Wracam do Was! Wznawiam moje pisanie :D Kocham was i nie mogę sobie odpuścić.. A tak na serio to nie miałam w ogóle czasu.. Byłam na urlopie, troche dużo się działo, potem oni przyjechali ze mną tu.. Więc teraz mam dopiero czas!! <3
Objaśnienie:
J: - ja (Nathalie)
N: - Niall,
Z: - Zayn,
P: - Paula Jonson,
O: - ochroniarz.
_________________
Na parkingu widziałam już Zayna, stał elegancko ubrany i palił papierosa. Podeszłam do niego, zgasił niedopałek i bez słowa ruszyliśmy. Przepuścił mnie w drzwiach i podeszliśmy do ochroniarza, stojącego w wejściu na sale.
O: Dobry wieczór, zaproszenia poproszę. - Malik wyjął spod marynarki kopertę. Ochroniarz wyjął zaproszenia i przepuścił nas.
J: Dobra robota... - pochwaliłam go cicho... - Panna Jonson już jest? - zatrzymaliśmy się przy wolnym stoliku. Z: Tak, właśnie wchodzi, ale nie odwracaj się. Zna Cię i może się speszyć. - uprzedził.
J: A Ciebie nie zna? - zdziwiłam się. Sądziłam że jeśli Styles z nią rozmawiał to i chłopaki w tym uczestniczyli.
Z: Jakoś nie miałem chęci zapoznania się. - uśmiechnął się po swojemu. Malik jest cwany!
J: To jaki plan? - zaczęłam się rozglądać po sali. Pełno ludzi, mało wyjść, w sumie to tylko to przez które weszliśmy.
Z: Myślę że damy jej się trochę 'pobawić', zobaczymy w jakim towarzystwie się obraca i wtedy zaczniemy działać. - zaproponował.
J: W porządku. - siedzieliśmy tak już od jakiś dwóch godzin. Co jakiś czas wymieniliśmy ze sobą kilka zdań, ale bez ciekawszych tematów. Zaczynałam się niepokoić i nudzić. W między czasie zauważyłam, że panna Jonson przebywała z Loganem, a on nie należy do najbezpieczniejszych gości. Poznaliśmy sie kiedyś na podobnej imprezie. Pamiętam że rozwalił pół sali tylko dlatego że nie chciałam z nim zatańczyć, niemiły gość. - Malik zaczynajmy, bo zaraz zasnę... - mruknęłam i zauważyłam jak Paula wychodzi. - Teraz! - poderwałam sie z miejsca i podążyłam za nią. Zayn dorównał mi kroku. Na dworze było już ciemno, a dziewczyna, nie wiadomo czamu zaczęła uciekać. Denerwowałam się, coś może pójść nie tak...
Z: Stój.. ! - krzyknął za nią kiedy zaczęliśmy biec. Nie lubię biegać w szpilkach, ale nauczyłam sie już pracy w takich butach. Dziewczyna była jakieś 100 metrów przed nami, zdjęła szybko buty i dalej zaczęła uciekać. Nie zwlekałam dłużej, wzięłam broń i gdy znaleźliśmy się w odosobnionym miejscu pociągnęłam za spust. Niestety nie trafiłam, a to spotkało się z groźnym wzrokiem Malika... Sam wyciągnął przed siebie broń i wystrzelił, trafił ją bo upadła. Czułam sie lepiej ze świadomością, że nie ja ją zraniłam. Rodzina Nialla to jakby i moja rodzina...
Podbiegliśmy do leżącej dziewczyny, ciężko oddychała, trzymała sie za mostek, rana przeszła ją na wylot.
P: Cz-czemu? - ledwo mówiła.
J: Czemu współpracowałaś z ludźmi którzy pragną śmierci Nialla? - odpowiedziałam pytaniem.
P: S-skąd wiesz? - kaszlała - Wybacz... - to było jej ostatnie słowo, nawet powiek nie zdążyła zamknąć. Zayn to zrobił i spojrzał na mnie.
Z: Idź po auto, ja się teraz wszystkim zajmę... - w jego głosie nie było uczuć. Chyba oboje czuliśmy się z tym źle. Nie odpowiedziałam, skierowałam sie biegiem na parking, po drodze chowając pistolet. Na szczęście nie miałam na sobie jej krwi i nikt nie zauważy nic podejrzanego. Wsiadłam w auto, podjechałam na miejsce gdzie został szatyn z martwą brunetką. Chłopak szybko władował jej zwłoki do bagażnika. I jak gdyby nigdy nic podwiózł mnie na parking na którym przed chwilą byłam i dał kluczyki od swojego auta. - Spotkamy się jutro... Jakoś trzeba powiedzieć Niallowi...
P: Cz-czemu? - ledwo mówiła.
J: Czemu współpracowałaś z ludźmi którzy pragną śmierci Nialla? - odpowiedziałam pytaniem.
P: S-skąd wiesz? - kaszlała - Wybacz... - to było jej ostatnie słowo, nawet powiek nie zdążyła zamknąć. Zayn to zrobił i spojrzał na mnie.
Z: Idź po auto, ja się teraz wszystkim zajmę... - w jego głosie nie było uczuć. Chyba oboje czuliśmy się z tym źle. Nie odpowiedziałam, skierowałam sie biegiem na parking, po drodze chowając pistolet. Na szczęście nie miałam na sobie jej krwi i nikt nie zauważy nic podejrzanego. Wsiadłam w auto, podjechałam na miejsce gdzie został szatyn z martwą brunetką. Chłopak szybko władował jej zwłoki do bagażnika. I jak gdyby nigdy nic podwiózł mnie na parking na którym przed chwilą byłam i dał kluczyki od swojego auta. - Spotkamy się jutro... Jakoś trzeba powiedzieć Niallowi...
J: Wiem... - to czego obawiam się najbardziej, to jego reakcja...
Z: Powiemy mu prawdę, ja pociągnąłem za spust. Nie martw sie, nie bedzie Cie obwiniał...- pocieszał mnie - Swoją drogą, jak namówiłas go na zostanie w domu?
J: Oszukałam go i uciekłam... - uśmiechnęłam się lekko
Z: Poważnie? - zaśmiał się
J: Tak, inaczej był by tu z nami...
Z: Udobruchasz go jakoś. - poruszał zabawnie brwiami i wysiadłam z samochodu.
J: Do zobaczenia.
Z: Cześć. - uśmiechnął sie i zatrzasnęłam drzwi.
Z: Powiemy mu prawdę, ja pociągnąłem za spust. Nie martw sie, nie bedzie Cie obwiniał...- pocieszał mnie - Swoją drogą, jak namówiłas go na zostanie w domu?
J: Oszukałam go i uciekłam... - uśmiechnęłam się lekko
Z: Poważnie? - zaśmiał się
J: Tak, inaczej był by tu z nami...
Z: Udobruchasz go jakoś. - poruszał zabawnie brwiami i wysiadłam z samochodu.
J: Do zobaczenia.
Z: Cześć. - uśmiechnął sie i zatrzasnęłam drzwi.
Auto Malika jest takie jak lubię, szybkie! Po niecałych 30 minutach byłam pod pałacem, w sypialni paliło się światło i chyba blondyn widział że wjechałam na posiadłość, bo jego sylwetka pojawiła w oknie się. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do środka. Od razu poszłam do niego i zajrzałam do środka.
J: Wróciłam. - powiedziałam cicho patrząc prosto w jego oczy. Na twarzy Irlandczyka nie było widać żadnych pozytywnych uczuć. Chłopak nic nie powiedział, wyminął mnie i wyszedł z pomieszczenia. Jest obrażony i jeśli myśli że będę za nim latać, to grubo się myli. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ubranie i weszłam pod prysznic. Nie siedziałam długo w parującym pomieszczeniu, ubrałam się i poszłam do kuchni, już byłam trochę głodna i Niall mozliwe że Niall też nic nie jadł. Zrobiłam dla nas kolacje, może go tym przekupie... - Niall zrobiłam kolacje. - poszłam po niego.
N: Nie mam ochoty. - mruknął.
J: Yhym... Bo uwierzę. - skrzyżowałam ręce na piersi.
N: Jak chcesz! - warknął.
J: Możesz grzeczniej?! - zezłościłam się.
N: A co?! Zamkniesz mnie w pokoju? - był wściekły, ja niestety mimowolnie sie zaśmiałam.
J: Wiem, że moje zagranie było dziecinne, ale inaczej byś pojechał. - usiadłam koło niego.
N: Dziwisz mi sie? Nie chce znów Cię stracić przez jakąś akcje... - dalej był zły, ale już nie krzyczał.
J: Co mam zrobić żebyś przestał się gniewać? - odpięłam jeden guzik od jego koszuli.
N: Nic. - wstał i poszedł w kierunku kuchni. Byłam zawiedziona, bo naprawdę chciałam go namiętnie przepraszać. Poszłam oczywiście za nim, nałożył sobie sałatki z kurczakiem i wyszedł nawet na mnie nie patrząc. No nic, musze to przeczekać...
N: Nie mam ochoty. - mruknął.
J: Yhym... Bo uwierzę. - skrzyżowałam ręce na piersi.
N: Jak chcesz! - warknął.
J: Możesz grzeczniej?! - zezłościłam się.
N: A co?! Zamkniesz mnie w pokoju? - był wściekły, ja niestety mimowolnie sie zaśmiałam.
J: Wiem, że moje zagranie było dziecinne, ale inaczej byś pojechał. - usiadłam koło niego.
N: Dziwisz mi sie? Nie chce znów Cię stracić przez jakąś akcje... - dalej był zły, ale już nie krzyczał.
J: Co mam zrobić żebyś przestał się gniewać? - odpięłam jeden guzik od jego koszuli.
N: Nic. - wstał i poszedł w kierunku kuchni. Byłam zawiedziona, bo naprawdę chciałam go namiętnie przepraszać. Poszłam oczywiście za nim, nałożył sobie sałatki z kurczakiem i wyszedł nawet na mnie nie patrząc. No nic, musze to przeczekać...
Zjadłam szybko, poszłam do biura i ogarnęłam wszystko co do tej pory robił Bill. Kontaktował sie z tym Loganem, czyli może już wiedzieć że Jonson nie żyje. Nic nie szkodzi, a to nawet i lepiej, teraz wie, że nie cofnę sie przed niczym w obronie Nialla!
Po godzinie spędzonej przed komputerem poszłam do sypialni, blondyna nie było i pewnie nie będzie, jest zbyt zły. Jutro spędzę z nim cały dzień! Ranek przyszedł szybko, nawet nie pamiętam kiedy usnęłam. O dziwo obok spał jeszcze Horan. natychmiast przytuliłam sie do niego słuchając rytmu jego serduszka. Było spokojne i miarowe, kochałam ten dźwięk.
J: Zostaje dzisiaj z Tobą... - szepnęłam i spojrzałam na jego twarz pogrążoną w śnie. Kilka chwil później, chłopak nie zważając na to że go przytulam wstał i powędrował do łazienki. Zaczęłam się irytować! - Możesz mi już odpuścić?! - chłopak stał przed lustrem i w odbiciu patrzył na mnie.
N: To są Twoje zagrywki, Kochanie. - stwierdził i zaczął szczotkować zęby. Jeśli tak chce się bawić to nie ma problemu. Wróciłam do sypialni i wyjęłam z szafy seksowną bieliznę, kończyłam ją na siebie zakładać, kiedy wrócił. Teraz to on lustrował mnie wzrokiem, a ja patrzałam na Niego w lustrze. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia, wiedziałam po Nim, że jeszcze chwile by tu został i nie powstrzymałby się. Nie będę ustępować, ubrałam na koronkowy, prześwitujący szlafroczek. Wiedziałam że nie będzie mógł się oprzeć..
...
_____________
I jak? Naprawde was przepraszam że tyle mnie nie było :*
I marze by tu było choć 10 komów!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!
Naat
Po godzinie spędzonej przed komputerem poszłam do sypialni, blondyna nie było i pewnie nie będzie, jest zbyt zły. Jutro spędzę z nim cały dzień! Ranek przyszedł szybko, nawet nie pamiętam kiedy usnęłam. O dziwo obok spał jeszcze Horan. natychmiast przytuliłam sie do niego słuchając rytmu jego serduszka. Było spokojne i miarowe, kochałam ten dźwięk.
J: Zostaje dzisiaj z Tobą... - szepnęłam i spojrzałam na jego twarz pogrążoną w śnie. Kilka chwil później, chłopak nie zważając na to że go przytulam wstał i powędrował do łazienki. Zaczęłam się irytować! - Możesz mi już odpuścić?! - chłopak stał przed lustrem i w odbiciu patrzył na mnie.
N: To są Twoje zagrywki, Kochanie. - stwierdził i zaczął szczotkować zęby. Jeśli tak chce się bawić to nie ma problemu. Wróciłam do sypialni i wyjęłam z szafy seksowną bieliznę, kończyłam ją na siebie zakładać, kiedy wrócił. Teraz to on lustrował mnie wzrokiem, a ja patrzałam na Niego w lustrze. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia, wiedziałam po Nim, że jeszcze chwile by tu został i nie powstrzymałby się. Nie będę ustępować, ubrałam na koronkowy, prześwitujący szlafroczek. Wiedziałam że nie będzie mógł się oprzeć..
...
_____________
I jak? Naprawde was przepraszam że tyle mnie nie było :*
I marze by tu było choć 10 komów!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!
Naat
To było extra!!! Szkoda że tak d£ugo cie nie było ale fajnie że wruciłaś! Czekam na nexta ❤Jula
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńOoo ! *,* cudowne. Nialler może być zły na Nathali... chociaż widze że umie go podejść xdd
OdpowiedzUsuńooo ... ciekawe :)
OdpowiedzUsuńvanessa
http://look-after-you.blogspot.com/
Wspaniałe !!!
OdpowiedzUsuńSzczerze ciesze sie że to Zayn zabił tą kuzynke, a nie Nath ;) Obrażony Niall :o Rozdział cudo, mega, kocham <333333 <333 <3333 Uwielbiam to opowiadanie <33333 Jestem ciekawa kiedy blondasek pęknie z tym fochem :D Nie moge sie doczekać next'a! Życze dużo weny, buziaki :*
OdpowiedzUsuńNono *-* Ciekawe jest <3 Czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńJa nie mogę rozdział jest po prostu genialny nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńŻyczę weny weny i jeszcze raz weny *.*
Kocham to❤
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńHaha. Prowokantka! Chce nn
OdpowiedzUsuńSuper :-)))) ♥ ~Asia.
OdpowiedzUsuń