CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

czwartek, 19 lutego 2015

5. A fear..

Następny rozdział! <3
Czas chyba podnieść poprzeczkę w warunku, bo nie nadążam pisać rozdziałów.. :) :P


 Objaśnienia chyba oczywiste.. :)
J: - ja, (Niall)
V: - Vik  
Li: - Liam,  
Lou: - Louis,  
H: - Harry,  
Z: - Zayn,

_______________________


~Oczami Nialla.. - wciąż~
Zauważyłem, że ten sam samochód jedzie za mną już przez dłuższy czas. Udało mi sie dostrzec tablice rejestracyjną i szybko wybrałem numer do Louisa.
Lou: Już sie stęskniłeś?! - zaśmiał sie
J: Jak zawsze, ale od dłuższego czasu jedzie za mną jakiś samochód, sprawdzisz?
- zapytałem z nadzieją.
Lou: Jasne, mów. - podyktowałem mu ciąg cyferek i czekałem. Skręciłem w jakąś uliczkę i sprawdzałem czy wciąż za mną będzie jechał. Nie myliłem sie, ktoś mnie śledził.! - Słuchaj, to jest auto jednego z gangsterów od Billa.. - Tommo przemówił, przestraszyłem sie. Wiem że ten cały Bill, to groźny mafioza. Czego on ode mnie chce?! Ja sie nie bawię w gangsterkę! - Jeździj po tych głównych ulicach, i sprawdź czy dalej będzie za Tobą jechał, a jak tak to przyjedź z powrotem do nas.. - powiedział z nutką strachu, wiem że chłopaki często martwią się o mnie i Liama, my nie wdaliśmy sie po One Direction w te ciemne interesy.
J: Dzięki Lou. - rozłączyłem sie i wjechałem na główną ulice. Jechałem z normalną prędkością i starałem sie jakoś go zgubić, przejeżdżałem po ulicach gdzie jest dużo kamer. W pewnym momencie z ogromną prędkością wyprzedził nas świetny, biały Mustang. Takie autka to ja lubię. Jechałem zafascynowany tym samochodem, aż nie zgubiłem go z pola widzenia. Spojrzałem kolejny raz we wsteczne lusterko i zauważyłem że podejrzanego auta już za mną nie ma... Wróciłem więc do domu, zamknąłem sie na wszystkie spusty i w razie czego wyciągnąłem małą broń od Zayna. - Jestem w domu. - powiedziałem przez telefon do Louisa.
Lou: Zgubiłeś ich? - zapytał od razu, słyszałem też jak odetchnął.
J: Nie wiem jak to dokładnie było. Wyprzedził nas biały Mustang i po chwili tego auta już nie było. - wytłumaczyłem.
Lou: To dziwne.. Ale dobrze dla nas. Martwiliśmy sie o Ciebie! Zamknąłeś dom?
J: Tak i nawet wyjąłem ten pistolet. - powiedziałem cicho, nie czułem sie dobrze z tym faktem.
Lou: Musze Cie nauczyć posługiwać sie bronią. - stwierdził - ...Pamiętasz chociaż moje instrukcje?
J: Coś tam pamiętam... Dobra Lou, do jutra. - rozłączyłem sie i ostatni raz sprawdzając czy drzwi są zamknięte, poszedłem na górę. Wziąłem prysznic i położyłem sie w swoim wielkim łóżku. Znów w mojej głowie pojawiła sie śliczna brunetka. Pragnę by ją znów zobaczyć. Być w jej pobliżu... Z nią w głowie odleciałem w krainę Morfeusza.. 
Kolejny dnia obudziłem się po południu. Zjadłem śniadanie podśpiewując sobie nasze piosenki. Zapomniałem o śledzącym mnie gangsterze i cieszyłem sie tylko faktem że dzisiaj zobaczę piękną Nathalie. Dawno nic mnie tak niecieszyło! Po rozwiązaniu zespołu wpadłem w małą depresje, może zycie sie zatrzymało, nie wiedziałe nawet jakie znależć sobie zajęcie po 1D. Kariera solowa nie wchodziła w gre, bo chłopaki zajeli się szemmranymi interesami i moja sława mogłaby im zaszkodzić. A ostatnie czego chce, to żeby Oni mieli przeze mnie kłopoty... Znalazłem sobie jakieś zajęcie na kilka godzin i nim sie spostrzegłem musiałem zacząć sie szykować do wyjścia. Wykąpałem sie i założyłem na siebie czarne rurki i koszule, staranie ułożyłem włosy. Z sypialni zabrałem telefon i mogłem jechać. Zanim wsiadłem do samochodu automatycznie sie rozejrzałem, znów miałem jakieś dziwne wrażenie, ale nic podejrzanego nie widziałem. Pojechałem do restauracji, byłem tam 15 min przed umówionym czasem, kelner zaprowadził mnie do stolika. Postanowiłem skorzystać z okazji i zapytać go o dziewczyne. - Ymm.. Słuchaj...? - spojrzałem na plakietkę z jego imieniem - ...Viktor? Będę mógł dzisiaj porozmawiać z szefem kuchni? - spojrzałem na niego.
V: Yyy... Nie wiem czy będzie to możliwe, proszę pana.. - odpowiedział grzecznie - Podać już coś?
J: Na razie nie... I jestem Niall.. - przedstawiłem sie i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.
V: Viktor. - uścisnął ją
J: Too czemu, to nie będzie możliwe? - zapytałem zaciekawiony
V: Nathalie nie ma dzisiaj w pracy. - przyznał, od razu poczułem ogromny smutek.
J: A kiedy będzie? - ciągnąłem dalej
V: Nie wiem czy mogę o takich rzeczach z Tobą rozmawiać. - przyznał
J: Rozumiem.. - przyznałem - Jednak bardzo mi na tym zależy...
V: Nie wiem, może w przyszłym tygodniu. Wybacz, więcej nie mogę Ci powiedzieć.. - odszedł ode mnie i w tym samym czasie przyszli chłopaki. Przywitaliśmy sie uściskami dłoni i usiedliśmy.

Z: Nic sie w nocy nie działo? - spojrzał na mnie z troską
J: Nie.
H: Ciekawy jestem dlaczego cie śledzili. Przecież Ty jesteś tak daleko od tego całego syfu. - stwierdził.
Lou: Może Niall jednak w coś sie wpakował, a my nic o tym nie wiemy?! - spojrzeli na mnie
J: A może śledzą mnie przez was?! - zapytałem z ironią... - Wiem Louis, że byś chciał mieć kolejnego wspólnika, ale nie licz na mnie. - uśmiechnąłem sie złośliwie
Li: Niall jest zbyt niewinny. - zaśmiali sie
J: Co to ma znaczyć ?! - oburzyłem sie - Twierdzicie, że nie poradziłbym sobie? - zdenerwowałem się
Z: Nie i nie pakuj sie w to... Ty Liam też nie.. - rozkazał.
H: Dobra, już sie nie kłóćcie. Zostaje tak jak było a teraz zjedzmy już. - każdy z nas rozłożył kartę menu, straciłem ochotę na jedzenie, czy bycie tu odkąd Viktor powiedział że Nathalie w najbliższym czasie nie będzie. Na szczęście zjedliśmy kolacje w wesołych humorach i jakoś udało mi sie odsunąć brunetkę na drugi plan. Wyszliśmy na parking i mimo ciemności zauważyłem to samo auto co wczoraj.
J: To jest ten samochód. - pokazałem głową
Lou: Pakuj sie do auta i jedź do mnie!! - rozkazał szybko i z lekkim strachem. Wykonałem jego polecenie i widziałem jak Zayn i Liam też wsiadają do swoich aut. Hazz i Lou zaczęli iść w stronę tego samochodu, zdążyłem zauważyć że wyjmują broń. Tyle razy ich prosiłem by na spotkania ze mną jej nie brali, dobrze że dzisiaj nie posłuchali. Cisze panującą w samochodzie przerwał mój telefon, to Zayn, odebrałem i włączyłem głośnomówiący.
Z: Rusz sie trochę! - ton jego głosu czasem mnie przeraża. Od razu wcisnąłem pedał gazu, Mulat mnie wyprzedził. - Masz siedzieć mi na ogonie! - rozkazał i rozłączył sie. W lusterku widziałem, że Liam jedzie za nami, ale Hazzy i Louisa nie widziałem. Starałem sie trzymać blisko Zayna i jakieś 10 minut później byliśmy w domu Tomlinsona. Zayna jakoś nie obchodził fakt, że go nie ma, weszliśmy do środka i szatyn starał sie dodzwonić do Loczka. Siedziałem jak na szpilkach. Kilkanaście minut później do domu weszła, wyczekiwana, dwójka. Od razu poderwaliśmy sie z miejsca.
J: Nic wam nie jest?!

...


_______________________
I jak? Nie wydaje wam sie, że trochę naciągane? Szczerze mi tu :)
To chce 9 komów do kolejnego rozdziału!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

9 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba ;* Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne <3 czekam na nn :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu nie wiem jak opisać to co się we mnie dzieje
    To jest tak genialne, boskie....
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne :* Czekan na next :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham kocham kocham ♥♥♥ Czekam na Next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze to nie wiem czy naciągane czy też nie :P Ale cudowny <3 Jeśli nie masz weny lub czasu to zrób sobie małą przerwę, a dopiero po malutkiej przerwie znów zacznij pisać :*
    Zapraszam również do siebie i mam nadzieję, że zostawisz po sobie ślad :*
    http://onelife-onethirst.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba, że akcja kręci się dookoła Niall'a. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś świetną pisarką. ♥ czekam na kolejny roździał. ♥

    OdpowiedzUsuń