Aloha!!
Może i to FF jest pomieszane, aż dziwne że ja sie nawet nie pogubiłam jeszcze :D Ale nie, ja wiem do czego to zmierza..! :D
Objaśnienie:
J: - ja(Nathalie, potem Niall)
N: - Niall (potem Nath)
____________
Zauważyłam, że z najbliższego auta wychyla się jeden koleś z bronią. Puściłam kierownice i
odwróciłam sie tyłem do kierunku jazdy. Broń bardzo szybko znalazła sie w mojej dłoni i bez żadnych skrupułów pociągnęłam za spust. Wróg dostał w sam środek czoła, a jego kierowca był kolejny. Chwile później ich samochód wypadł z drogi, a my dalej uciekaliśmy. Widziałam na twarzy blondyna przerażenie i podziw. Nie wiem czy widział mnie kiedyś w akcji... Jechaliśmy bardzo szybko, podjechałam jak najbardziej mogłam do Nialla.
J: Choćby nie wiem co, nie zatrzymuj sie... !! - krzyknęłam do niego, skinął głową i dodał gazu. Wiedział gdzie ma dotrzeć, ja zostałam z tyłu i ulżyło mi jak widziałam, że Niall wymija kolejne samochody... Strzelałam do naszych wrogów bez wyrzutów sumienia. Kończyła mi sie amunicja w magazynku, ale miałam jeszcze mój nóż, Tylko użycie go wiąże sie z podjechaniem do nich bardzo blisko. Został mi tylko jeden samochód z dwoma typami, zbliżyłam sie do pasażera i bez żadnego zawahania wbiłam mu nóż w serce, usłyszałam tylko strzał i poczułam rozdzierający ból w barku. Spojrzałam wściekła na kierowce i widziałam że chce wystrzelić po raz kolejny. Z prędkością światła rzuciłam moim sztyletem i trafiłam go w szyje. Zdążył jeszcze raz wystrzelić i kula otarła sie o ten sam bark. Krew wyciekała bardzo mocno i na ścigaczu nie dała bym rady jechać. Wskoczyłam do tego samochodu zanim wypadł z drogi, wyrzucając z niego martwego kierowce. Gdy opanowałam auto, przyszła kolej na pozbycie sie pasażera. Bez zatrzymywania sie otworzyłam drzwi i wykopałam go na ulice. Czułam że słabnę, a jeszcze mam jakieś 50 km. Przyciskałam dłoń do rany, starając sie ją zatamować, ale zaraz miedzy palcami wydostawała sie krew. Wciskałam gaz do podłogi by jak najszybciej znaleźć sie przy blondynie. Nie może być sam, to dla niego niebezpieczne. Udało mi sie przejechać tą odległość na resztkach sił, wyszłam ledwo z samochodu i zapukałam do drzwi. A potem tylko ciemność...Obudziłam sie jakiś czas później, nie wiem ile byłam nieprzytomna. Wyszłam z łóżka i zeszłam na dół. W salonie ze zmartwioną miną siedział Niall. Zignorowałam to i poszłam do kuchni, napiłam sie wody i wróciłam do sypialni. Zabrałam świeże ubrania, poszłam do łazienki i ogarnęłam sie trochę. Zmylam z ciała zaschnięta krew, moja rana była zawinięta w bandaż. Horan musiał sie mną zając. Odświeżyłam sie, włosy związałam w koka, nałożyłam na twarz krem oraz pomalowałam sie delikatnie. Zrobiłam nowy opatrunek, ubrałam sie i dopiero teraz poszłam do blondyna. Chyba adrenalina teraz ze mnie schodziła, bo ból nasilał sie z sekundy na sekundę.
J: Jak sie czujesz? - spytałam widząc jego zmęczona twarz. Zajęłam miejsce obok niego i powoli oparłam obolałe plecy o kanapę.
N: Jaa?! - zdziwił sie - Nic mi sie nie stało. - rzucił - Może powinnaś jeszcze odpoczywać? - miałam wrażenie że jest zły, tylko o co? Skoro jesteśmy bezpieczni a tamci goście nieżyją.
J: To nie będzie trudne, bo kilka dni na pewno tu zabawimy... - mruknęłam i wstałam z miejsca. Zrobiłam sie głodna, więc poszłam do kuchni. Starałam sie zrobić coś do jedzenia, ale ręka tak mnie bolała, że nawet noża nie mogłam utrzymać. Tyle razy już byłam postrzelona, ale bark to jedno z najbardziej bolesnych miejsc. - Kurwa mać!! - krzyknęłam gdy po raz kolejny nóż wypadł mi z reki i rzuciłam nim o ścianę. Odbił sie z hukiem i spadł na podłogę. Zrezygnowałam z robienia sobie kolacji i usiadłam z kartonem soku przy stole.
N: Co sie stało? - usłyszałam jego łagodny głos, chwile potem siedział koło mnie.
J: Nic. Nie zawracaj sobie mną głowy... - mruknęłam, nie chciałam go ranić, on nie jest niczemu winny... Blondyn wstał z miejsca i wziął szklankę z szafki, przyglądałam mu sie cały czas i widziałam jak na jego twarzyczce maluje sie uroczy uśmiech.
