I przepraszam!!
Wiem, że długo czekaliście, ale w końcu napisałam.. Może nie długi, ale nie wiem jak podzielić pisanie z pracą.. Staram sie was nie zaniedbywać i coś jednak dodawać, w pracy myślę o akcjach jakie mógłby by się dziać, tylko żeby FanFiction nie zrobiło się nudne.. :)
Chcielibyście dłuższe rozdziały, staram się!!
What else?!
Aaa.. Na blogu zaraz będzie 100 rozdział, cieszycie się ze taka liczba i jeszcze nie koniec? :)
DZIĘKUJE ZA KAŻDY KOMENTARZ! ZA WYŚWIETLENIA!!! <3
Objaśnienie:
J: - ja (Nath, potem Zayn),
Lou: - Louis,
Z: - Zayn,
M: - Matt,
T: - Tommi,
P: - Paul,
N: - Nathalie.
_______________________
J: Nie musisz wstawać! - zaśmiałam sie ironicznie kiery Matt poderwał sie z miejsca na mój widok. Z prędkością światła zastrzeliłam Luke i kolesia obok Niego. Tommy został raniony w szyje i szybko się wykrwawiał. Matt nawet nie zdążył zareagować. Wykopałam z jego ręki broń i celowałam prosto w środek czoła. Musi mi powiedzieć jak to się stało, że miał przy sobie Tommiego.
T: Nathalie.. - wychrypiał - Naprawdę Cie przepraszam... - Mówił resztkami sił. Spojrzałam na Niego, jego oczy, usta, na sam widok wróciły wspomnienia. Wszystkie złe! Czułam, że jeśli szybko tego nie zakończę, to zmięknę.
M: Zaskoczona jesteś, co? - zaśmiał się szyderczo.
J: Chce wyjaśnień! Jak to się stało że on żyje! - złość rozsadzała mnie od środka, każde wspomnienie związane z Tommim doprowadzało mnie do szaleństwa.
M: Co tu wyjaśniać? Sprzedał Cię i Wasze dziecko... - na te słowa uderzyłam go pieścią w twarz. Od razu wypluł krew.
J: To są Twoje ostatnie minuty... - cofnęłam sie o krok
*Oczami Zayna*
Nie mogłem uwierzyć, że wyszliśmy z tego bez szwanku. Co prawda mam jakieś otarcia po kulach, ale to nic w porównaniu do ilości trupów w budynku...
J: Po wszystkim... ? - spytałem bardziej siebie, nie patrzałem na Louisa, to co zrobił było i pomysłowe i wredne. Pomogłem Nathalie ściągnąć jej kamizelkę i wpatrywałem się z nią z przerażeniem. Przyjęla minimum 10 pocisków...
Lou: Musiałem Zayn... - powiedział cicho obok mnie i pozbył się swojego zabezpieczenia.
J: Nathalie?!
...
_______________
Powiedzcie, że wam się podobało.. Ja sama nie wiem czy spełniam jeszcze wasze oczekiwania.. :/
Ostatnio jakaś dziewczyna, amatorka w pisaniu, tak jak ja.. Oceniła mnie i powiedziała, że mam złą gramatykę, i ogólnie popełniam błędy, ale pomysł dobry.. Dziana amatorko!!
Myślę że 16 komów będzie git!! <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
N: - Nathalie.
_______________________
J: Nie musisz wstawać! - zaśmiałam sie ironicznie kiery Matt poderwał sie z miejsca na mój widok. Z prędkością światła zastrzeliłam Luke i kolesia obok Niego. Tommy został raniony w szyje i szybko się wykrwawiał. Matt nawet nie zdążył zareagować. Wykopałam z jego ręki broń i celowałam prosto w środek czoła. Musi mi powiedzieć jak to się stało, że miał przy sobie Tommiego.
M: Coś Ty odjebała?! - wrzeszczał
J: Cóż, dalej trzymam formę... - zaśmiałam się sztucznie.T: Nathalie.. - wychrypiał - Naprawdę Cie przepraszam... - Mówił resztkami sił. Spojrzałam na Niego, jego oczy, usta, na sam widok wróciły wspomnienia. Wszystkie złe! Czułam, że jeśli szybko tego nie zakończę, to zmięknę.
M: Zaskoczona jesteś, co? - zaśmiał się szyderczo.
J: Chce wyjaśnień! Jak to się stało że on żyje! - złość rozsadzała mnie od środka, każde wspomnienie związane z Tommim doprowadzało mnie do szaleństwa.
M: Co tu wyjaśniać? Sprzedał Cię i Wasze dziecko... - na te słowa uderzyłam go pieścią w twarz. Od razu wypluł krew.
J: To są Twoje ostatnie minuty... - cofnęłam sie o krok
M: Nie wyjdziesz stąd żywa, jest tu moja cała armia. - cwaniacki uśmieszek wpełzł na jego obrzydliwą twarz...
J: Żebyś się nie zdziwił... - otworzyłam drzwi, Zayn i Louis weszli do środka. Stanęłi obok mnie, Matt nie odzywał tylko przyglądał się chłopakom.
M: O proszę! - prychnął - Co jak co, ale po Tobie nie spodziewałem się, że będziesz z kimś współpracować, na pewno nie z dilerami... - zasmiał się, widziałam kątem oka jak szczęka Zayna się napina.
J: Ludzie się zmieniają... - chciałam brzmieć spokojnie, ale marnie mi to wychodziło. - Koniec tej zabawy! - warknęłam i wymierzył z powrotem w Matta.
M: Spokojnie Nathalie... - chyba się przestraszył - Dogadajmy się... Na pewno masz swoją cene!
J: Ludzie się zmieniają... - chciałam brzmieć spokojnie, ale marnie mi to wychodziło. - Koniec tej zabawy! - warknęłam i wymierzył z powrotem w Matta.
M: Spokojnie Nathalie... - chyba się przestraszył - Dogadajmy się... Na pewno masz swoją cene!
J: Niestety nie! - wytrzeliłam kilka pocisków, dziurawiąc ciało Sokoła. Podeszłam do byłego narzeczonego. cieżko dyszał, zasłaniając szyję. - Tom ? - spojrzał na mnie.
T: Skończ moje cierpienie... - mruknął, plując krwią.
J: Czemu to zrobiłeś? - milczał Mów kurwa! - wydarłam sie.
Lou: Nie zabij go przed wyjaśnieniami... - zignorowałam komentarz Louisa, chociaż miał racje. Mało mi brakuje...
T: Zagrozili mi... - charczałcoraz mocniej - Bill zagroził, że jeśli tego nie zrobimy to Cię zabiją, nie miałem innego wyjścia... - krztusił się
T: Skończ moje cierpienie... - mruknął, plując krwią.
J: Czemu to zrobiłeś? - milczał Mów kurwa! - wydarłam sie.
Lou: Nie zabij go przed wyjaśnieniami... - zignorowałam komentarz Louisa, chociaż miał racje. Mało mi brakuje...
T: Zagrozili mi... - charczałcoraz mocniej - Bill zagroził, że jeśli tego nie zrobimy to Cię zabiją, nie miałem innego wyjścia... - krztusił się
J: Nie pierdol, że tak było... Wolałeś ukartować swoją własną śmierć i pozbyć się własnego dziecka?! - warczałam, łzy w oczach przysłaniały mi widok.
Z: Co? - był zdziwiony.
T: Nie wiedziałem że zabiją nasze dziecko! - powiedział głośniej i w końcu spojrzał w moje oczy.
Lou: Jak mogłeś tego nie wiedzieć?!
T: Możliwe, ale...
J: Dość! - przyłożyłam broń do jego serca, miałam już za dużo łez na swoich polikach. - Dzisiaj zginiesz naprawdę. - powiedziałam cicho. Tommy wyciągnął drżącą rękę, żeby dotknąć mojego policzka.
Z: Co? - był zdziwiony.
T: Nie wiedziałem że zabiją nasze dziecko! - powiedział głośniej i w końcu spojrzał w moje oczy.
Lou: Jak mogłeś tego nie wiedzieć?!
T: Możliwe, ale...
J: Dość! - przyłożyłam broń do jego serca, miałam już za dużo łez na swoich polikach. - Dzisiaj zginiesz naprawdę. - powiedziałam cicho. Tommy wyciągnął drżącą rękę, żeby dotknąć mojego policzka.
T: Żegnaj Nathalie... - czułam jego mokre palce na swojej twarzy. Zamykając oczy, wystrzeliłam kończąc jego cierpienie. Jego ręka bezwiednie opadła na ziemie, a wzrok stał się pusty. Starłam szybko łzy i stanęłam na równych nogach...
Wyminęłam chłopakówi wyszłam z tego pokoju. Na korytarzu było pełno trupów...
J: Nie próżnowaliście... - zeszlismy kilka pięter w dół i natknęliśmy się na resztkę armi Matta.
P: Tomlinson?! - odezwał sie najważniejszy z nich. Kojarze go, to on przestrzelił mój brzuch...
P: Tomlinson?! - odezwał sie najważniejszy z nich. Kojarze go, to on przestrzelił mój brzuch...
Lou: Paul? Co Ty tu robisz?! - brunet spojrzał na niego, był wyraźnie spanikowany... coś ukrywa? Jego wzrok nie wróży niczego dobrego...
P: Moja propozycja jest wciąż aktualna. - powiedział znacząco, Louis stał najbliżej Niego. Patrzał raz na mnie i Zayna, a zaraz potem na Paula i resztę.
Lou: Wiesz co, chyba jednak skorzystam... - powiedział zadowolony i stanął ramie w ramie z wrogiem. Celował we mnie!! WHAT THE FUCK!!?
Z: Louis?! Co Ty wyprawiasz?! - był mocno zaskoczony. Sama sie tego nie spodziewałam! Chociaż mogłam, on mnie nienawidzi!
J: Czego mogłam oczekiwać... - zaśmiałam sie ironicznie i zza paska od spodni wyjęłam naładowaną broń i mierzyłam w Tomlinsona. Malik stał obok mnie i z przerażeniem w oczach patrzał na przyjaciela, nie wierzył w to co się właśnie działo... Nie chciał wierzyć. - Wiedziałam, że prędzej czy później pokazesz swoje prawdziwe JA... - znów się zaśmiałam i pierwszy pocisk wylądował w ciele Paula, trafiłam go w szyje. Zaraz potem czułam jak w moją klatkę piersiową wbijają się pociski. Rozpętałam kolejną wojnę. Kątem oka widziałam jak Zayn sie chowa. Tomlinson pomimo swojego wrogiego zachowania w stosunku do mnie, strzelał w armie Matta. Moja kamizelka dostała sporo kulek i na szczęście tylko ona... Schowałam się za winklem i trafiałam pozostałych wrogów.
Lou: Wiesz co, chyba jednak skorzystam... - powiedział zadowolony i stanął ramie w ramie z wrogiem. Celował we mnie!! WHAT THE FUCK!!?
Z: Louis?! Co Ty wyprawiasz?! - był mocno zaskoczony. Sama sie tego nie spodziewałam! Chociaż mogłam, on mnie nienawidzi!
J: Czego mogłam oczekiwać... - zaśmiałam sie ironicznie i zza paska od spodni wyjęłam naładowaną broń i mierzyłam w Tomlinsona. Malik stał obok mnie i z przerażeniem w oczach patrzał na przyjaciela, nie wierzył w to co się właśnie działo... Nie chciał wierzyć. - Wiedziałam, że prędzej czy później pokazesz swoje prawdziwe JA... - znów się zaśmiałam i pierwszy pocisk wylądował w ciele Paula, trafiłam go w szyje. Zaraz potem czułam jak w moją klatkę piersiową wbijają się pociski. Rozpętałam kolejną wojnę. Kątem oka widziałam jak Zayn sie chowa. Tomlinson pomimo swojego wrogiego zachowania w stosunku do mnie, strzelał w armie Matta. Moja kamizelka dostała sporo kulek i na szczęście tylko ona... Schowałam się za winklem i trafiałam pozostałych wrogów.
Z: Nathalie, nic Ci nie jest?! - podbiegł do mnie, gdy wszystko się to skończyło. Siedziałam pod ścianą i starałam się oddychać. Zayn szybko poluzował moją kammizelkę i wyprowadził mnie z budynku.
*Oczami Zayna*
Nie mogłem uwierzyć, że wyszliśmy z tego bez szwanku. Co prawda mam jakieś otarcia po kulach, ale to nic w porównaniu do ilości trupów w budynku...
J: Po wszystkim... ? - spytałem bardziej siebie, nie patrzałem na Louisa, to co zrobił było i pomysłowe i wredne. Pomogłem Nathalie ściągnąć jej kamizelkę i wpatrywałem się z nią z przerażeniem. Przyjęla minimum 10 pocisków...
Lou: Musiałem Zayn... - powiedział cicho obok mnie i pozbył się swojego zabezpieczenia.
J: Nathalie?!
...
_______________
Powiedzcie, że wam się podobało.. Ja sama nie wiem czy spełniam jeszcze wasze oczekiwania.. :/
Ostatnio jakaś dziewczyna, amatorka w pisaniu, tak jak ja.. Oceniła mnie i powiedziała, że mam złą gramatykę, i ogólnie popełniam błędy, ale pomysł dobry.. Dziana amatorko!!
Myślę że 16 komów będzie git!! <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Uwielbiam!!! ♥ ~Asia.
OdpowiedzUsuńNext plis :)
OdpowiedzUsuńAle super 😍 nie myslalam ze będzie taki zwrot akcji .. ale mega mi się podoba 😘😘💚💚
OdpowiedzUsuńAheidhsnwlzhwblsh.... Nie wiem co napisac jesteś ZAJEBISTA :-)
OdpowiedzUsuńA już myślałam że Lou ją zabije... Uff... Chce nn
OdpowiedzUsuńNaat jestes cudowna !!!
OdpowiedzUsuńChcę więcej :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak: fabuła świetna, jedyne do czego bym się przyczepiła to, że rozdziały są troszkę krótkie... ;/ ale naprawdę uwielbiam jak piszesz! ;D :* /Weraa.xx
OdpowiedzUsuńWeraa postaram się pisać dłuższe.. I nie wiem czy wiesz, ale mam już 20 lat i pracuje od rana do wieczora.. Moge pisać dłuższe, ale rozdział będzie raz na tydzień..
UsuńNaat
Okej, wiem, nie chciałam Cię obrazić, czy coś.. ;o Napisałam tylko szczerze co myślę, bo chyba oczekiwałaś szczerej opinii... ;) i w pewnym sensie Cię rozumiem... także pozdrawiam serdecznie :) /Weraa.xx
UsuńNext xoxo
UsuńSuper!!
UsuńWedług mnie wspaniałe :D Nie przejmuj się jednym złym komem ;) obstawiam, że większość tak jak ja cię uwielbia, kocha to ff i szanuje oraz jest wdzięczne ci za poświęcony twój cenny czas dla nas na pisanie tego cuda! ♥♥♥♡♥ To chyba nigdy się nie znudzi, ciągle czymś zaskakujesz :o :3 Owszem trochę krótkie rozdziały, ale rozumiem praca i prywatne życie, nie przejmuj się tym ;) I tak kocham ♥♡♥♥♡ Bardzo się cieszę, że to już będzie 100 rozdziałów :D Nie mam pojęcia kiedy aż tyle ich się zrobiło :o Ale to niesamowite :* Jeszcze raz dziękuję za wszystko i nie mogę się doczekać next'a!! :D ♡♥♡♥♥♥♡♥
OdpowiedzUsuńGenialny i tyle akcji!!! No może troche krótki ale co tam ;) czekam na nexta ❤Jula
OdpowiedzUsuńPiepszyć gramatykę,akacja jest najwazniejsza!!!! do nn:)
OdpowiedzUsuńBlog jest super! Odkryłam go nie dawno i przeczytałam wszystkie rozdziały. Naprawdę masz talent do pisania. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń