa. Chyba dzień sie przeciągnie...
C: Panno Horan, pamięta pani o wygranej kolacji dzisiaj? - podszedł do mnie Carl, nie miałam zielonego pojęcia o czym on mówi.
J: Tak, oczywiście. - spojrzałam na Vikiego. Kucharz odszedł a ja czekałam aż Viktor podejdzie. - Jaka wygrana kolacja?!
V: Zapomniałem ci powiedzieć... - uderzył sie w czoło - ...Dzisiaj ten stolik który wylosuje kolacje z twoich rąk, będzie mógł zobaczyć jak gotujesz. - wyjaśnił.
J: Za ile to losowanie? - spojrzał na zegarek.
V: Za godzinę. Będziesz gotować na sali, jak złożą zamówienie to przygotuje ci wszystko co trzeba. - starał sie mnie jakoś pocieszyć. Nie lubię jak ktoś patrzy mi na ręce podczas gotowania.
J: Mam rozumieć że będą siedzieć na jedynce?
V: Tak, tam gdzie masz mini kuchnie... - odszedł ode mnie, mogłam wrócić do gotowania. Co tam jedna kolacja z widownią? Zacisne zęby i wytrzymam...  Nim sie spostrzegłam musiałam przejść do kuchni dla V.I.P.'ów.
J: Dobry wieczór. - przywitałam sie z parą młodych ludzi. - Jestem Nathalie Horan, właścicielka tej restauracji i szef kuchni. Ugotuje dla państwa zamówione dania. - powiedziałam z uprzejmym uśmiechem, widziałam w ich oczach zadowolenie i zachwyt. Zajęłam sie daniami, a oni swoją rozmową. Byli zakochani, nie widzieli świata poza sobą... Dokładnie jak ja i Niall na wakacjach... Koniec myślenia o nim! Podałam przystawki i zajęłam sie głównym daniem. Kolacja zakochanych minęłam mi szybko, przygotowałam wszystko i zostawiłam ich samych sobie. W kuchni każdy zajmował sie tym co było w jego obowiązkach. Poszłam do biura i zdjęłam fartuch. - Vik, wychodzę... - powiedziałam gdy przekazywał zamówienie jednemu z kucharzy.
V: W porządku. - uśmiechnął sie.


J: Pamiętaj o umowie. - powiedziałam na odchodne i już mnie nie było. Szybko znalazłam sie w pałacu, wzięłam długą kąpiel i w łóżku z laptopem na kolanach zaczęłam sprawdzać czy pan Idiota jest już w bazie policyjnej. Nie myliłam sie, Louis był oskarżony o morderstwo Belli Mars. Czyli już wiem czym sie jutro zajmę. Odłożyłam sprzęt i odleciałam w krainę mojego spokoju.
    Z samego rana wydzwaniałam do przyjaciół Tomlinsona, oprócz Nialla oczywiście.
H: Halo? - odebrał, jako jedyny.
J: Nareszcie, kurwa... - mruknęłam
H: No, no... całkiem miłe przywitanie.. - powiedział znacząco.
J: Wybacz, ale jako jedyny odebrałeś...
H: Nie jestem rannym ptaszkiem, ale mam dużo spraw na głowie. - wyjaśnił.
J: Za ile możemy sie spotkać? - wsiadłam do samochodu. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 8am.
H: Zaraz będę w kasynie i...
J: Świetnie, więc do zaraz. - przerwałam mu i rozłączyłam sie. Musze z nim porozmawiać o Louisie. Nie wiem czy sie kontaktowali ze sobą i czy coś może wiedzieć więcej. Podjechałam pod jego kasyno, weszłam do środka i podeszłam do mężczyzny za barem. - Gdzie Styles? - facet miał dziwny wyraz twarzy.
F: A Ty to kto? Dziewczyny do tańca zazwyczaj przychodzą wieczorem... - zmierzył mnie wzrokiem.
J: Nie jestem żadną dziewczyną do tańca! - wkurzyłam sie
H: Co tu sie dzieje? - wszedł dopiero do środka. - Chodź Nathalie do biura. Mark przynieś mi coś to picia... - poinstruował barmana. Poszłam z nim do wymienionego pomieszczenia i usiałam w fotelu. - O czym chciałaś rozmawiać?
J: O Tomlinsonie. - chłopak usiadł na przeciwko mnie - Wiesz coś na ten temat?
H: Nie. Nie kazał nam sie w ogóle ze sobą kontaktować. - powiedział smutniej
J: A co z Niallem? - to jednak interesowało mnie najbardziej.
H: Jest w rozsypce, wiem że chciałby coś zrobić, ale nie może...
J: Jest bezpieczny? - przerwałam mu
H: Tak, w tej chwili jest u Zayna. - odetchnęłam, Malik to dobry obrońca.
J: Czyli Louis nic wam nie kazał robić? - upewniłam sie
H: Nie... - w tym samym momencie wszedł ten barman, podał Harremu jakiś napój i wyszedł rzucając mikrótkie spojrzenie. - A Ty coś wiesz? 
J: Cóż... Znalazł się w nieodpowiednim mniejcu, w nieodpowiednim czasie... - odpowiedziałam wymijająco - Będę się zbierać i tak niczego się nie dowiedziałam. - wstałam z miejsca.
H: Co z Ciebie za kobieta?! - usłyszałam zamykajac za sobą drzwi.
...
_______________

Co sądzicie? Uda sie Nathalie wyciągnąć Louisa z więzienia? :D
Może 6 komów tym razem będzie warunkiem?!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

9 komentarzy:

  1. Ooooo zajebisty rozdział... A co do ff, to kocham go *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! :* pisz, kocham go! *,*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo zajebisty rozdział... A co do ff, to kocham go *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudoo ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. To ff jest świete!!! Mam nadzieje że Nath wyciągnie Tomlinsona z więzienia :) czekam na nexta <3 Jula

    OdpowiedzUsuń
  6. no myśle że uda jej sie wyciągnąć Louisa z więzienia i ten rozdział jest superasty !!!!!! czekam nn /N

    OdpowiedzUsuń