N: Proszę... - postawił przede mną szklankę z sokiem. - Jesteś głodna?! - zapytał troskliwie. Ten chłopak działa na mnie jak lek na ból, moje samopoczucie od razu sie poprawiło.
J: Straciłam ochotę na jedzenie... - przyznałam. Horan znów sie uśmiechnął i zaczął wyciągać z szafek potrzebne mu produkty.
N: Na co masz ochotę? - spojrzał na mnie. Na Ciebie!! Krzyknęło mi w myślach, uśmiechnęłam sie na samą myśl o tym, ale potrząsnęłam głową by to z siebie wyrzucić.
J: Zdam sie na Ciebie. - teraz to sie śmiałam. Nialler patrzał na mnie z rozbawieniem, ale nic nie powiedział.
N: Jak mam się tobą nie przejmować? Hm? - zapytał nagle.
J: Nie wiem, w naszym... - urwałam - ... w moim swiecie nie ma miejsca na troskę. - powiedziałam ciszej
N: W takim razie co ja tu robie? Po co w ogóle mnie bronisz? - odpowiedź na to pytanie jest wciąż skomplikowana. Bez odpowiedzi wstałam z miejsca i powędrowałam do łazienki. Ból był bardzo silny i nie mogłam ruszać ręką. Wyjęłam z apteczki dwie mocne tabletki i wróciłam do kuchni. Popiłam je sokiem i teraz pozostało mi poczekać na działanie leku. Usiadłam w wygodnym fotelu, włączyłam tv i pogrążyłam sie we własnych myślach.
N: Proszę. - zauważyłam blondyna stawiającego pyszne naleśniki na stolik przede mną. Uśmiechnęłam sie do niego i wzięłam widelec w zdrową rękę. Jadłam powoli, chyba leki zaczęły działać, bo robiłam sie senna i ledwo kontaktowałam, a obraz sie rozmazywał. - Nath wszystko w porządku? - zmartwił sie i złapał mnie za bark. Od razu syknęłam z bólu, to te postrzelone ramie - Przepraszam. - zabrał dłoń, poczułam jak bierze mnie na ręce i układa na kanapie.
N: Proszę. - zauważyłam blondyna stawiającego pyszne naleśniki na stolik przede mną. Uśmiechnęłam sie do niego i wzięłam widelec w zdrową rękę. Jadłam powoli, chyba leki zaczęły działać, bo robiłam sie senna i ledwo kontaktowałam, a obraz sie rozmazywał. - Nath wszystko w porządku? - zmartwił sie i złapał mnie za bark. Od razu syknęłam z bólu, to te postrzelone ramie - Przepraszam. - zabrał dłoń, poczułam jak bierze mnie na ręce i układa na kanapie.
Chwile później widziałam wszędzie krew, mnóstwo trupów... Pełno łusek po pociskach, sztyletów i innych noży...
J: Co tu sie stało? - pytałam sama siebie, to było przerażające nawet dla mnie. Szłam jak mi sie wydaje po moim pałacu. Te trupy to nie byli wrogowie, nie znałam połowy, ale ta druga część to... To ci dobrzy znajomi... Bruno, Carl, Zayn, Hazz, Liam i nawet wredny Tomlinson... Przeszłam do salonu, na ścianach było pełno rozchlapanej krwi, moje serce biło zdecydowanie za szybko. Zauważyłam na kanapie jakieś martwe dzieci, poczułam jak moje serce sie na chwile zatrzymuje... - Nie wierze. - zakryłam sobie usta widząc Nialla. Stał tam na środku i patrzał na otaczające nas trupy. Jego mina była zadowolona, jego ubranie, twarz, dłonie były całe w czerwonej cieczy. Trzymał zakrwawiony nóż w reku.. - Niall..? - szepnęłam, nagle nie wiadomo skąd w jednej z jego dłoni pojawiła sie odcięta głowa.
N: Oni wszyscy nam zagrażali Skarbie... A on najbardziej! - zaśmiał się złowieszczo i pokazał mi odciętą głowę, to Viktor...
J: Nie!! - krzyczałam. Wybiegłam z pomieszczenia, ale nie mogłam stamtąd uciec. Wszędzie gdzie nie weszłam widziałam Nialla z głową Vika.
N: Widzisz, stałem sie taki jak Ty. - ciągle słyszałam to jedno zdanie..
*Oczami Nialla*
Położyłem Nathalie na kanapie, martwiłem sie o nią. Widać było że wziąż jest osłabiona. To moja wina! Gdybym został z nią pewnie nic by jej sie nie stało...
