Cześć!! :* :*
A więc tak, znów wyjeżdżam!!
Tym razem nie wiem jak będzie z internetem, do tego moja twórczość wygasa.. Może jak ułoży mi się w życiu, to wrócę do tego ff, ale jak na razie muszę czekać..
Wyjeżdżam za granice, tym razem inne państwo!!
Jak tylko wena wróci od razu dodam rozdział!!!! OBIECUJE!!!!!!!!
Dziękuje wam za komentarze i że w ogóle to czytaliście!!!!! :* :* :* :*
Bez was nie było by tego FF :* :* :*
Naat
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!
środa, 16 marca 2016
poniedziałek, 22 lutego 2016
113. Our last night..
Cześć!!
Przepraszam!!
Działo sie dużo! Przy ostatnim rozdziale pisałam że wróciłam, a tu odwalam wam miesięczną przerwę.. Przepraszam!! Ale musze wam powiedzieć, wróciłam do kraju, zamierzam jak na razie być w Polsce, do tego problemy z byłym chłopakiem i niesamowite uczucie z moja największą miłością!!
Oczywiście Horan zawsze będzie ważny, ale mój Misiek jest najważniejszy :* :* :*
Objaśnienie:
J: - ja (Nath),
N: - Niall,
Lou: - Louis,
Z: - Zack
Przypomnienie: Midnight Memories - restauracja Nathalie.
_________________________
J: Słuchaj, nie chodzi o mnie.
Lou: Ale to jednak Ty dzwonisz! - nie był zadowolony.
J: Chodzi o Nialla... - nie daj się sprowokować Nath.. - Mógłbyś zając się Niallem, jeśli się do Ciebie jutro odezwie? Wiem, że aktualnie nie masz nic do roboty...
Lou: Co, kurwa?! - wkurzył się - Oszalałaś? Czy ja Ci wyglądam na niańkę?! On jest dorosły! - co za kretyn!
J: Tomlinson skup się! Nie mówie, że tak się stanie! Wiesz, że Bill miał wielu w swojej armii. Teraz kiedy go nie ma, mogą się mścić! - zaczynałam krzyczeć. - Musze być pewna, że będzie bezpieczny...
Lou: A Ty?! - oburzył się.
J: Ja... - zmieszałam sie. On nie może wiedzieć, czemu sama nie mogę sie tym zająć - Ja muszę załatwić pewną sprawę. Zgadzasz sie, kurwa, czy nie?! - warknęłam na Niego
Lou: Tak. - mruknął, mimo złości jaką zdążył u mnie wywołać, ucieszyłam się. Jeśli naprawdę zamknął mnie w areczcie to Niall powinien być z przyjaciółmi. Może nawet ucieszy się, że spędzi z nimi czas. Ja będę mogła cierpliwie czekać aż Zack załatwi mi zwolnienie. Nie wierze że mogę pójść za kratki. Nie po to policjant dostawał tyle w łapę, bym teraz siedziała!
Wróciłam do pałacu, Niall siedział w salonie i miał dziwną minę. Zignorowałam to i poszłam od razu do biura, muszę zamknąć pewne sprawy. Ledwo zdążyłam usiąść za biurkiem i blondyn pojawił się w drzwiach.
J: Coś się stało? - zapytałam, gdy tak stał i patrzył.
N: Miałem pytać o to samo... - wszedł głębiej do pomieszczenia - Mam wrażenie, że coś się dzieje.. - usiadł w fotelu.
J: Czemu tak sądzisz? - uśmiechnęłam się sztucznie.
N: Mnie nie oszukasz. - skomentował, czyżby aż tak doskonale mnie znał?! - Widze, że coś Cię męczy... - zamilkł
Przepraszam!!
Działo sie dużo! Przy ostatnim rozdziale pisałam że wróciłam, a tu odwalam wam miesięczną przerwę.. Przepraszam!! Ale musze wam powiedzieć, wróciłam do kraju, zamierzam jak na razie być w Polsce, do tego problemy z byłym chłopakiem i niesamowite uczucie z moja największą miłością!!
Oczywiście Horan zawsze będzie ważny, ale mój Misiek jest najważniejszy :* :* :*
Objaśnienie:
J: - ja (Nath),
N: - Niall,
Lou: - Louis,
Z: - Zack
Przypomnienie: Midnight Memories - restauracja Nathalie.
_________________________
J: Zrób wszystko, żeby mnie z tego wyciągnąć albo dowiedzą się jak głębokie masz kieszenie! -zagroziłam
Z: Szantażujesz mnie?! - też sie denerwował. Wiem, że to jego słaby punkt.
J: Ostrzegam Zack... - wyszłam szybko z pokoju, a jeszcze szybciej z posterunku. Nie zamierzałam na razie wracać do pałacu! Musze wymyślić plan awaryjny, w razie jakbym została skazana... Nie mogę znów zostawić Nialla samego. Zatrzymałam sie pod Midnight Memories i wybrałam numer do Louisa... Oczywiste jest to, że musiałam długo czekać aż odbierze. - Tomlinson? - odezwałam się gdy w końcu to zrobił.
Lou: Nie wierze, że to Ty. - mruknął zły.J: Słuchaj, nie chodzi o mnie.
Lou: Ale to jednak Ty dzwonisz! - nie był zadowolony.
J: Chodzi o Nialla... - nie daj się sprowokować Nath.. - Mógłbyś zając się Niallem, jeśli się do Ciebie jutro odezwie? Wiem, że aktualnie nie masz nic do roboty...
Lou: Co, kurwa?! - wkurzył się - Oszalałaś? Czy ja Ci wyglądam na niańkę?! On jest dorosły! - co za kretyn!
J: Tomlinson skup się! Nie mówie, że tak się stanie! Wiesz, że Bill miał wielu w swojej armii. Teraz kiedy go nie ma, mogą się mścić! - zaczynałam krzyczeć. - Musze być pewna, że będzie bezpieczny...
Lou: A Ty?! - oburzył się.
J: Ja... - zmieszałam sie. On nie może wiedzieć, czemu sama nie mogę sie tym zająć - Ja muszę załatwić pewną sprawę. Zgadzasz sie, kurwa, czy nie?! - warknęłam na Niego
Lou: Tak. - mruknął, mimo złości jaką zdążył u mnie wywołać, ucieszyłam się. Jeśli naprawdę zamknął mnie w areczcie to Niall powinien być z przyjaciółmi. Może nawet ucieszy się, że spędzi z nimi czas. Ja będę mogła cierpliwie czekać aż Zack załatwi mi zwolnienie. Nie wierze że mogę pójść za kratki. Nie po to policjant dostawał tyle w łapę, bym teraz siedziała!
Wróciłam do pałacu, Niall siedział w salonie i miał dziwną minę. Zignorowałam to i poszłam od razu do biura, muszę zamknąć pewne sprawy. Ledwo zdążyłam usiąść za biurkiem i blondyn pojawił się w drzwiach.
J: Coś się stało? - zapytałam, gdy tak stał i patrzył.
N: Miałem pytać o to samo... - wszedł głębiej do pomieszczenia - Mam wrażenie, że coś się dzieje.. - usiadł w fotelu.
J: Czemu tak sądzisz? - uśmiechnęłam się sztucznie.
N: Mnie nie oszukasz. - skomentował, czyżby aż tak doskonale mnie znał?! - Widze, że coś Cię męczy... - zamilkł
J: Wróciłam właśnie z komisariatu. - Nialla oczy się rozszerzyły - Chcą, żebyśmy przyjechali jutro na przesłuchanie w sprawie śmierci Billa.
N: Co Oni chcą wyjaśniać, obroniłaś nas... - blondasek wiedział co jest na rzeczy.
J: My o tym wiemy, ale jest możliwość, że do czasu rozprawy sądowej zamknął mnie w areszcie. - przyznałam
N: Co? - zdenerwował się.
J: Tak to właśnie jest, jeśli policja ma układy z mafią... Myślałam, że kupiłam sobie Zacka, ale zaczynam w to wątpić.
N: Mogę coś zrobić?
J: Możesz. - odpowiedziałam mu od razu - Powiedz im prawdę. - czemu mój głos drżał?! Nie chciałabym go kolejny raz zostawiać, a uciec od tego nie mogę. Znajdą mnie prędzej czy później, a tak może Zack coś wymyśli!!
N: Oczywiście, że powiem. Mówisz poważnie z tym aresztem?
J: Możesz. - odpowiedziałam mu od razu - Powiedz im prawdę. - czemu mój głos drżał?! Nie chciałabym go kolejny raz zostawiać, a uciec od tego nie mogę. Znajdą mnie prędzej czy później, a tak może Zack coś wymyśli!!
N: Oczywiście, że powiem. Mówisz poważnie z tym aresztem?
J: Tak Niall. Jeśli okaże się, że tam trafie. Od razu skontaktuj się z Louisem. On wie co ma robić... Spędzaj czas z przyjaciółmi... Ale uważaj na siebie. - to nie był rozkaz, brzmiałam najłagodniej jak tylko potrafiłam
N: Mogę się wtedy z nimi spotkać? Nie będzie mi nic groziło? Może lepiej jak zostane tu... - byłam zaskoczona jego postawą
J: Lepiej bądź przy nich, nawet się przeprowadź...
N: Jesteś pewna? - pytał jakby pragnął bym zmieniła zdanie.
J: Tak. - powiedziałam cicho. Niall chwile posiedział i wpatrywał sie we mnie, w końcu wstał, podszedł do mnie i przykucnął, odwracając moje krzesło przodem do Niego. Jego ciepłe dłonie spoczęły ma moich kolanach, głębokość jego oczy była nieskończona. Cisza pomiędzy nami była tak znacząca, że oboje wiedzieliśmy w jaki sposób ten dzień może sie skończyć. Blondyn złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przeszliśmy do sypialni, zatrzymaliśmy sie przed łóżkiem i to było to czego pragnęłam. Stał za mną, jego palce muskały moją skore na karku, odgarnął włosy i poczułam jego gorące wargi na ciele. Pierwszy dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa, zaraz po nim kolejny i jeszcze jeden. Odwróciłam się przodem do Nialla i złączyłam nasze usta. Żadne z nas nic nie mówiło, wiedzieliśmy czego chcemy... Pocałunek nie był nachalny, całowaliśmy się powoli, namiętnie i bez jakiegokolwiek stresu. Nigdy wcześniej takiej atmosfery między nami nie było.
Jego dłonie na moich biodrach, moje palce w jego włosach. Poczułam jak narzeczony delikatnie kładzie mnie na łóżko, a zaraz potem zaczął pozbywać się mojej dzisiejszej garderoby. Leżałam przed nim w samej bieliźnie, chciałam pomóc i jemu się rozebrać, ale odsunął moje ręce. Z cwaniackim uśmiechem ściągnął swoją każdą część ubioru. Czemu wciąż czułam delikatne onieśmielenie? Obdarowywał moje ciało setkami drobnych pocałunków. Od podbrzusza kierował się w górę, gładząc moje uda rękoma. Pragnienie było coraz większe, a wiedziałam że będzie doprowadzał mnie do szału.
N: Wiesz jak bardzo Cie kocham, prawda?
...
____________
Jeszcze raz was przepraszam!!
Chociaż 5 komów? Się da się? :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
N: Wiesz jak bardzo Cie kocham, prawda?
...
____________
Jeszcze raz was przepraszam!!
Chociaż 5 komów? Się da się? :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
czwartek, 14 stycznia 2016
112. It's not the end of problems.. :/
Hejka.. :*
Jest tyle wyświetleń na każdym z postów, a liczba komentarzy nawet w najmniejszym stopniu nie odpowiada temu.. :( Post czyta około 550 osób a komów zaledwie 8, 9.. :(
Ale chociaż czytacie, wiem, że to moja wina bo tak rzadko dodaje rozdziały, ale wiele się w moim życiu ostatnio działo.. Obiecuje że wracam!!!!
Objaśnienie:
J: - Ja (Nathalie)
N: - Niall,
Z: - Zack.
_________________
J: Moja sprawiedliwość dosięga każdego, Bill! - kolejny strzał, tym razem śmiertelny. Popatrzałam na niego przez chwile. Wiedziałam że kiedyś go zabije, ale nie wiedziałam że w takich okolicznościach.
Przypomniałam sobie o Niallu, rzuciłam broń i podbiegłam do niego. Uklęknęłam przy nim i starałam sie go ocucić. - Niall obudź sie! - oddech miał słaby - Przecież, jesteś Horan, my wychodzimy z każdej sytuacji! - potrząsałam nim delikatnie. - Niall, proszę Cie... - łkałam już, z rany na jego skroni wciąż sączyła się krew. - Kocham Cię... - płakałam cicho. Nie mogę go stracić! Pochyliłam sie nad nim i ucałowałam jego usta, nie reagował. Odsunęłam sie od Niego i skuliłam się, chowając twarz.
N: Naath...? - od razu podniosłam głowę, na moich policzkach było pełno łez. - Krwawisz... - przeraził sie i dotknął mojej rozciętej wargi.
J: To nic. - wtuliłam sie w Niego, co odwzajemnił dwa razy mocniej.
N: Powiedziałaś mi to? Czy mi sie tylko przyśniło? - spytał gdy się od siebie oderwaliśmy.
J: Ale co takiego? - udałam i zmarszczyłam brwi.
N: Że mnie kochasz...
J: Powiedziałam. - pomogłam mu się podnieść - Chodźmy stad. - zarządziłam i mijając zwłoki mafioza wyszliśmy z budynku. Blondyn się nie odezwał, wsiedliśmy do auta i bardzo szybko znaleźliśmy się w pałacu. Od razu poszłam pod prysznic, ubrałam bieliznę i podkoszulek blondyna. Niall już leżał, miałam wrażenie że śpi, ale gdy zajęłam miejsce obok Niego, otworzył oczy.
N: To był piękny sen. - zaczął, a ja na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Mam wrażenie, że tylko mi się śniło jak wyznajesz co czujesz...
J: To nie był sen. Kocham Cię Niall od samego początku. Od kiedy tylko zacząłeś się o mnie starać, od kiedy uprzykrzałeś mi życie. Tak bardzo jak miałam czasami ochotę cię zabić, tak mocno Cię kochałam. Przez Ciebie jestem teraz jaka jestem, potrafię pokazać Ci swoje uczucia. Stałam się przez Ciebie słaba, ale też i silniejsza. Każde okazanie moich uczuć powoduje, że mięknę... Ale też każde Twoje 'kocham Cię' sprawia, że nic mnie nie pokona. Jesteś moją jedyną słabością i jedynym powodem dla którego jeszcze walczę... - wyznałam, pierwszy raz w życiu powiedziałam komuś taką rzecz, ale on jest wart wszystkiego!
N: Co mam Ci teraz powiedzieć?! Że odkąd się w Tobie zakochałem, czekam na te słowa? To już trochę minęło... - zaśmiał się i dotknął pierścionka zaręczynowego na moim palcu. - Nigdy nie wątpiłem, że coś do mnie czujesz, ale czasami nie wiedziałem czy to miłość, czy nienawiść. - ucałował moje czoło. Wtuliłam sie w Niego mocniej. - Na pewno go zabiłaś?
J: Tak...
N: Koniec z takim życiem? - dopytywał
J: Prawdę mówiąc, wątpie. Bill miał wszędzie swoich ludzi, więc albo się będą mścić albo sie wycofają. - nie znałam bardziej chronionego człowieka na świecie, prezydent USA ma pewnie mniejszą ilość ochrony niż Bill, Sokołów i zabójców.
N: Chciałbym, żeby to był koniec tej wojny. - nie odpowiedziałam mu już na to, nie wiedziałam nawet jak odpowiedzieć.
Kolejne dni były inne. Codziennie sprawdzałam czy ktoś chce pomścić Billa, ale nikt nie wykazywał żadnej chęci. Może jeszcze nie wiedzą?! Na pewno tak! Sprawdziłam pocztę i jedna wiadomość wydawała sie być najciekawsza.
"Witaj Nathalie,
Domyślasz sie czemu do Ciebie pisze? Najlepiej jak pojawisz sie w moim komisariacie. Nie tak łatwo będzie zapomnieć o Billu...
Zack."
Zaczyna się nieciekawie!
Jest tyle wyświetleń na każdym z postów, a liczba komentarzy nawet w najmniejszym stopniu nie odpowiada temu.. :( Post czyta około 550 osób a komów zaledwie 8, 9.. :(
Ale chociaż czytacie, wiem, że to moja wina bo tak rzadko dodaje rozdziały, ale wiele się w moim życiu ostatnio działo.. Obiecuje że wracam!!!!
Objaśnienie:
J: - Ja (Nathalie)
N: - Niall,
Z: - Zack.
_________________
J: Moja sprawiedliwość dosięga każdego, Bill! - kolejny strzał, tym razem śmiertelny. Popatrzałam na niego przez chwile. Wiedziałam że kiedyś go zabije, ale nie wiedziałam że w takich okolicznościach.
Przypomniałam sobie o Niallu, rzuciłam broń i podbiegłam do niego. Uklęknęłam przy nim i starałam sie go ocucić. - Niall obudź sie! - oddech miał słaby - Przecież, jesteś Horan, my wychodzimy z każdej sytuacji! - potrząsałam nim delikatnie. - Niall, proszę Cie... - łkałam już, z rany na jego skroni wciąż sączyła się krew. - Kocham Cię... - płakałam cicho. Nie mogę go stracić! Pochyliłam sie nad nim i ucałowałam jego usta, nie reagował. Odsunęłam sie od Niego i skuliłam się, chowając twarz.
N: Naath...? - od razu podniosłam głowę, na moich policzkach było pełno łez. - Krwawisz... - przeraził sie i dotknął mojej rozciętej wargi.
J: To nic. - wtuliłam sie w Niego, co odwzajemnił dwa razy mocniej.
N: Powiedziałaś mi to? Czy mi sie tylko przyśniło? - spytał gdy się od siebie oderwaliśmy.
J: Ale co takiego? - udałam i zmarszczyłam brwi.
N: Że mnie kochasz...
J: Powiedziałam. - pomogłam mu się podnieść - Chodźmy stad. - zarządziłam i mijając zwłoki mafioza wyszliśmy z budynku. Blondyn się nie odezwał, wsiedliśmy do auta i bardzo szybko znaleźliśmy się w pałacu. Od razu poszłam pod prysznic, ubrałam bieliznę i podkoszulek blondyna. Niall już leżał, miałam wrażenie że śpi, ale gdy zajęłam miejsce obok Niego, otworzył oczy.
N: To był piękny sen. - zaczął, a ja na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Mam wrażenie, że tylko mi się śniło jak wyznajesz co czujesz...
J: To nie był sen. Kocham Cię Niall od samego początku. Od kiedy tylko zacząłeś się o mnie starać, od kiedy uprzykrzałeś mi życie. Tak bardzo jak miałam czasami ochotę cię zabić, tak mocno Cię kochałam. Przez Ciebie jestem teraz jaka jestem, potrafię pokazać Ci swoje uczucia. Stałam się przez Ciebie słaba, ale też i silniejsza. Każde okazanie moich uczuć powoduje, że mięknę... Ale też każde Twoje 'kocham Cię' sprawia, że nic mnie nie pokona. Jesteś moją jedyną słabością i jedynym powodem dla którego jeszcze walczę... - wyznałam, pierwszy raz w życiu powiedziałam komuś taką rzecz, ale on jest wart wszystkiego!
N: Co mam Ci teraz powiedzieć?! Że odkąd się w Tobie zakochałem, czekam na te słowa? To już trochę minęło... - zaśmiał się i dotknął pierścionka zaręczynowego na moim palcu. - Nigdy nie wątpiłem, że coś do mnie czujesz, ale czasami nie wiedziałem czy to miłość, czy nienawiść. - ucałował moje czoło. Wtuliłam sie w Niego mocniej. - Na pewno go zabiłaś?
J: Tak...
N: Koniec z takim życiem? - dopytywał
J: Prawdę mówiąc, wątpie. Bill miał wszędzie swoich ludzi, więc albo się będą mścić albo sie wycofają. - nie znałam bardziej chronionego człowieka na świecie, prezydent USA ma pewnie mniejszą ilość ochrony niż Bill, Sokołów i zabójców.
N: Chciałbym, żeby to był koniec tej wojny. - nie odpowiedziałam mu już na to, nie wiedziałam nawet jak odpowiedzieć.
Kolejne dni były inne. Codziennie sprawdzałam czy ktoś chce pomścić Billa, ale nikt nie wykazywał żadnej chęci. Może jeszcze nie wiedzą?! Na pewno tak! Sprawdziłam pocztę i jedna wiadomość wydawała sie być najciekawsza.
"Witaj Nathalie,
Domyślasz sie czemu do Ciebie pisze? Najlepiej jak pojawisz sie w moim komisariacie. Nie tak łatwo będzie zapomnieć o Billu...
Zack."
Zaczyna się nieciekawie!
Ubrałam sie szybko w eleganckie ubrania, zrobiłam makijaż, fryzurę i szukałam Nialla.
J: Niall?!! - nie słyszałam odpowiedzi. Wróciłam do biura i sprawdziłam na kamerach. Dawno zapomniana czynność! Spał w swojej sypialni, dziwne... Nie sądziłam, że on jeszcze tam przebywa. - Niall? - powiedziałam spokojnie siadając obok Niego. Zamruczał coś, ale się nie obudził, ja nie zamierzałam czekać! - Wychodzę, nie czekaj na mnie. - powiedziałam pewnie i wyszłam z pomieszczenia. Znalazłam odpowiednie kluczyki i pojechałam. Dość szybko znalazłam sie przez policją. Nie oglądając się za siebie weszłam do budynku i odnalazłam pomieszczenie w którym zawsze jest Zack. Musi mi wyjaśnić, o co mu chodzi!
J: Dzień dobry. - przywitałam sie z mężczyzną.
Z: Jak dobrze, że tak szybko zareagowałaś na maila. - wskazał na krzesło na przeciwko biurka.
J: Dobrze wiesz, że zawsze tak jest. - mruknęłam. Zack'a coś gryzło. - Przejdź od razu do rzeczy, nie owijaj w bawełnę! - postanowiłam.
Z: Wiem, że w życiu miałaś dużo problemów przez Billa...
J: Niall?!! - nie słyszałam odpowiedzi. Wróciłam do biura i sprawdziłam na kamerach. Dawno zapomniana czynność! Spał w swojej sypialni, dziwne... Nie sądziłam, że on jeszcze tam przebywa. - Niall? - powiedziałam spokojnie siadając obok Niego. Zamruczał coś, ale się nie obudził, ja nie zamierzałam czekać! - Wychodzę, nie czekaj na mnie. - powiedziałam pewnie i wyszłam z pomieszczenia. Znalazłam odpowiednie kluczyki i pojechałam. Dość szybko znalazłam sie przez policją. Nie oglądając się za siebie weszłam do budynku i odnalazłam pomieszczenie w którym zawsze jest Zack. Musi mi wyjaśnić, o co mu chodzi!
J: Dzień dobry. - przywitałam sie z mężczyzną.
Z: Jak dobrze, że tak szybko zareagowałaś na maila. - wskazał na krzesło na przeciwko biurka.
J: Dobrze wiesz, że zawsze tak jest. - mruknęłam. Zack'a coś gryzło. - Przejdź od razu do rzeczy, nie owijaj w bawełnę! - postanowiłam.
Z: Wiem, że w życiu miałaś dużo problemów przez Billa...
J: Nie tylko ja, cała policja też go ścigała...
Z: To prawda, ale...
J: Miałeś nie owijać. - upomniałam go.
Z: Tak, wiem... - zaciął sie i patrzył w swoje papiery - Prawdopodobnie pójdziesz siedzieć...
J: Że co, kurwa?! - wkurwiłam się - Przecież zabił tylu ludzi, robił krzywe interesy, niejednokrotnie zmieszał policje z błotem w mediach, Ciebie również...! - denerwowałam sie, ale nie chciałam robić scen na komisariacie.
Z: Pamiętam, ale też sfinansował większość policyjnych programów...
J: Czyli to, kurwa, tak! - nie wytrzymałam - A zapomniałeś już ile kasy przytuliłeś ode mnie? A ile cały komisariat? - uderzyłam dłońmi w biurko, wstając nagle.
Z: Pamiętam i dlatego... Proszę nie patrz tak na mnie... - miałam nadzieje, że nauczę sie kiedyś mordować spojrzeniem. - Dlatego zrobię wszystko żebyś w ogóle tam nie trafiła, a jeśli już to szybko Cię wyciągnę. - byłam wściekła, nie mogę iść siedzieć! Nie mogę zostawić teraz Nialla! - To najwyżej kilka tygodni w areszcie. Do rozprawy, jestem pewny że zorganizują to ekspresowo...
J: Oszalałeś?!! - oburzyłam się
J: Miałeś nie owijać. - upomniałam go.
Z: Tak, wiem... - zaciął sie i patrzył w swoje papiery - Prawdopodobnie pójdziesz siedzieć...
J: Że co, kurwa?! - wkurwiłam się - Przecież zabił tylu ludzi, robił krzywe interesy, niejednokrotnie zmieszał policje z błotem w mediach, Ciebie również...! - denerwowałam sie, ale nie chciałam robić scen na komisariacie.
Z: Pamiętam, ale też sfinansował większość policyjnych programów...
J: Czyli to, kurwa, tak! - nie wytrzymałam - A zapomniałeś już ile kasy przytuliłeś ode mnie? A ile cały komisariat? - uderzyłam dłońmi w biurko, wstając nagle.
Z: Pamiętam i dlatego... Proszę nie patrz tak na mnie... - miałam nadzieje, że nauczę sie kiedyś mordować spojrzeniem. - Dlatego zrobię wszystko żebyś w ogóle tam nie trafiła, a jeśli już to szybko Cię wyciągnę. - byłam wściekła, nie mogę iść siedzieć! Nie mogę zostawić teraz Nialla! - To najwyżej kilka tygodni w areszcie. Do rozprawy, jestem pewny że zorganizują to ekspresowo...
J: Oszalałeś?!! - oburzyłam się
Z: Może mogłabyś wymyślić wspólną wersję z tym Horanem.
J: Nie musze. Prawda jest taka, że to Bill nas zaatakował. Broniliśmy się!
Z: Więc czym się martwisz? Doskonale wiesz jak to działa... Daje Ci dzień, jutro o 1pm przyjedź na przesłuchanie. Jeśli się nie zjawicie, wyślemy po Was odpowiednie służby! - powiedział stanowczo z kamiennym wyrazem twarzy.
J: Zrób wszystko, żeby mnie z tego wyciągnąć albo dowiedzą się jak głębokie masz kieszenie! -zagroziłam
Z: Szantażujesz mnie?! - też sie denerwował. Wiem, że to jego słaby punkt.
J: Ostrzegam Zack... - wyszłam szybko z pokoju, a jeszcze szybciej z posterunku. Nie zamierzałam wracać do pałacu! Musze wymyślić plan awaryjny, w razie jakbym została skazana... Nie mogę znów zostawić Nialla samego. Zatrzymałam sie pod Midnight Memories i wybrałam numer do Louisa... Oczywiste jest to, że musiałam długo czekać aż odbierze. - Tomlinson?
...
_____________________
Może krótsze, ale myślę że się spodobało.. :*
Oczywiście że jeszcze końca nie będzie, w poprzednim rozdziale podroczyłam sie troszke z wami.. :*
Myślicie że Nathalie bez Billa już będzie miała lepiej? <3
Może z 10 komów? !!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Z: Więc czym się martwisz? Doskonale wiesz jak to działa... Daje Ci dzień, jutro o 1pm przyjedź na przesłuchanie. Jeśli się nie zjawicie, wyślemy po Was odpowiednie służby! - powiedział stanowczo z kamiennym wyrazem twarzy.
J: Zrób wszystko, żeby mnie z tego wyciągnąć albo dowiedzą się jak głębokie masz kieszenie! -zagroziłam
Z: Szantażujesz mnie?! - też sie denerwował. Wiem, że to jego słaby punkt.
J: Ostrzegam Zack... - wyszłam szybko z pokoju, a jeszcze szybciej z posterunku. Nie zamierzałam wracać do pałacu! Musze wymyślić plan awaryjny, w razie jakbym została skazana... Nie mogę znów zostawić Nialla samego. Zatrzymałam sie pod Midnight Memories i wybrałam numer do Louisa... Oczywiste jest to, że musiałam długo czekać aż odbierze. - Tomlinson?
...
_____________________
Może krótsze, ale myślę że się spodobało.. :*
Oczywiście że jeszcze końca nie będzie, w poprzednim rozdziale podroczyłam sie troszke z wami.. :*
Myślicie że Nathalie bez Billa już będzie miała lepiej? <3
Może z 10 komów? !!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
środa, 6 stycznia 2016
111. I finished with You..
Hej xx
Minęło tyle czasu! Wiecie jak mi przykro ze dawno nic nie dodawałam :/
Brak czasu, to praca, to święta z rodziną, mogłam sie w końcu z nimi zobaczyć <3 Poza tym codziennie kłótnie z chłopakiem sprawiały że wena ulatywała, do tej pory tak jest, ale zmuszam się codziennie do napisania czegoś!!
PRZEPRASZAM!!!!!
Objaśnienie:
J: - ja ( Nathalie, potem Niall, znów Nath),
N: - Niall (potem Nath),
D: - Dave,
B:- Bill.
___________________
N: Yhym, na pewno.. Po takim objedzie? - złapał mnie za biodra. Doskonale wiedział, że rozmawialiśmy o nich.
J: Lubie na Ciebie patrzeć. - rzuciłam i wyrwałam się z jego objęć, prowokując go bardziej.
N: A zapomniałbym, pojedziemy jutro do mojego domu? - zaskoczył mnie tym.
J: Po co? - zdziwiłam się.
N: Musze coś stamtąd zabrać...
J: Mieszkasz u mnie już tyle czasu i teraz Ci się przypomniało? - mój wspaniały humor od razu znikł. Miałam złe wspomniania z tamtego domu.
N: Tak, kochanie...
J: Nie ma takiej opcji. - powiedziałam krótko i poszłam pod prysznic. Żeby pozwolić mu tam jechać muszę dokładnie wszystko sprawdzić. Z resztą nie chce tam wracać. Musze zająć sie trochę restauracją, a raczej oderwaniem się od stresu...
N: Nath? - usłyszałam go, po chwili stał nago obok mnie, pod gorącym strumieniem wody. - Pojedziemy tylko na chwile. - dalej o tym.
J: Ale ja zdecyduje kiedy. - skomentowałam krótko i wyszłam z kabiny. Niall musi sobie przypomnieć jak to w moim życiu jest. Przez te wszystkie czułości nawet ja zapomniałam! Musze znów być czujna.
*Oczami Nialla*
Nathalie musi się zgodzić, może to co chce zrobić w tym domu nie jest aż tak pilne. Chce mieć po prostu to za sobą. Chce zabrać wszystkie swoje rzeczy i sprzedać ten dom. Kocham ją, więc cierpliwie poczekam. Dawno nic niebezpiecznego się nie działo, więc nie rozumiem czemu ona się tak martwi..
Trwało to dość długo i nawet mieliśmy cichy okres, mijaliśmy się w pałacu, rzadko rozmawialiśmy przez te kilka dni. Jeśli była w domu to i tak zamykała sie na całe dnie w swoim biurze. Co to za życie skoro my się ciągle mijamy?! Chce by było inaczej, tak jak u normalnej pary.
N: Niall?! - usłyszałem ją, słyszałem również jak zbiega ze schodów.
J: Jestem w salonie. - odpowiedziałem normalnym tonem.
N: Zbieraj się, jedziemy. - powiedziała oschle. Byłem zaskoczony, że w końcu się zdecydowała. A może po prostu wszystko zorganizowała i wie, że jest spokojnie. Zabrałem telefon słysząc, że przychodzi wiadomość. Dopiero w samochodzie odczytałem, to Dave.
D: ' Hej Horan, co u Ciebie? Dawno sie nie widzieliśmy, nie odzywałeś się! Jestem w mieście. Może wyskoczymy na piwko? ' - jak zawsze pozytywnie nastawiony. Sam miałem ochotę wyskoczyć gdzieś z kumplami jak za dawnych czasów...
J: ' Siema! Właśnie jadę do swojego mieszkania... Dawno to ja wielu rzeczy nie robiłem. A to piwko to chyba jednak odpada...' - przypomniałem sobie jaka jest Nath.
D: ' To szkoda.. No, ale odzywaj się czasami. ' - nie odpisałem już, nawet nie miałem co...
Minęło tyle czasu! Wiecie jak mi przykro ze dawno nic nie dodawałam :/
Brak czasu, to praca, to święta z rodziną, mogłam sie w końcu z nimi zobaczyć <3 Poza tym codziennie kłótnie z chłopakiem sprawiały że wena ulatywała, do tej pory tak jest, ale zmuszam się codziennie do napisania czegoś!!
PRZEPRASZAM!!!!!
Objaśnienie:
J: - ja ( Nathalie, potem Niall, znów Nath),
N: - Niall (potem Nath),
D: - Dave,
B:- Bill.
___________________
N: O czym plotkowałyście? - wyrwał mnie z zamyśleń, gdy siedzieliśmy z winem na tarasie.
J: A o naszych zawodach... - rzuciłam. Blondyn spojrzał na mnie przerażony. - Spokojnie, mówiłyśmy o gotowaniu... - zaśmiałam sie - Jestem padnięta, idziesz spać?
N: Tak.. - zabrał ode mnie kieliszek i odstawił do zmywarki - Na pewno rozmawiałyście tylko o swoich zajęciach? Widziałem jak pożerałaś mnie wzrokiem... - zaśmiał się, wiedział co mówi.
J: Czyżby? Może głodna byłam...N: Yhym, na pewno.. Po takim objedzie? - złapał mnie za biodra. Doskonale wiedział, że rozmawialiśmy o nich.
J: Lubie na Ciebie patrzeć. - rzuciłam i wyrwałam się z jego objęć, prowokując go bardziej.
N: A zapomniałbym, pojedziemy jutro do mojego domu? - zaskoczył mnie tym.
J: Po co? - zdziwiłam się.
N: Musze coś stamtąd zabrać...
J: Mieszkasz u mnie już tyle czasu i teraz Ci się przypomniało? - mój wspaniały humor od razu znikł. Miałam złe wspomniania z tamtego domu.
N: Tak, kochanie...
J: Nie ma takiej opcji. - powiedziałam krótko i poszłam pod prysznic. Żeby pozwolić mu tam jechać muszę dokładnie wszystko sprawdzić. Z resztą nie chce tam wracać. Musze zająć sie trochę restauracją, a raczej oderwaniem się od stresu...
N: Nath? - usłyszałam go, po chwili stał nago obok mnie, pod gorącym strumieniem wody. - Pojedziemy tylko na chwile. - dalej o tym.
J: Ale ja zdecyduje kiedy. - skomentowałam krótko i wyszłam z kabiny. Niall musi sobie przypomnieć jak to w moim życiu jest. Przez te wszystkie czułości nawet ja zapomniałam! Musze znów być czujna.
*Oczami Nialla*
Nathalie musi się zgodzić, może to co chce zrobić w tym domu nie jest aż tak pilne. Chce mieć po prostu to za sobą. Chce zabrać wszystkie swoje rzeczy i sprzedać ten dom. Kocham ją, więc cierpliwie poczekam. Dawno nic niebezpiecznego się nie działo, więc nie rozumiem czemu ona się tak martwi..
Trwało to dość długo i nawet mieliśmy cichy okres, mijaliśmy się w pałacu, rzadko rozmawialiśmy przez te kilka dni. Jeśli była w domu to i tak zamykała sie na całe dnie w swoim biurze. Co to za życie skoro my się ciągle mijamy?! Chce by było inaczej, tak jak u normalnej pary.
N: Niall?! - usłyszałem ją, słyszałem również jak zbiega ze schodów.
J: Jestem w salonie. - odpowiedziałem normalnym tonem.
N: Zbieraj się, jedziemy. - powiedziała oschle. Byłem zaskoczony, że w końcu się zdecydowała. A może po prostu wszystko zorganizowała i wie, że jest spokojnie. Zabrałem telefon słysząc, że przychodzi wiadomość. Dopiero w samochodzie odczytałem, to Dave.
D: ' Hej Horan, co u Ciebie? Dawno sie nie widzieliśmy, nie odzywałeś się! Jestem w mieście. Może wyskoczymy na piwko? ' - jak zawsze pozytywnie nastawiony. Sam miałem ochotę wyskoczyć gdzieś z kumplami jak za dawnych czasów...
J: ' Siema! Właśnie jadę do swojego mieszkania... Dawno to ja wielu rzeczy nie robiłem. A to piwko to chyba jednak odpada...' - przypomniałem sobie jaka jest Nath.
D: ' To szkoda.. No, ale odzywaj się czasami. ' - nie odpisałem już, nawet nie miałem co...
Po kolejnych 20 minutach dojechaliśmy do mojego domu. Cieszyłem się, że tu jestem, serce biło mi o wiele szybciej, w końcu tyle czasu minęło...
*Oczami Nathalie*
Coś mi nie pasowało, dużo aut stało wzdłuż ulicy, ale jedno najbardziej przykuło moja uwagę. Podejrzane, dziwnie znajome...
*Oczami Nathalie*
Coś mi nie pasowało, dużo aut stało wzdłuż ulicy, ale jedno najbardziej przykuło moja uwagę. Podejrzane, dziwnie znajome...
Weszliśmy szybko do środka. Widziałam, że Niall jest w skowronkach, ale mnie złe przeczucia nie opuszczały. Blondyn skierował się do salonu, a ja zaczęłam po kolei przeszukiwać pomieszczenia: kuchnia, sypialnia-pusto. Weszłam do łazienki i usłyszałam podejrzany trzask. Wyjęłam pistolet przed siebie i bardzo szybko wróciłam do salonu, zauważyłam blondyna leżącego na podłodze.
J: Niall?! - podbiegłam do Niego, uklęknęłam przy nim i sprawdziłam puls.. Żyje! Zdązyłam tylko zauważyć skurzane męskie buty przed sobą. Nagle poczułam mocny ból w okolicy głowy i karku, a przed oczami była już tylko ciemność...
J: Niall?! - podbiegłam do Niego, uklęknęłam przy nim i sprawdziłam puls.. Żyje! Zdązyłam tylko zauważyć skurzane męskie buty przed sobą. Nagle poczułam mocny ból w okolicy głowy i karku, a przed oczami była już tylko ciemność...
Słyszałam kroki dookoła siebie i jakiś śmiech. W końcu udało mi sie oprzytomnieć. Rażące słońce powodowało przymrużanie oczu i jeszcze większy ból.
B: Ooo śpiąca królewna sie obudziła! - usłyszałam szyderczy głos Billa?!
J: Czego chcesz?! - wysyczałam
B: Mówiłem Ci, że ktoś sie nim zajmie... - podniosłam sie delikatnie, oparłam sie o sofę za sobą.
J: Nie mówiłeś, że to Ty sie za to weźmiesz. - zaczęłam sie macać po plecach w okolicy paska od spodni. Zniknął mój pistolet!
B: Tego szukasz?! - pokazał mi moją broń - Oczywiscie, że nie mówiłem. Nie musiałbym tego robić, gdybyś wszystkich nie wyeliminowała. - mówiąc to wyjął magazynek z mojego pistoletu, broń rzucił w moją stronę. Wzięłam ją do reki. - Haha!! - zaśmiał sie.
J: Przecież wiesz, że jestem najlepsza. - poprawiłam się, żeby lepiej siedzieć. Bill zaczął wyrzucać po kolei każdy pocisk z magazynku, które powodowały dość głośny dźwięk przy zderzeniu z podłogą albo tak mi sie tylko wydawało. W głowie wciąż mi huczało od uderzenia.
B: A jednak przegrałaś! Dopadłem i Ciebie i lalusia... - wskazał na blondyna rzucając w Niego pociskiem.
J: Może nie spodziewałam sie po ojcu takiego ruchu... - ból odchodził w zapomnienie, a na jego miejsce wchodziła wściekłość!
B: Miałaś tak do mnie nie mówić! - wysyczał i uderzył mnie pięścią w twarz. Poczułam w ustach żelazny smak krwi, a to potęgowało moją złość. Spojrzałam na Niego.
J: A jak mam mówić do mężczyzny który mnie wychował?! Hmm?!
B: Nie jestem twoim ojcem! Twoi starzy... - zaciął sie i złowrogo uśmiechnął. Magazynek był już pusty. - Miło było patrzeć jak umierają. To ja ich zabiłem!! - wrzasnął, nie dałam poznać po sobie, że mnie to ruszyło.
J: Wiesz dlaczego ludzi takich jak Ty zawsze dosięgnię sprawiedliwość?! - Bill spojrzał na mnie zdziwiony. Z trudem stanęłam na równe nogi i wycelowałam w Niego. Prychnął widząc przed sobą broń. - Bo zapominacie o pocisku w lufie! - źrenice Billa znacznie sie rozszerzyły i gdy już miał do mnie podejść, wystrzeliłam. Dostał w górną część mostku. w razie gdyby miał kamizelkę.Na jego nieszczęście zapomniał ją założyć i upadł na podłogę, nieudolnie starał sie podnieść. Włożyłam kolejny pocisk do broni i stanęłam nad nim. - Tak żałośnie wyglądasz, tatusiu... - zaśmiałam sie z Niego - Zupełnie jak wszyscy Twoi ludzie... Moja sprawiedliwość dosięga każdego, Bill! - kolejny strzał, tym razem śmiertelny. Popatrzałam na niego przez chwile. Wiedziałam że kiedyś go zabije, ale nie wiedziałam że w takich okolicznościach.
B: Ooo śpiąca królewna sie obudziła! - usłyszałam szyderczy głos Billa?!
J: Czego chcesz?! - wysyczałam
B: Mówiłem Ci, że ktoś sie nim zajmie... - podniosłam sie delikatnie, oparłam sie o sofę za sobą.
J: Nie mówiłeś, że to Ty sie za to weźmiesz. - zaczęłam sie macać po plecach w okolicy paska od spodni. Zniknął mój pistolet!
B: Tego szukasz?! - pokazał mi moją broń - Oczywiscie, że nie mówiłem. Nie musiałbym tego robić, gdybyś wszystkich nie wyeliminowała. - mówiąc to wyjął magazynek z mojego pistoletu, broń rzucił w moją stronę. Wzięłam ją do reki. - Haha!! - zaśmiał sie.
J: Przecież wiesz, że jestem najlepsza. - poprawiłam się, żeby lepiej siedzieć. Bill zaczął wyrzucać po kolei każdy pocisk z magazynku, które powodowały dość głośny dźwięk przy zderzeniu z podłogą albo tak mi sie tylko wydawało. W głowie wciąż mi huczało od uderzenia.
B: A jednak przegrałaś! Dopadłem i Ciebie i lalusia... - wskazał na blondyna rzucając w Niego pociskiem.
J: Może nie spodziewałam sie po ojcu takiego ruchu... - ból odchodził w zapomnienie, a na jego miejsce wchodziła wściekłość!
B: Miałaś tak do mnie nie mówić! - wysyczał i uderzył mnie pięścią w twarz. Poczułam w ustach żelazny smak krwi, a to potęgowało moją złość. Spojrzałam na Niego.
J: A jak mam mówić do mężczyzny który mnie wychował?! Hmm?!
B: Nie jestem twoim ojcem! Twoi starzy... - zaciął sie i złowrogo uśmiechnął. Magazynek był już pusty. - Miło było patrzeć jak umierają. To ja ich zabiłem!! - wrzasnął, nie dałam poznać po sobie, że mnie to ruszyło.
J: Wiesz dlaczego ludzi takich jak Ty zawsze dosięgnię sprawiedliwość?! - Bill spojrzał na mnie zdziwiony. Z trudem stanęłam na równe nogi i wycelowałam w Niego. Prychnął widząc przed sobą broń. - Bo zapominacie o pocisku w lufie! - źrenice Billa znacznie sie rozszerzyły i gdy już miał do mnie podejść, wystrzeliłam. Dostał w górną część mostku. w razie gdyby miał kamizelkę.Na jego nieszczęście zapomniał ją założyć i upadł na podłogę, nieudolnie starał sie podnieść. Włożyłam kolejny pocisk do broni i stanęłam nad nim. - Tak żałośnie wyglądasz, tatusiu... - zaśmiałam sie z Niego - Zupełnie jak wszyscy Twoi ludzie... Moja sprawiedliwość dosięga każdego, Bill! - kolejny strzał, tym razem śmiertelny. Popatrzałam na niego przez chwile. Wiedziałam że kiedyś go zabije, ale nie wiedziałam że w takich okolicznościach.
Przypomniałam sobie o Niallu, rzuciłam broń i podbiegłam do niego. Uklęknęłam przy nim i starałam sie go ocucić. - Niall obudź sie! - oddech miał słaby - Przecież, jesteś Horan, my wychodzimy z każdej sytuacji! - potrząsałam nim delikatnie. - Niall, proszę Cie... - łkałam już, z rany na jego skroni wciąż sączyła się krew. - Kocham Cię...
...
____________________
To co Bill nie żyje, Niall i Nath mogą żyć wiecznie razem, czyli teraz epilog?! Czy ciągnąć dalej ?<3
Może by tak z 15 komów? <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
...
____________________
To co Bill nie żyje, Niall i Nath mogą żyć wiecznie razem, czyli teraz epilog?! Czy ciągnąć dalej ?<3
Może by tak z 15 komów? <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Naat
Subskrybuj:
Posty (Atom)