CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

niedziela, 29 stycznia 2017

114. I'm going to prison..

Siemka, cześć, aloha!!
Wróciłam z rozdziałami!! 
Zagląda tu ktoś jeszcze? Mam nadzieje że tak i FanFiction szybko wróci do tej swojej małej popularności :)
Licze na was kochani!! Nam nadzieje, że moja przerwa Was nie zniechęciła!!!!!

Objaśnienie:
J: - ja (Nathalie)
N: - Niall,
A: - adwokat,
Z: Zack,
M: - mężczyzna
K1,K2: - kobieta 1,2
Mar: - Marcus.
______________________
Leżałam przed nim w samej bieliźnie, chciałam pomóc i jemu się rozebrać, ale odsunął moje ręce. Z cwaniackim uśmiechem ściągnął swoją każdą część ubioru. Czemu wciąż czułam delikatne onieśmielenie? Obdarowywał moje ciało setkami drobnych pocałunków. Od podbrzusza kierował się w górę, gładząc moje uda rękoma. Pragnienie było coraz większe, a wiedziałam że będzie doprowadzał mnie do szału.
N: Wiesz jak bardzo Cie kocham, prawda? - szepnął mi do ucha, a zaraz potem ugryzł mnie w tym miejscu. Te słowa wywołały niesamowite uczucie w moim brzuchu, motyle?! Nie wiem dokładnie jak to nazwać, ale to coś wspaniałego.. 
Chwile później biustonosz znalazł się na podłodze. Pocałunki na piersiach, obojczykach, szyi, kości policzkowe i w końcu usta. Marzyłam by to wszystko nabrało tempa, żeby działo się szybciej, chciałam go mieć już w sobie. Ta miłość jest tak niewyobrażalnie wielka, że nie mam pojęcia co zrobi jeśli mnie zamkną, nie wytrzymam bez Niego... Uciec nie mogę, Nathalie Horan tak nie postępuje.. - Nie wyobrażam już sobie życia bez Ciebie. Nie chce Cie kiedykolwiek stracić... 
J: To może być nasza ostatnia noc, na nieokreślony bliżej czas. - oby nas to nie zabiło...
       Ta noc, była czymś co na pewno zapamiętam na długo... Mam złe przeczucia i wiem, że Zack nie uchroni mnie przed aresztowaniem. 
Będzie mi brakować Nialla, jego uśmiechu, błękitnych tęczówek, śmiechu, głosu, ciała. Wszystkiego co dotyczy jego osoby... Przed wschodem słońca wydostałam się z jego ramion, zamruczał coś niezrozumiale, ale na szczęście się nie obudził, spakowałam jakieś rzeczy do torby by w razie co mógłmi je dostarczyć po przesłuchaniu... 
Chce cieszyć się miłością, szczęściem i beztroskim życiem. I jeśli wyjdę z tej całej afery bez szwanku. I Niall będzie dalej mnie chciał to nigdy więcej nie wejde w to bagno... 
Usiadłam w kuchni przy stole, wypiłam gorącą kawę i rozgądałam się po pomieszczeniu. Czuje że widze ją po razostatni dzisiaj... 
Wzięłam małe karteczki i zaczęłam pisać wyznania do Nialla. Każde na innej kartce. Skończyłam gdy zabrakło mi papieru i zaczęłam chować je w rócnych miejscach w domu. Niall na pewno będzie szczęśliwy gdy jakąś znajdzie... Spojrzałam na ostatnią w moich rękach.
         
"Nigdy nie wątp w moją miłość Niall! 
Jest niewyobrażalnie wielka, tak jak Twoje serce...
Wrócę! OBIECUJE!! 
Nath xx "