J: Co tu sie stało? - pytałam sama siebie, to było przerażające nawet dla mnie. Szłam jak mi sie wydaje po moim pałacu. Te trupy to nie byli wrogowie, nie znałam połowy, ale ta druga część to... To ci dobrzy znajomi... Bruno, Carl, Zayn, Hazz, Liam i nawet wredny Tomlinson... Przeszłam do salonu, na ścianach było pełno rozchlapanej krwi, moje serce biło zdecydowanie za szybko. Zauważyłam na kanapie jakieś martwe dzieci, poczułam jak moje serce sie na chwile zatrzymuje... - Nie wierze. - zakryłam sobie usta widząc Nialla. Stał tam na środku i patrzał na otaczające nas trupy. Jego mina była zadowolona, jego ubranie, twarz, dłonie były całe w czerwonej cieczy. Trzymał zakrwawiony nóż w reku.. - Niall..? - szepnęłam, nagle nie wiadomo skąd w jednej z jego dłoni pojawiła sie odcięta głowa.
N: Oni wszyscy nam zagrażali Skarbie... A on najbardziej! - zaśmiał się złowieszczo i pokazał mi odciętą głowę, to Viktor...
J: Nie!! - krzyczałam. Wybiegłam z pomieszczenia, ale nie mogłam stamtąd uciec. Wszędzie gdzie nie weszłam widziałam Nialla z głową Vika.
N: Widzisz, stałem sie taki jak Ty. - ciągle słyszałam to jedno zdanie..
*Oczami Nialla*
Położyłem Nathalie na kanapie, martwiłem sie o nią. Widać było że wziąż jest osłabiona. To moja wina! Gdybym został z nią pewnie nic by jej sie nie stało...
Przykryłem ją kocem i usiadłem obok niej. Zastanawiało mnie to dlaczego tak szybko musieliśmy uciekać z pałacu. Nathalie jak zwykle nic mi nie wyjaśniła. Po tej jatce na autostradzie nie sądzę, żebyśmy mogli dalej mieszkań w pałacu...
Brunetka zapadła w bardzo głęboki sen, nawet sie nie przebudziła gdy przenosiłem ją do sypialni. Nie wiem na ile tu będziemy. Mam nadzieje że niezbyt długo, bo to kompletne zadupie. Nic tu nie ma, nasz domek stoi schowany wśród wielkich drzew, a dookoła jest las... Z resztą większość pomieszczeń w tym domu są schowane pod ziemią. Myśle że nawet z powietrza nie widać tego domku. Jak za pierwszym razem tu przyjechałem to nie wiedziałem nawet gdzie są drzwi.
Położyłem sie obok Nathalie i wpatrywałem sie w nią, zasnąłem mimowolnie, ale w nocy poczułem że drży, była też rozpalona, a ciało lśniło jej od potu.
N: Nie Niall! - wykrzykiwała. - Nie możesz!! - najwyraźniej miała koszmar - Nie możesz być taki jak ja!! - miotała się, szybko z łazienki wziąłem zmoczona szmatkę i ochładzałem ją. Musiała mieć przerażający sen, pewnie przez ten ból. Postrzał był poważny, z trudem zatamowałem jej to krwawienie, pocisk przebił ją na wylot... To co sie dzieje w moim życiu nigdy by sie nie wydarzyło gdyby nie ona. Czasami zastanawiam sie, po co ja pchałem sie do jej życia? Skoro ona trzymała mnie na dystans. Nie poddawałem i doszliśmy razem tu gdzie doszliśmy... Ciągłe strzelaniny, ucieczki, zabijanie, z jednej strony mam jestem przerażony. Nigdy bym nie pomyślał, że Nathalie jest zawodowym zabójcom. A z drugiej strony oswoiłem się z tą świadomością, stało się to moją codziennością. Czuje że gdybym sobie odpuścił poznanie jej to żałowałbym tego bardziej, niż się teraz boje...
...
__________________
To jak?! wiecie że jak będziecie komentować tak żeby dodawać rozdziały codziennie lub co dwa dni, to może za dwa tygodnie go skończę :D Ja nie wiem co będę robić ?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
N: Nie Niall! - wykrzykiwała. - Nie możesz!! - najwyraźniej miała koszmar - Nie możesz być taki jak ja!! - miotała się, szybko z łazienki wziąłem zmoczona szmatkę i ochładzałem ją. Musiała mieć przerażający sen, pewnie przez ten ból. Postrzał był poważny, z trudem zatamowałem jej to krwawienie, pocisk przebił ją na wylot... To co sie dzieje w moim życiu nigdy by sie nie wydarzyło gdyby nie ona. Czasami zastanawiam sie, po co ja pchałem sie do jej życia? Skoro ona trzymała mnie na dystans. Nie poddawałem i doszliśmy razem tu gdzie doszliśmy... Ciągłe strzelaniny, ucieczki, zabijanie, z jednej strony mam jestem przerażony. Nigdy bym nie pomyślał, że Nathalie jest zawodowym zabójcom. A z drugiej strony oswoiłem się z tą świadomością, stało się to moją codziennością. Czuje że gdybym sobie odpuścił poznanie jej to żałowałbym tego bardziej, niż się teraz boje...
...
__________________
To jak?! wiecie że jak będziecie komentować tak żeby dodawać rozdziały codziennie lub co dwa dni, to może za dwa tygodnie go skończę :D Ja nie wiem co będę robić ?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat