CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

poniedziałek, 21 września 2015

104. Little surprise.. :)

Hejo! xx
Od razu muszę was przeprosić! Wiem, że zawiodłam! Rozdziały są coraz rzadziej.. Ale naprawdę, mi brakuje czasu.. Jade rano do pracy, a wieczorem wracam.. Przykro mi ze was zaniedbuje, serce mi się kraja.. 

Objaśnienie:
J: - Ja (Nath)
N: - Niall.

________________

J: Obiecuję wracać po każdej akcji. - położyłam dłoń na jego policzku i pogłaskałam go delikatnie.
N: Ale dzisiaj zostaniesz? - ułożył swoje dłonie na moich nagich jeszcze biodrach.
J: Nie mogę, dużo Sokołów chce...
N: Wiesz gdzie ja mam tych Sokołów?! - przerwał mi ze złością, odszedł ode mnie na kilka kroków. - Nie było Cie tak długo, przez ten czas żyłem w świadomości że nie żyjesz! A teraz gdy znów mam Cie przy sobie chcesz dalej narażać życie?! - był wściekły.
J: Niall ale...
N: Nie! - warknął - Nic chce Cie znów stracić. - złagodniał, znów był blisko mnie. - Kocham Cię i boję się, że kolejny raz możesz nie wrócić do domu. - miał strach w oczach.
J: Wrócę, przysięgam...
N: Zostań dzisiaj.. - poprosił i przytulił mnie mocno do siebie. - Proszę... - jego ciepły oddech otulił moją szyję. Nie mogę patrzeć jak cierpi, też chce z nim być do końca życia. Też chce mieć go ciągle przy sobie..
J: Dobrze. - powiedziałam szybko zanim mój rozum mi tego zabroni.
N: Chce wziąć z Tobą ślub w przyszłym miesiącu. - odsunął sie tak, że widziałam jego oczy. Radość i szczęście go przepełniało.
J: Zwariowałeś, tak szybko? - byłam zaskoczona.
N: Tak, nie chce już więcej z niczym zwlekać... - cieszył sie - Ubierz się, coś ci pokaże. - cmoknął moje usta i wyszedł. Wybrałam szybko jakieś ciuchy i zeszłam do salonu.
J: Jestem. - uśmiechnęłam się.
N: Najpierw śniadanie. - zarządził i łapiąc mnie za dłoń zaprowadził do jadalni. Zjedliśmy posiłek śmiejąc się, ciesząc się swoją obecnością.
J: Co chciałeś mi pokazać? - zaciekawiłam się.
N: Niespodzianka, chodźmy... - znów złączył nasze palce i wyszliśmy z pałacu. Przeszliśmy przez ogród i weszliśmy w lasek po drugiej stronie posiadłości.
J: Gdzie Ty mnie prowadzisz? - niecierpliwiłam sie. Niall tylko na mnie spojrzał i sie uśmiechnął. Chwile później między drzewami pokazał się jakiś budynek. Może zabrzmieć to dziwnie, ale jeszcze tu nie byłam. - Co to? Skąd? - blondyn dalej nic nie mówił, Czułam małe podekscytowanie. Z każdym krokiem coraz bardziej chciałam tam wejść. 
N: Tym się zajmowałem, gdy jeździłaś na akcje... - nie mogłam się napatrzeć na ten domek, Nialler się postarał... W końcu znaleźliśmy się w środku, piękna drewniana podłoga, pod jedną ścianą kanapa, pod następną regał z książkami, na środku stół. Ściany z desek, wszystko ma taki piękny naturalny kolor... Przy suficie lampki ledowe... Było tu magicznie!! - Tu... tu jest pięknie... - spojrzałam na blondyna za mną. Horan cały czas się we mnie wpatrywał.
N: Cieszę się że ci się podoba. - uśmiechnął się. Zbliżyłam się do niego tak, że stykaliśmy się ciałami. Zarzuciłam ręce na jego ramiona i wpiłam się w jego usta. Pocałunek był bardzo namiętny, pełen pożądania, miłości... Traciłam już dech w piersiach, ale nie chciałam jeszcze tego kończyć. Usiedliśmy po naszym pocałunku na kanapie wtuleni w siebie. Rozkoszowałam się tą ciszą jaka między nami była. Przez jakiś czas wpatrywałam się w jakąś skrzynie, widziałam już podobną.
J: Co to jest? - podeszłam do niej i uklęknęłam. Chciałam otworzyć, ale była zamknięta na kłódkę.
N: Proszę... - wyciągnął w moja stronę mały kluczyk. Odebrałam go i przekręciłam zamek. Niall usiadł obok mnie i z ciekawością wpatrywał się w zawartość. W tej skrzyni też było mnóstwo gotówki, klejnotów i biżuteri. Znalazłam jakieś pudełko, to ono najbardziej mnie zaciekawiło. Wyjęłam je i usiadłam z powrotem na kanapie. - Mogę? - spojrzałam na niego, wskazywał na skrzynie.
J: Tak. - uśmiechnęłam się i narzeczony zaczął ją przeszukiwać. Ja zaś otworzyłam swoje pudełko, na samej górze był listy, odłożyłam wszystko i zaczęłam czytać ten z najbliższą datą.
   


Nathalie.. 
     Pewnie nie spodziewałaś się od nas już żadnej wiadomości... A jednak musimy Ci powiedzieć jeszcze kilka ważnych spraw.
    Po pierwsze, cieszymy się, że znalazłaś ten list. Były małe szanse, że to znajdziesz, że znajdziesz klucz do skrzyni... Że znajdziesz tajemnicze pomieszczenie w pałacu. Cieszę się że budynek Ci służy. 
Kolejna sprawa to zawartość pudełka. Pewnie nie pamiętasz niczego ze swojego dzieciństwa. Postanowiliśmy Ci przypomnieć chwile jak jeszcze byłaś z rodziną, prawdziwą rodziną. Zostawiliśmy Ci zdjęcia Twoich rodziców, nas, najlepszego przyjaciela w tamtych czasach. Znając Twoje życie, to był pewnie Twój jedyny przyjaciel. Wiemy jak uwielbiałaś sie z nim bawić..  
Następną sprawą jest Twoja przyszłość. Nie wiem czy pałac będzie wystarczającym schronieniem do końca Twojego życia. Chciałbym wierzyć, że tak, ale mamy z babcią dla Ciebie jeszcze jeden prezent. Pamiętasz nasz wiek?! Na pewno tak, więc to są współrzędne wyspy która należy do Ciebie. Twój dom czeka właśnie tam. Jednak to nie jest takie proste i musisz pokombinować . Do moich lat dodaj swój wiek.. Przypomnij sobie ile lat ma Twój przyjaciel z dzieciństwa. Wiek Nialla Horana, dodaj do wieku babci. Znajdziesz na pewno, jesteś mądrą kobietą.
    Tak więc to wszystko od nas... kochamy Cię. 
Mam nadzieję, że Twoje życie będzie już tylko lepsze...
Dziadkowie...xxx

PS. Nie mieliśmy pojęcia kiedy znajdziesz ten list i czy w ogóle, ale jeśli kiedykolwiek będziesz chciała się jeszcze z nami zobaczyć, czekamy właśnie na tej wyspie. Obyśmy zdążyli się zobaczyć... 



Że co?! Babcia i dziadek czekają na mnie na tej wyspie?!Wiedzieli o Niallu? 
N: Wszystko w porządku? - usłyszałam jego głos przy sobie. Zamrugałam kilkakrotnie i spojrzałam na niego.
J: Tak. - szepnęłam i podałam mu list. Blondyn przeczytał szybko i spojrzał na mnie z uśmiechem.
N: Możemy zniknąć razem? - zapytał z nadzieją. 
J: Jeszcze nie teraz... - wziął pudełeczjo i zaczął przeglądać zdjęcia.
N: Pamiętam to... - ucieszył się, przyblizyłam się do Niego i oglądałam razem z nim.
J: Dobrze, że o to zadbali... Musze do nich lecieć. - wstałam z miejsca i zabrałam od Nialla list. 
N: O czym Ty mówisz? - przestraszył się. Wybiegłam z chatki i sprintem wróciłam do pałacu. Serce waliło mi jak szalone i to chyba z ekscytacji albo strachu... Strachu przed tym, że mogłam nie zdążyć, że mogło im sie coś stać... A to moja jedyna rodzina!
N: Nathalie co Ty robisz?! - uniósł głos, spojrzałam na niego i nie przestawałam pakować torby.
J: Musze ich znaleźć... - dalej się pakowałam. Słyszałam jak Nialler coś odstawia i podchodzi do mnie. Złapał mnie za dłonie tak bym przerwała te paniczne pakowanie.
N: Nic im nie jest... Wiem, że oni są dla Ciebie bardzo ważni, ale co ze mną.. Dopiero Cię odzyskałem, nie uważasz że nad naszym związkiem też trzeba popracować? Chce żebyś została moją żoną, a nawet nie zachowujemy się jak para... Ymmm... Znaczy nie ma w naszym związku tych wszystkich prostych, beztroskich rzeczy... Wariowałem tu bez Ciebie. Tyle

czasu nie miałem Cię przy sobie, a Ty teraz chcesz lecieć nie wiadomo gdzie... Proszę Cię... - czemu on mi to robi?! Czemu sprawia, że mam pierdolone wyrzuty sumienia!?
J: Co Ty ze mną robisz? - wyszeptałam i wtuliłam się w niego. - Musisz mi powiedzieć co chciałbyś zmienić? Nigdy nie miałam życia miłosnego... Nawet z Tommim było inaczej...
N: Z tym Tommim? - zdziwiłam się że wie o kogo chodzi... 
J: Skąd...
N: Zayn mi powiedział, że go zabiłaś. Chciałbym poznać więcej szczegółów... - usiadłam na łóżku i chwile zbierałam się w sobie.
J: To mój byly narzeczony, ojciec mojego pierwszego dziecka. - nie byłam w stanie spojrzeć w jego oczy 
N: Gdzie ono jest? - usiadł obok mnie
J: Nie żyje. Nigdy się nie urodziło... Pewnego wieczora znalazłam martwego Tommiego w naszym domu. Potem skrępowali mnie i przestrzelili mój brzuch na wylot... Byłam w ósmym miesiącu... - łzy spływały na moje policzki.
N: Tak mi przykro Kochanie... - przytulił mnie do siebie. 
J: Dlatego tak się broniłam przez znajomością z Tobą, może dlatego tak źle przeżyłam śmierć naszego dziecka... - wzięłam głęboki wdech - Więc pokaż mi co to szczęśłiwe życie. - uśmiechnęłam się do Niego, ścierajac resztki moich łez.
N: Postaram się być lepszy...
J: Już jesteś idealny. - pocałowałam go - To co chcesz robić?
N: Chce chodzić razem na spacery, jeść romantyczne kolacje, przeżywać takie chwile że gdy będziemy opowiadać to przyjaciele będą nam zazdrościć... - rozkręcał się.
J: Ale ja nie mam przyjaciół... 
N: A Viktor? 
J: Racja. - zaśmiałam się - On wciąż myśli, że nieżyje... - zmartwiłam się.
N: To chodźmy do Midnight Memories na kolację. Zarezerwuje stolik...  - położył się przodem do mnie. 
J: Myślisz, że to dobry pomysł?
N: Oczywiście... - dotknął delikatnie dłonią mój policzek i głaskał go kciukiem. Przez moje ciało przeszły rozkoszne mrowienia. - Tak bardzo Cię kocham...
...

_______________________
Obym, po tak długim czasie, nie zawiodła.. :*
A warunkiem będzie 17 komów!!!!!!!!!!!!!
+ dziękuje jeszcze raz za nominacje!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

11 komentarzy:

  1. Suoeraśne i jeszcze dziadkowie!!! Szkoda że tak długo ale nic czekam na szybszego nexta ❤Jula

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo mega 😉 przerwa troche dluga była ale warto było czekać😉 teraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże jak słodko, jak wspaniale i cudownie :3 :D Uwielbiam <33333 <333333 <3333 Byle by więcej takich rozdziałów :* Kocham i nie moge sie doczekać next'a! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !!!! Jak słodko , aww . Czekam na więcej . <3

    Vanessa

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski!! ;* czekam na neext ;) /Weraa.xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny ♥ nigdy nie wpadłabym na pomysł żeby wiek dziadków wykorzystać na współrzędne. Jesteś genialna ★ ~Asia.

    OdpowiedzUsuń