CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

poniedziałek, 27 lipca 2015

93. You look differently.. But better..

Witam! xx
93 rozdział, moim zdaniem mało się dzieje :/ więc postanowiłam to zmienić.. :D
Tak ogólnie przez prace to dość że nie mam czasu to jeszcze wena ucieka.. :(
Przepraszam za to że tyle czekaliście i może dzięki temu mi wybaczycie :*
Ostrzegam ze czytacie na własną odpowiedzialność!

Objaśnienie:
J: - ja(Nathalie, potem Niall)
N: - Niall (potem Nath),
H: - Hazz,
Lou: - Louis,
V: - Viktor.
______________________

Musze poświęcić sie treningom, żeby być jeszcze lepsza niż Luke a nawet niż sam Bill. Chociaż pewnie już od dawna jestem. Każdy Sokół jest nieobliczalny. A pewność siebie w głosie aktualnego zabójcy była szczera. Nigdy go nie poznałam, więc Bill musi współpracować z nim od niedawna. Stary znajomy tworzy przeciwko mnie nową armie?! 
    Do późna strzelałam, ćwiczyłam i pociłam się na siłowni. Wzięłam prysznic i położyłam sie koło śpiącego chłopaka.
N: Gdzie byłaś? - a jednak nie spał.
J: W siłowni. - przytulił mnie do siebie.
N: Nie jesteś ranna? - odwzajemniłam jego uścisk.
J: Nie zabiłam dzisiaj nikogo. - zaśmiałam się cicho.
N: To dobrze, że nic Ci nie jest. - odetchnął i poczułam buziaka na swoim czole. Zaraz potem zasnęłam.. 
Kolejne dni mijały szybko. Pamiętałam o tabletkach i kontrolowałam Billa i Luke'a. Nie wiem kiedy uderzą i jak... Nie znam Luke'a, nie wiem jak walczy, jakie stosuje zasady, więc ostatnie dni poświęciłam na sprawdzaniu go, ćwiczeniach, treningach... Przez to miałam znów mało czasu dla Nialla. Było mi przykro, tęskniłam za Nim... Odpuściłam sobie dzisiejszy wieczorny trening i poszłam pod prysznic. W miarę szybko wykonałam wszystkie czynności i położyłam się w pustym jeszcze łóżku. Spojrzałam na zegarek: 9:36pm, więc pozostało mi czekać na blondyna. Zmęczenie tymi dniami sprawiły że odleciałam, rano też obudziłam sie bez Nialla w łóżku. Zastanawiałam się czemu, przecież zawsze spał do minimum 9am. Czyżby w ogóle nie przyszedł? Ubrałam sie, wykonałam poranne czynności i poszłam do kuchni, w której był Irlandczyk..

*Oczami Nialla*
    Nathalie nie miała najlepszej miny gdy tylko weszła do pomieszczenia. I nie wiem czy to jest ze zmęczenia czy po prostu taki humor miała. Miałem wrażenie że wróciliśmy do punktu wyjścia. Podeszła do mnie i przywitała mnie czułym całusem w policzek.
J: Cześć Słońce. - uśmiechnąłem się do niej szeroko.
N: Hej... - mruknęła ciszej i nalała sobie kawy.
J: Będziesz dzisiaj w domu? - spytałem z ciekawości, ostatnio rzadko ma wolne. Ciągle coś załatwia, sprawdza, katuje się treningami... Ale przez jej nieobecność ja mogłem spokojnie zająć się przygotowaniamy do kolacji-niespodzianki. Zostały już tylko trzy dni...
N: Na razie tak.. Ale później muszę wyjść. - zdradziła, jeszcze bardziej sie cieszyłem, bo powiedziała mi o swoich planach. Nigdy tego nie robiła!
J: Ale nie...?
N: Jeszcze nie. - przerwała mi szybko, nigdy nie lubiłem kiedy polowała. Co jeśli kiedyś jej sie coś stanie?! Co jeśli zostanie ciężko ranna, a ja nie będę mógł nic zrobić?! - Idziesz? - wyrwała mnie z myśli, uśmiechnąłem się i poszedłem za nią. Wyszła na taras i usiadła wygodnie na kanapie. Przysiadłem się do niej, słońce jeszcze było nisko nad horyzontem, a atmosfera między nami była cudowna. Od tygodnia takiej nie czułem, przybliżyłem się do niej i odgarnąłem włosy na jedną strona. Zacząłem składać na jej szyi czułe i drobne buziaki, nie sprzeciwiała się, a nawet zachęciła odchylając głowę. Miałem większe pole do popisu, przyssałem się do jej szyi. - Jeśli będzie widoczna ta malinka odstrzelę ci jaja... - powiedziała groźnie ale i z rozbawieniem. Wiem, że nie zrobiłaby tego, więc nie odsunąłem się, chwile jeszcze ssałem jej ciało i sprawdziłem jak wygląda moje dzieło. Czerwona plamka została na szyi, dmuchnąłem w to miejsce i widziałem jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka.
J: Teraz masz mój znak... - powiedziałem zadowolony z siebie i nie czekając na jej odzew wpiłem się w jej usta. Odwzajemniła od razu. Przekręciła się tak by było nam obu wygodniej, ale po chwili i tak wciągnąłem ją na swoje kolana. Całowaliśmy się coraz szybciej, agresywniej i pragnąłem znacznie więcej. Nath najwidocznie też bo jej zimne dłonie znalazły sie pod moją koszulką, uśmiechnąłem się przez pocałunek. - Chce Cię tu i teraz... - wyszeptałem w jej usta, dziewczyna uśmiechnęła się znacząco. Zrzuciłem z niej sweterek i dalej pocałunkami pieściłem jej ciało. Ściągnęła ze mnie t-shirt i palcami zaczęła po mnie jeździć. Podniecające... Podczas gdy ona badała każdy skrawek mojego ciała, ja zacząłem rozpinać jej spodnie. Podniosłem sie i przez to ona też musiała, zsunąłem z niej jeansy i stała przede mną w majteczkach i luźnej koszuleczce. Ona rozwiązała moje dresy i same spadły do kostek. Zaśmiałem się cicho i przyciągnąłem do siebie.
N: Uwielbiam to jak na mnie patrzysz... - wyznała, położyłem dłoń na jej poliku i delikatnie potarłem kciukiem.
J: Ja też to kocham... - pocałowałem ją. Po krótkiej chwili zjechałem na szyję, jej koszuleczka zaczynała mi przeszkadzać, więc pozbyłem się jej... Nathalie pozwalała mi na wszystko, rozpiąłem jej stanik i położyłem ją na ogrodowej kanapie.

Wisiałem nad nią pieszcząc ją, jej dłonie błądziły po moich plecach, moje zaś zjechały znacznie niżej. Doprowadzałem ją do szaleństwa przez cienki materiał majteczek. Co chwile wbijała we mnie swoje paznokcie wyginając się. Jej oddech był szybki, sapała gdy wsunąłem palce pod bieliznę. Podrażniałem jej najczulszy punkt. W pewnym momencie wsunąłem w nią jednego palca a z jej gardła wydobył się głośniejszy jęk. Zerwałem z niej majtki i dalej pieściłem, moje szybkie ruchy sprawiały że drżała na kanapie, oddychała głośniej, zaciskała pięści na materiale materaca. Była blisko, ale nie chciałem by tak doszła. Przestałem ją pieścić, porywając ją w namiętny pocałunek. - Możemy bez? - spytałem cicho. Skinęła głową, uśmiechnąłem się tylko i powoli się w niej zagłębiłem. Znów zacisnęła pięści na materacu. Wszedłem w nią całą swoją długością i widziałem jak nabiera powietrza. Poruszałem się w niej powoli, chciałem by ta chwila trwała jak najdłużej...
N: Niall? - wysapała - Mocniej. - zaśmiałem się cicho, też tego chciała. Jej słowa były dla mnie rozkazem, wbijałem się w nią do samego końca, czułem że jeszcze kilka pchnięć i dotrę na sam szczyt. Po Nath widziałem, że i jej dużo nie trzeba. Jedno, drugie i trzecie pchnięcie i kobieta wygięła się w łuk, ja po następnym czułem ogromną ekstazę w sobie. Chwile jeszcze poruszałem się w niej i opadłem obok jej nagiego ciała. Czułem się spełniony i wiem że ona też.
N: Jesteś najlepszy... - spojrzała na mnie. Wsparłem głowę na łokciu i drugą ręką odgarnąłem z jej twarz przyklejony kosmyk włosów.
J: Po tym co się stało, nie boisz się, że znów... - zaciąłem się, a brunetka zmarszczyła czoło - ..no wiesz, że zajdziesz? - zachichotała, to rzadkość!
N: Nie, zaczęłam brać tabletki. - oznajmiła - Nie chciałam, żeby dzieliło nas coś sztucznego... - podniosła się do pozycji siedzącej i założyła majteczki, a potem resztę garderoby.
J: To miłe. - też się ubrałem i wróciliśmy do pałacu. Nathalie zajęła się czymś w kuchni a ja poszedłem do swojej sypialni. Musze spotkać sie z Viktorem i dopiąć już wszystko na ostatni guzik. Wykonałem do niego telefon i zgodził się przyjechać o 5pm. Przesiedziałem w swoim pokoju dobre pół dnia. Myślałem jak ja ją zapytam, jak to wszystko wyjdzie i w głowie pojawiały mi się te nieprzyjemne myśli. Co jeśli się nie zgodzi?!
N: NIALL!! - usłyszałem jej krzyk, zerwałem sie z miejsca i poszedłem do jadalni gdzie właśnie stawiała dwa talerze. - Smacznego... - uśmiechnęła się i usiadła. Zająłem miejsce obok niej i z uśmiechem na twarzy zacząłem konsumować.
J: O której wychodzisz? - spojrzała na zegarek.
N: Jakoś koło 5pm. - idealnie. Nie odzywaliśmy się już podczas posiłku, spoglądaliśmy tylko na siebie. Nathalie po obiedzie zniknęła w swoim biurze, a ja rozleniwiłem się na kanapie. Kurwa, pierścionek!! Zapomniałbym o najważniejszym! Szybko zadzwoniłem do Stylesa.
H: Niall? Ty jeszcze żyjesz? - zaśmiał się.
J: Ciebie też miło słyszeć. - powiedziałem znacząco
H: Dawno sie nie widzieliśmy. - zauważył
J: Spokojnie, zobaczymy się po jutrze. Masz czas?
H: Nie bardzo, mam dzisiaj i jutro dużo transakcji, roboty w chuj... - mruknął.
J: A który z was ma?
H: Louis..
J: Dobra, dzięki i jeszcze zadzwonię. - rozłączyłem sie i od razu zadzwoniłem do Louisa. - Cześć Tommo. - powiedziałem od razu gdy odebrał.
Lou: Siemka Horan. - jego głos był nadzwyczaj szczęśliwy.
J: Co u Ciebie? - chciałem wiedzieć co było tego powodem.
Lou: Cieszę się że mój kumpel w końcu zadzwonił. Uwolniłeś sie od panny Wrednej? - zapytał złośliwie.
J: Nie, i wręcz przeciwnie... Mam do Ciebie sprawę, a wiem, że tylko Ty możesz mi teraz pomóc. - nie odpowiedział więc kontynuowałem - Chodzi mi o kupienie czegoś.. - sprawdziłem czy aby na pewno Nathalie nie będzie słyszeć.
Lou: Czego dokładnie? - zaciekawił się.
J: Pierścionka...
Lou: Co?!
J: Zaręczynowego... - dodałem, przyjaciel się przez dłuższy czas nie odzywał, więc sprawdziłem czy może połączanie nie zostało przerwane, ale nie. - Louis?
Lou: Mówisz poważnie?
J: Tak i chciałbym żebyś w końcu to zaakceptował.
Lou: Przecież ona jest nieprzewidywalna, niebezpieczna i zimna dla otoczenia.
J: Dla mnie taka nie jest... Mylisz się co do Niej, Tommo. Nie znasz jej tak jak ja. Pewnie nigdy nie poznasz, ale wiem, że to co między nami jest, jest prawdziwe... - wyznałem - Załatwisz go? - poprosiłem
Lou: Zrobie to dla Ciebie. - uśmiechnąłem sie sam do siebie. - Masz jakąś specjalną wizję?
J: Tak, znalazłem na stronie jednego ze sklepów. Wyśle Ci zdjęcie i adres jubilera. - zaśmiałem sie i usłyszałem dzwonek do drzwi, spojrzałem na zegarek i było przed 5pm. Musze kończyć, zadzwonię jutro. - wpuściłem Vika do środka i przywitałem się z nim uściskiem dłoni. -

Dzięki że potraktowałeś mnie poważnie - uśmiechnąłem się i zauważyliśmy Nathalie.  Schodziła uśmiechnięta i jednocześnie zdziwiona.
N: A co Ty tu robisz? - zapytała stając koło nas.
V: To już Was nie mogę odwiedzić? - zapytał z udawanym oburzeniem.
N: Jasne że możesz, ale ja właśnie wychodzę.
V: Nic nie szkodzi. Nie przyszedłem do Ciebie. - powiedział szybko - A Nath?
N: Hm? - spojrzała na Niego zakładając kurtkę. 
V: Zmieniłaś coś w wyglądzie? Nie wiem, jakiś inny makijaż, nowa fryzura? Wyglądasz inaczej, twoje poliki nigdy nie były takie różowe... - zauważył zmiany - Nawet uśmiechasz się inaczej... 
J: To z miłości Vik, z miłości... - poklepałem go po plecach.
N: Wydaje Ci się...  - zostawiła nas, a my skierowaliśmy się do salonu.
V: Więc, jaki masz plan?

...
__________________

Przepraszam jeszcze raz!! I za to że ta scena +18 jest taka a nie inna, pierwszy raz pisałam coś takiego oczami mężczyzny!!
Ale myśle że chociaż 15 komów będzie!!!!!!!!!!!
CZYTASZ - KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!




Naat

16 komentarzy:

  1. To jest super!! Rozdział mega genialny, wręcz wspaniały :D ♥ Oni są tacy słodcy :3 aww.. ♥ Pierścionek, Lou, niewiele czasu do tego :3 chyba będę zaraz piszczeć aww.. ♥ ♡ ♥ :3 Pokochałam to opowiadanie ♥ Nie mogę się doczekać next'a! :*
    Wszystko pięknie, ładnie ale jednak coś czuje, że to długo nie potrwa :/ Takie już szczęście :(
    No nic, błagam cię na kolanach dodawaj szybko następny rozdział :D ♥ :3 ♥ :* ♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Rrozdział-cudowny! Zresztą jak zawsze ;P powiem Ci, że strasznie chciałabym, żeby to ich szczęście trwało... :) baaaaardzo proszę jak najszybciej o następny rozdział! :*
    P.S. Weny życzę ;D/Weraa.xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ♥ czekam na następny :* ~Asia.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze... Super ale że zaręczyny? Wow ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ♥ i dużo dzieje się w rozdziale ;* .. mam nadzieję że przyjmie oświadczyny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Superaśny!!! Pierścionek zaręczynowy!?!?! Czekam na nexta ❤Jula

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG :O BOSKI! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudeńko ;* weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. super i z niecierpliwoscia czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next? ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc nie wiem co napisać... Rozdział jak najbardziej mi się podoba i po prostu jest cudowny (jak cały twój blog oczywiście<3) Te 93 rozdziały zdołałam przeczytać w niecałe 24 godziny co u mnie jest po prostu czymś nowym :D Pierwszy raz trafiłam na taki rozdział w którym autor potrafi w taki sposób opisać odczucia innych, ale także coś w stylu poczucia harmonii czy jak to inaczej nazwać po prostu zgrania. Na pewno nie przestanę Cię czytać i czekam na następny rozdział. Buziaki :***
    -Magda Monika

    OdpowiedzUsuń