Zostawiłam kartkę na stoliku w salonie i wróciłam do sypialni. Ubrałam się elegancko, ułożyłam włosy i zrobiłam makijaż. 
N: Pięknie wyglądasz... - usłyszałam jego zachrypnięty głos...  Podszedl do mnie i cmognął mnie  w ramie. - Co to za torba?
J: Moje rzeczy... W razie jakby mnie zatrzymali dzisiaj... 
N: Widzę, że jesteś przygotowana na wszystko. - mruknął z niezadowoloną miną. Chłopak zajął się swoimi porannymi czynnościami i tak samo jak ja ubrał się elegancko. Mieliśmy jeszcze kilka godzin.
J: Niall? Moze zjemy śniadanie w restauracji? - zaproponowałam - Przy okazji spojrzę jak idzie interes...
N: Pewnie. - złapał za moją torbę i wyszliśmy z sypialni a potem z pałacu. Szybko znaleźliśmy się na miejscu. Kelner zaprowadził nas do stolika. Zamówiliśmy po daniu dla siebie i chyba każde z nas było pogrążone we własnych myślach. Nie odzywaliśmy sie do siebie...
V: Co wy tacy poważni? - podeszedł Viktor i podał nam nasze jedzenie. 
J: Czy musze Cie sprawdzać? 
V: Nie. Czemu pytasz? 
J: Prawdopodobnie wyjade na małe wakacje...
V: Gdzie jedziecie? Już planujecie miesiąc miodowy, a ślubu jeszcze nie było? - zażartował, co spotkało sie z wkurzonym wzrokiem Nialla.
N: Tylko ona jedzie... - skłamał dla mnie. Vik chyba zrozumiał, żeby wiecej o nic nie pytać, bo odszedł od nas.  Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do mojego prawnika. Wyjaśniłam mu całą sytuacje i obiecał pojechać ze mną na przesłuchanie. 
J: Pojedziemy do adwokata ? - zapytałam Horana gdy wstawaliśmy z miejsca.
N: Naprawdę bierzesz pod uwagę moje zdanie? - burknął. 
J: Nie rozumiem dlaczego się wściekasz? - wyszliśmy na parking

N: Bo mogę Cię stracić, co jeśli moje zeznanie nie wystarczą?
J: Poradzimy sobie... - szybko znaleźliśmy się u mecenasa. 
A: Witam, właśnie skończyłem zapoznawać się z oskarżeniem - wskazał na krzesła
J: I jak to wygląda?
A: Jeszcze ofijalnie o nic Cię nie oskarżyli... Podzwoniłem i popytałem, wiec wszystkiego dowiemy się na miejscu... Najlepiejby było, gdybyśmy mieli jakiś dowód, nagranie, czy cokolwiek co mogłoby potwierdzić to, że się broniłaś... - zaczął tą swoją adwokacką gadkę. Zachodziłam w głowę czy coś takiego mogło by być... 
N: Nigdy nie instalowałem kamer w swoim domu...
J: Ale ja podłożyłam podsłuch! - przypomniało mi się. 
N: Co? - był zaskoczony
A: Jeśli masz to nagrane to jesteś uratowana. - uśmiechnął się
J: No nie wiem, nie przypominam sobie żeby ta rozmowa mi pomogła. Poza tym nie wezwaliśmy ani karetki, ani policji... Uciekliśmy stamtąd. - mecenas pokiwał głową
N: Jak to miałaś tam podsłuch? - a ten dalej o tym
J: Musiałam wiedzieć, że nic Ci nie jest... - uśmiechnęłam sie do Niego słabo.
A: Mimo wszystko zdobądźcie to nagranie. Sam to ocenie... Ale Twoje zeznanie, panie Horan, będą tu kluczowe. - Niall skinął głową że wszystko rozumie. Tedd poinformował nas o jeszcze kilku szczegółach i pojechaliśmy na policję. Od razu skierowałam się do gabinetu Zacka.
Z: Nathalie?! Co Ty tu robisz? - był zaskoczony moim widokiem?!
J: Jak to, co? Tylko mi nie mów, że niczego jeszcze nie próbowałeś załatwić... - wściekłam się
Z: No wiesz... - podrapał się po karku.
J: Kurwa! Zack! Miałeś wszystko załatwić, a Ty nawet nie próbujesz? Za mało Ci za każdym razem płaciłam, mógłbyś się chociaż raz odwdzięczyć.. ! - krzyczałam na niego.
Z: Uspokój się, bo pogorszysz tylko swoją zjebaną sytuację... - zaskoczył mnie doborem swojego słownictwa. Myślałam, że to bardziej ułożony mężczyzna i nerwy go nie ponoszą.
J: Grozisz mi? - usiadłam spokojnie na krześle.
Z: Nie, ale mówie jak jest. - zrobił to samo - Poza tym właśnie zaraz zaczyna się przesłuchanie Horana... Ale na Twoim miejscu nie liczyłbym na cud. Zabiłaś dość wpływowego człowieka...
J: Moje wpływy się nie liczą?! - przerwałam mu
Z: Liczą, ale nie były tak duże jak Billa. Nathalie musisz uzbroić się w cierpliwość. 
J: Chyba będę musiała porozmawiać z Marcusem... - mężczyzna spojrzał na mnie przestraszony
Z: Znasz się z komisarzem? 
J: Myślisz, że ty jeden brałeś ode mnie hajs?! - zaśmiałam sie gorzko i wyszłam z jego gabinetu.
Dołączyłam do Nialla i czekałam aż wezwą go do pokoju przesłuchań. 
Przesłuchanie Nialla trwało już dobre pół godziny kiedy wezwali mnie do innego pokoju. Poszłam sama, bo adwokat był w środku z moim narzeczony. W pomieszczeniu było jedno długie biurko, za którym siedziały dwie kobiety, stare z resztą i jeden siwy mężczyzna. Na środku stało jedno krzesło, na którym posadził mnie Zack i sam stanął krok za mną.
M: A więc Nathalie Horan... - zaczął siwy - Postawiony zarzut, to morderstwo Billa Smith'a. Naprawdę? - popatrzał na swoje towarzyszki a potem zawiesił swój zaskoczony wzrok na mnie. Czułam jakby mnie za to podziwiał.
J: Tak, jednakże to było w obronie mojej i mojego narzeczonego. - odpowiedziałam. Kobiety popatrzały na siebie, a potem na mnie.
K1: Była Pani wcześniej notowana? - zapytała kobieta w blond włosach. Na pewno miała całą moją kartotekę przed sobą.
J: Może mandaty drogowe? - rzuciłam.
K2: Bill Smith to była bardzo niebezpieczna postać. Jednakże był też bardzo wpływowy... Jego brak może albo pogorszyć sytuacje albo polepszyć... Prawdę mówiąć nie wiem czy mamy Pani dziękować czy zamknąć w więzieniu na kolejne stulecie. - gdybym nie siedziała to chyba bym sie przewróciła. Ja nie mogę na tyle lat zostawić Nialla!
M: Proszę nam opowiedzieć co sie tego dnia wydarzyło... - uśmiechnął się lekko. 
J: Więc pojechałam ze swoim narzeczonym do jego starego domu. Wiedziałam, że Bill może nas śledzić, więc od razu, po wejściu do środka, sprawdziłam dom, czy nikogo w nim nie ma. Gdy tylko sprawdziłam pierwsze pomieszczenia, uslyszałam jak coś się przewracaa... - zaczęłam spokojnie opowiadać o tym dniu - ... Znalazłam go nieprzytomnego na podłodze w salonie. Nie zdążyłam zareagować bo i mnie ogłuszono i straciłam na jakiś czas przytomność. - kobiety notowały coś w swoich papierach - Jak się ocknęłam Bill stał nade mną i zaczeliśmy rozmawiać...
K1: O czym?
J: Głównie o tym jak mnie wychował... - spojrzeli na mnie z otwartymi buziami - ... Gdy kolejny raz uderzył mnie w twarz wiedziałam, że albo zgine ja z Niallem albo Bill. - wzięłam głęboki oddech 
K2: Kontynuuj... 
J: Zaczełam szukać mojej broni, ale On ją miał. Jednak wyciągnął z niej magazynek i rzucił nią we mnie. Potem rozrzucał każdy pocisk z magazynku... gdy chciał uderzyć mnie po raz trzeci wystrzeliłam...
M: Nie pomyślał o pocisku w lufie? - zaśmiał się, miałam wrażenie że ten mężczyzna jest po mojej stronie.
J: Najwyraźniej. Trafiłam go w mostek, upadł i dławił się własną krwią, włożyłam kolejny pocisk i skróciłam jego cierpienie.. Potem ocuciłam Nialla i wyszliśmy stamtąd. - skończyłam opowiadać. W pomieszczeniu panowała nieznośna cisza. W pewnym momencie do pokoju wszedł sam komisarz. Widziałam jak Zack się spiął.
Mar: Nathalie, poczekaj na zewnątrz, musimy przedyskutować pewną sprawę. - Zack złapał mnie za ramie i jak przystało na policjanta wyprowadził z sali.
Z: Myślę, że spojrzą na Ciebie przychylnym okiem. Tym bardziej, że pojawił się Marcus. - uśmiechnął się, może i ma rację.
J: Mam nadzieję... Powiedziałam prawde Zack. Dokładnie tak było...
Z: Ułoży się Nathalie... 
...
_______

I jak? Spodobała się? Mam nadzieje, że nie zapomnieliście całej fabuły :)
Zapraszam ponownie na to ff i zachęcam do komentowania i opisywania waszych uczuć związanych z tym opowiadaniem :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat