CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

niedziela, 5 lipca 2015

85. I killed someone!

Hejo!!
Informacja dnia! Jestem w Holandii wracam do pracy!!

Objaśnienie:
J: - ja (Nath, potem Niall)
K: Kendall,
N: - Niall, (potem Nath),
H: - Hazz,
V: - Viktor.
__________________________

J: ...Nie ma nas! - złość zawładnęła jego ciałem. Zaczął mną szarpać, potrząsać aż w końcu przewrócił mnie na ziemie i usiadł na mnie.
K: Zginiesz przez tego śmiecia! - zacisnął ręce na mojej szyi i zaczął ściskać. Zaczynało brakowało mi powietrza, próbowałam go zrzucić ale na marne. Kątem oka widziałam gdzie leży moja broń, ale spadła za daleko podczas naszej szarpaniny i nie mogłam sięgnąć.
J: Puszczaj... - wysyczałam i złapałam za jego ręce by jakoś móc oddychać. Obraz zaczął mi sie rozmazywać i wszystkie czynności przychodziły z wielką trudnością. Mimo to, również złapałam za jego gardło i ściskałam z całej siły jaka mi została. Nagle usłyszałam odgłos wystrzelonego pocisku, a po chwili Kendall leżał na mnie nieruchomo. Czułam jak ciepła krew moczy moją klatke piersiową.
N: Nic Ci nie jest?! - ten kojący głos. Zamrugałam kilkakrotnie by móc go zobaczyć. Zrzucił ze mnie szatyna i podniósł mnie z podłogi. Wyprowadził mnie z pomieszczenia i usadził na łóżku. - Już jest dobrze, nic Ci nie grozi.. - usppokajał, odgarnął z twarzy moje włosy.
J: Czy Ty nie miałeś siedzieć w biurze? - zapytałam ochryple.
N: Miałem pozwolić Ci tu zginać? - uśmiechnął sie i przytulił mnie do siebie.
J: Pierwszy raz się ciesze, że mnie nie posłuchałeś. - zaśmialiśmy sie cicho. Widziałam jednak w jego oczach strach, ręce zaczęły mu sie trząść. - Co Ci jest? - zapytałam zmartwiona.
N: Ja... ja... Zabiłem... Człowieka... - odsunął sie ode mnie i zakrył twarz dłońmi.
J: Niall? Spokojnie, żadne konsekwencje cie nie dopadną, to było w obronie własnej... - złapałam za jego twarz by na mnie spojrzał.

N: Rozumiem, że to dla Ciebie norma, ale dla mnie nie! - wstał jak poparzony i ze złością chodził po pokoju.
J: Opanuj się - próbowałam go uspokoić - Zapomnij o tym i pozwól mi sie wszystkim zająć...

*Oczami Nialla*
    Jak ona może to tak spokojnie odbierać?! Zabiłem kogoś!
N: Niall? - jej głos był zaskakująco łagodny. Podeszła do mnie i złapała mnie za dłonie. - Wszystko będzie dobrze... Poradzimy sobie z tym...
J: Ty może tak, ale ja ni... - pokryła mnie usta swoimi. Już drugi raz mnie pocałowała... Nie odwzajemniłem jednak, wyrwałem się i wyszedłem stamtąd trzaskając drzwiami. Szybko znalazłem sie w kuchni i wyjąłem z lodówki piwo. Mój telefon w kieszeni ciągle wibrował oznajmiając, że ktoś próbuje sie do mnie dodzwonić.
J: Halo? - odebrałem drżącym głosem.
H: Niall?! Coś sie stało?! - usłyszałem głos Hazzy, nie powiem mu!
J: Nie... Czemu dzwonisz? - zmieniłem temat
H: Louis mówił, że potrzebujecie kamer, a że on nienawidzi twojej Nathalie, to ja je przywiozę... - oznajmił
J: Dobra, dzięki. - rozłączyłem sie i poszedłem z powrotem do Nath.
N: Viktor, przyjedź. Musisz mi pomóc... - mówiła przez telefon, spojrzała na mnie lekko speczona, ale kontynuowała rozmowę. Moje serce znów niemiłosiernie przyspieszyło, było mi gorąco, a po chwili robiło sie zimno. - Niall? Dobrze sie czujesz? - zauważyłem że stoi na przeciwko mnie i patrzy na mnie z troską - Jesteś strasznie blady... - przeraziła sie i dotknęła mojego czoła.
J: Nic... Nic mi nie jest. - zamrugałem kilka razy - Harry przywiezie kamery. - dziewczyna sie słabo uśmiechnęła, złapała mnie za rękę i wyciągnęła z tej sypialni.
N: Pomożesz je zamontować? Ogólnie musimy cały teren doprowadzić do porządku... - mówiła z uśmiechem, mam wrażenie, że to tylko dlatego, żeby mnie bardziej nie stresować. - Pewnie w Midnight Memories też jest mnóstwo pracy... - usiedliśmy w salonie i patrzeliśmy sie na odstrzelone okna.
V: Co tu sie działo?! - w pewnym momencie zauważyliśmy Viktora. Oglądał wszystko z przerażeniem i szokiem.
N: Mały napad... - uśmiechnęła sie.
V: Mały?! A widziałaś co jest na zewnątrz? - zaśmiał sie ironicznie. - W czym mam ci pomóc? - zapytał siadając na przeciwko nas.
N: Zgadnij. - poruszała znacząco brwiami
V: O niee.. - mruknął i podnieśli sie oboje. Wiedzialem o co chodzi. Nie chciałem na to patrzeć, wiec poszedłem do kuchni... Łaziłem po Niej bez celu co chwile coś podjadając.
J: Tak? - odebrałem telefon
H: Jestem pod bramą, wpuścisz mnie?
J: Tak... - poszedłem do domofonu i wcisnąłem odpowiedni przycisk. Wyszedłem po Niego.
H: Co się stało? - zapytał zszokowany patrząc na cały teren.
J: Burza była. - zaśmiałem sie widząc jego głupią minę.
H: Gdzie Ci je zanieść? - weszliśmy do środka i przeszliśmy do salonu. - Dobrze sie czujesz? Nie wyglądasz najlepiej... - zmartwił sie i w tym samym momencie usłyszeliśmy jak Nath i Vik idą w naszą stronę. Ich kroki były ciężkie. Hazza spojrzał w stronę drzwi, zrobiłem to samo, gdy się w nich pojawili. Nieśli tego typa na tyły pałacu. - Chyba już wiem co sie stało... - spojrzał na mnie.
N: Niall pomóż... - powiedziała cieżko. Podeszliśmy z Loczkiem do nich i złapaliśmy razem z nimi. Nie czułem sie najlepiej, znowu miałem dreszcze, panika mnie zalewała. A jak wszystko wyjdzie na jaw i pójdę do więzienia?! Wynieśliśmy go na tył, Nathalie szybko podjechała swoim Range Roverem i zapakowaliśmy go do bagażnika. - Ja pojadę z Viktorem, a wy zamontujcie z powrotem kamery. Niall podłączcie je też do systemu w biurze. Kod dostęp to Twoja data urodzenia... - zarządziła i odjechali. 
H: Powiesz co sie stało? - spytał po kilku minutach.


J: Musieliśmy stąd uciekać. Wróciliśmy po około tygodniu i zastaliśmy wszystko tak jak widzisz... - pokazałem na teren posiadłości - Nathalie znalazła tego faceta w sypialni, a mi kazała zostać w biurze... Nie wracała przez długi czas więc stwierdziłem że pójdę sprawdzić. Znalazłem ich w łazience, siedział na niej i ją dusił. Musiałem jej pomóc... - usiadłem na ławce i schowałem twarz w dłoniach. Czułem sie koszmarnie.
H: Zabiłeś go? - dosiadł sie do mnie, skinąłem tylko na 'tak'. - Wiesz, że to było w jej obronie? Nic ci nie będzie. - chciał mnie pocieszyć, ale to siedzi we mnie. Musze poznać jej całą historię! Teraz Nathalie musi mi powiedzieć co sie działo w jej życiu! Okazuje sie, że nawet po tak długiej znajomości nic o niej nie wiem, nie wiem kim była, co działo się w jej życiu.
    Po trzech godzinach udało nam sie zainstalować te kamery i podpiąć się do systemu. W
 niektórych miejscach ciężko było, ale sie udało. Hazz pomógł mi też trochę posprzątać troche podwórze.
H: Dobra Stary... - spojrzał na mnie - Musze jechać. - uśmiechnął sie słabo - Pamiętaj że masz nas... - podszedłem do niego i przytuliłem go.
J: Dzieki... - odsunąłem sie i patrzałem jak odjeżdża. Zgłodniałem! Powędrowałem do kuchni i zrobiłem sobie na szybko jakąś kolacje, Nathalie jeszcze nie wróciła, znów zaczynałem sie martwić. Na szczęście po jakiś 20 minutach usłyszałem jak wchodzi do domu i odwiesza klucze. Zjadłem do końca, posprzątałem po sobie i poszedłem do niej. 
J: Nath musimy w końcu porozmawiać! - powiedziałem szybko i stanowczo. Dziewczyna siedziała w salonie i pracowała przy laptopie, na moje słowa wyłączyła wszystko i spojrzała na mnie. Usiadłem na przeciwko niej i wziąłem kilka głębokich oddechów.
N: No więc?
...

___________________
Dziękuje za uwage :D I jeszcze za te ponad 25 00 wyświetleń!!
Myślę że kolejny rozdział bedzie po 14 komach!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat


15 komentarzy: